Baltic Pipe i rozbudowa terminalu LNG w Świnoujściu to inwestycje, które sprawią, że będziemy mieć tańszy surowiec – gaz ziemny – a nawet będziemy eksportować jego nadwyżki do sąsiednich krajów. Wspomniane inwestycje są pokłosiem rządowej polityki dywersyfikacji źródeł dostaw gazu do Polski

Opis inwestycji / Media
W ostatnich dziesięcioleciach zapotrzebowanie na gaz ziemny rośnie na całym świecie. Surowiec ten ma bowiem bardzo szerokie zastosowanie – od zaopatrzenia gospodarstw domowych poprzez przemysł po wytwarzanie energii elektrycznej. W Polsce zapotrzebowanie na gaz ziemny w 2019 r. wyniosło 18 mld m sześc. Ponad połowę tego surowca trzeba było sprowadzić z Rosji. To i tak znacznie mniej niż dawniej, gdy nie mieliśmy praktycznie żadnych innych możliwości. Uzależnienie Polski od rosyjskiego Gazpromu zmniejszyło się w ostatnich latach m.in. dzięki budowie terminalu LNG w Świnoujściu, którego przepustowość wynosi obecnie 5 mld m sześc. gazu rocznie. Polska importuje też gaz z Niemiec, a krajowe wydobycie to ok. 3,8 mld m sześc. Jednak dopiero budowa Baltic Pipe o przepustowości 10 mld m sześc. rocznie oznaczać będzie pełne uniezależnienie się Polski od „kierunku wschodniego”.
Od 2022 r. nowy gazociąg ma nie tylko całkowicie zastąpić w roli głównego dostawcy gazociąg jamalski, ale spowoduje też, że Polska może stać się eksporterem nadwyżek gazu do sąsiednich państw. Wspólna inwestycja firm Gaz-System i duńskiego Energinet zaplanowana jest jako gazociąg dwukierunkowy. Poza tłoczeniem gazu ze złóż norweskich do Polski możliwe będzie także przesłanie 3 mld m sześc. tego surowca z Polski do Danii.

Z importera eksporter

Analizy wskazują, że źródła dostaw gazu do Polski po 2022 r. mają znacznie różnić się od obecnych. Zapotrzebowanie na ten surowiec szacuje się na ponad 20 mld m sześc. rocznie, chociaż biorąc pod uwagę dynamikę wzrostu zużycia w ostatnich latach, może być znacznie większe. W 2022 r. do sieci gazowej ma być podłączona większość gospodarstw domowych, wzrośnie też zapotrzebowanie na gaz ze strony energetyki.
Przyczyniają się do tego między innymi budowane w elektrociepłowniach bloki gazowo-parowe, m.in. w Elektrociepłowni Żerań w Warszawie, który będzie spalał rocznie ok. 0,5 mld m sześc. tego surowca. Podobną inwestycję realizuje Zespół Elektrociepłowni Wrocławskich Kogeneracja SA. Jeszcze większe zapotrzebowanie będzie miała elektrownia Dolna Odra w Nowym Czarnowie k. Gryfina, w której planowane jest uruchomienie dwóch bloków gazowych o mocy 700 MW każdy.
Ze wzrostem zapotrzebowania na gaz nadążać muszą możliwości jego importu i przesyłu. Szacuje się, że po 2022 r. ok. 10 mld m sześc. gazu dostarczy do Polski gazociąg Baltic Pipe, 7,5 mld m sześc. pochodzić będzie z rozbudowanego terminala LNG w Świnoujściu, 4 mld m sześc. wyniesie krajowe wydobycie, a ok. 2 mld m sześc. będzie mogło zostać sprowadzone z Niemiec. Powstałą nadwyżkę Polska będzie mogła eksportować – m.in. do Danii, Czech, na Ukrainę, Słowację oraz Litwę poprzez nowe i istniejące interkonektory gazowe.

Projekt o znaczeniu europejskim

Baltic Pipe ma więc znaczenie nie tylko dla bezpieczeństwa energetycznego Polski, ale całego regionu. Z tego też powodu gazociąg został czterokrotnie uznany przez Komisję Europejską za projekt o znaczeniu wspólnotowym (PCI). Status taki przyznawany jest tym projektom infrastrukturalnym, które przyczyniają się do wzmocnienia europejskiego wewnętrznego rynku energii oraz realizują cele polityki energetycznej Unii Europejskiej w zakresie zapewnienia niedrogiej, bezpiecznej i odnawialnej energii.
Baltic Pipe zyskał wsparcie finansowe ze strony Unii Europejskiej. Wysokość przyznanego dofinasowania to maksymalnie 266,8 mln euro. Kwoty te zostały przyznane m.in. na realizację prac projektowych związanych z uzyskaniem niezbędnych pozwoleń administracyjnych zarówno dla gazociągów podmorskich, jak i rozbudowy niezbędnej infrastruktury przesyłowej na terenie Polski i Danii, a także na prace budowlane.
Korzyści z realizacji projektu Baltic Pipe to nie tylko dostawy gazu z bezpiecznego źródła. To także dywersyfikacja kierunków zaopatrzenia, redukcja zależności od jednego sprzedawcy oraz związane z tym zmniejszenie ryzyka zakłóceń w dostawach. To również zwiększenie konkurencji między dostawcami, a co za tym idzie obniżenie cen gazu z korzyścią dla odbiorców końcowych. To wreszcie możliwość redukcji emisji CO2 poprzez upowszechnienie gazu jako niskoemisyjnego paliwa i budowanie stabilnego „miksu energetycznego”.
Baltic Pipe jest więc nie tylko strategiczną inwestycją, która może uwolnić Polaków od zadawanego od wielu dekad pytania „czy ktoś kiedyś zakręci kurek z gazem”. Jest także szansą na obniżenie ceny tego paliwa, dzięki umożliwieniu realnej konkurencji na rynku gazu.
Media
partner