Opóźniony brexit to teraz prawdopodobny scenariusz - oceniają w czwartek media we Francji po głosowaniach w brytyjskiej Izbie Gmin. Przedsiębiorcy z tego kraju przygotowują się jednak na wyjście Wielkiej Brytanii z UE bez umowy.
"Theresa May ratuje swoją skórę" – tytuł dziennika "Le Parisien" bliski jest innym nagłówkom francuskiej prasy, powracającej w czwartek do sprawy brexitu po odrzuceniu w środę wniosku o wotum nieufności dla brytyjskiej premier w Izbie Gmin. Według redakcji stołecznego dziennika "zarysowuje się hipoteza opóźnienia brexitu".
"W bagnie spekulacji, w jakim grzęźnie Zjednoczone Królestwo, na powierzchnię zdaje się wynurzać przesunięcie daty nieuchronnego wejścia w życie brexitu. Politycy i ekonomiści po obu stronach kanału la Manche zgadzają się, że trzymanie się daty 29 marca równałoby się skokowi z klifu w Dover bez spadochronu" – pisze Philippe Martinat z "Le Parisien".
"Jeszcze jednym straconym dniem" nazywa środowe obrady w brytyjskim parlamencie londyński korespondent dziennika "Le Figaro" Florentin Collomp. Przyznając, że przesunięcie daty wyjścia Wielkiej Brytanii z UE nie jest sprawą prostą, nie wyklucza, że "May może zaapelować do dobrej woli opozycji". Tłumaczy, że deputowanym Partii Pracy "nie udało się doprowadzić do upadku rządu, nie mają więc już przyczyn taktycznych, by przeciwstawiać się ratyfikacji (odrzuconego we wtorek) porozumienia".
Uczestnicy wieczornej debaty radia France Info, zgadzając się, że wiele wskazuje na opóźnienie brexitu, zastanawiali się, czy brytyjska premier, która przez dwa lata powtarzała "brexit znaczy brexit", zdecyduje się prosić o zwłokę.
Cecile Ducourtieux z europejskiego biura dziennika "Le Monde" w Brukseli pisze, że przedłużenie procedur z art. 50 traktatu o UE "nie wprawia Europejczyków w entuzjazm". Dziennikarka przyznaje jednak, że członkowie UE "po brutalnym odrzuceniu porozumienia rozwodowego przez Izbę Gmin nie mają naprawdę wyboru".
"Opóźnienie (brexitu) grozi poważnymi problemami po obu stronach La Manche" – uprzedza Ducourtieux. Powołując się na europosłów i urzędników UE, dowodzi, że "w Brukseli wszyscy mieli nadzieję na pozbycie się brexitu na wiosnę, żeby po dwóch i pół roku od rozpoczęcia dyskusji zająć się czymś innym, na przykład wyborami europejskimi".
Autorka artykułu zwraca uwagę, że "jeśli przedłużenie przekroczy datę głosowania do parlamentu UE (26 maja), to Wielka Brytania, wciąż należąca do UE, będzie musiała uczestniczyć w wyborach". Zapobiec takiej "groteskowej sytuacji" mogłaby tylko zmiana traktatów UE, "ale to +mission impossible+".
"Niektórzy mają nadzieję na jeszcze inne rozwiązanie, choć przyznają, że jest ono wielce nieprawdopodobne" – pisze korespondentka "Le Monde". Z powodu impasu rząd brytyjski zawsze może przed 29 marca (wyznaczona data brexitu), jednostronnie odwołać artykuł 50 i zrezygnować z wyjścia z UE. Pod koniec 2018 roku Trybunał Sprawiedliwości UE potwierdził, że jest to możliwe – przypomina Ducourtieux.
Do Wielkiej Brytanii swe produkty wysyła ponad 30 tys. francuskich przedsiębiorstw, a ponad 3 tys. ma tam filie. Prezes stowarzyszenia francuskich pracodawców (Medef) Geoffroy Roux de Bezieux wezwał wszystkich przedsiębiorców, by "przygotowali się na najgorszy z możliwych scenariuszy", czyli brak porozumienia, gdyż wtorkowe głosowanie w Izbie Gmin "do niepewności dorzuciło niepewność".