Prezes Jarosław Kaczyński odnotował kolejne wyborcze zwycięstwo PiS. 32 proc. poparcia daje jego partii pierwsze miejsce w liczbie mandatów zdobytych w sejmikach wojewódzkich. Problem jednak w tym, że PiS w praktyce nie ma zdolności koalicyjnej. Bo Kukiz’15 to gwiazda jednego sezonu i jest już na prostej drodze do przejścia w niebyt. Zresztą widać to już po wynikach osiągniętych w tych wyborach. Są raczej mizerne.

Prawdziwym i realnym wygranym tych wyborów jest Koalicja Obywatelska i PSL, które łącznie mają ponad 40 proc. poparcia. Tyle w kwestii wyborów samorządowych.

Ciekawiej jednak rysuje się sytuacja w nadchodzących wyborach parlamentarnych. Za rok sytuacja może być bardzo podobna, jednak jest faktyczne skutki zupełnie inne. O ile trzy lata temu bezwzględną, samodzielną większość sejmową PiS zawdzięczał przypadkowi, którym było nie wejście do Sejmu SLD (w wyniki przegranej w debacie telewizyjnej Barbary Nowackiej z Adrianem Zandbergiem z partii Razem), tak w kolejnych wyborach na taki zbieg okoliczności nie ma co liczyć.

Nawet jeśli przyjąć narrację wygodną dla PiS, jakoby wysokie poparcie w sejmikach województw miało przełożyć się w przyszłości na wysokie poparcie w wyborach parlamentarnych a co za tym idzie na ponowne zwycięstwo w wyborach do Sejmu to brak zdolności koalicyjnej PiS-u - bo Kukiz’15 zapewne już do Sejmu nie wejdzie - spowoduje, że realną szansę stworzenia nowego gabinetu otrzyma Koalicja Obywatelska razem z PSL. A wiec zwycięstwo PiS będzie jedynie teoretyczne. W praktyce Dobra Zmiana przejdzie do historii.