Obawy Komisji Europejskiej co do praworządności w Polsce rosną - powiedział wiceszef KE Frans Timmermans po wtorkowym wysłuchaniu Polski w ramach art. 7 traktatu UE. Dodał, że w kwestii ustawy o SN Komisja użyje wszelkich instrumentów, jakimi dysponuje.

Wiceszef KE nie wykluczył skierowania sprawy do Trybunału Sprawiedliwości UE.

"Nie mam dużo dobrych wiadomości. Pomiędzy pierwszym i drugim wysłuchaniem obawy KE (co do praworządności w Polsce - PAP) wzrosły. Sytuacja w Polsce nie poprawia się" - powiedział Timmermans rozpoczynając swoją wypowiedź na konferencji prasowej. Dodał, że odpowiedzi polskiego rządu, które otrzymała KE, nie przyniosły "nowego otwarcia".

Podkreślił też, że ma nadzieję, iż rząd w Warszawie będzie w stanie szybko zadeklarować, czy Polska będzie kontynuowała wykonywanie wszystkich wyroków Trybunału Sprawiedliwości UE.

"Ta kwestia została podniesiona wiele razy wobec ministra ds. europejskich Konrada Szymańskiego. Słusznie powiedział, że Polska ma długą historię wykonywania wyroków Trybunału. Nie słyszałem, żeby powiedział, że Polska będzie wykonywała wszelkie wyroki dotyczące tej sprawy. Wyobraźmy sobie, że byłby wyrok dotyczący wieku emerytalnego sędziów Sądu Najwyższego" - zaznaczył wiceszef KE. Dodał, że chciałby mieć takie zapewnienie ze strony polskich władz, iż taki wyrok byłby wykonany. "Mam nadzieję, że wkrótce otrzymamy takie gwarancje" - podkreślił.

Pytany o kwestię ustawy o Sądzie Najwyższym, wobec której toczy się w KE procedura o naruszenia prawa unijnego, Timmermans odpowiedział, że w świetle tego, iż sprawa jest poważna, KE użyje wszelkich instrumentów, jakich może użyć w tej sprawie. Nie wykluczył też możliwości skierowania sprawy do TSUE. "To jasne, że to pilna sprawa" - zaznaczył.

Przedstawiciel austriackiej prezydencji, minister ds. europejskich Austrii Gernot Bluemel poinformował, że na wtorkowym posiedzeniu Rady UE nie podjęto decyzji co do dalszych kroków dotyczących Polski w procedurze art. 7 traktatu unijnego. Decyzje - jak mówił - mają zapaść później, przed kolejnym spotkaniem ministrów ds. europejskich.

"Mamy ciągle nadzieję, że jesteśmy w stanie wraz z Polską osiągnąć porozumienie. Nie dyskutowaliśmy i nie podjęliśmy decyzji co do dalszych kroków (dotyczących procedury art. 7). (...) Wrócimy do tej sprawy w trakcie przygotowań do następnego spotkania Rady UE" - powiedział Bluemel.

Timmermans był też pytany, jakie widzi kolejne kroki w procedurze art. 7 wobec Polski. "Jednym z moich ulubionych poetów jest Kawafis, który napisał ten niezwykły poemat +Itaka+. On powiedział, że nagrodą dla Ulissesa jest nie samo dotarcie do domu, ale podróż, w której się zmierza do tego domu. Tak chciałbym opisać artykuł 7" - odpowiedział, dodając, że widział wiele debat, na których ludzi pytali, kiedy dojdzie do głosowania w Radzie UE nad kwestią praworządności.

"Jednak siłą artykułu 7 jest to, że angażujemy się - KE i Rada UE - w proces, który jest określony jako dialog. To, co jest największą siłą UE, to doprowadzenie kraju do tego, by zmienił swoje działania. (...) Siła artykułu 7 jest w procesie, nie w konkluzjach. (...) Będziemy kontynuować te działania. Nie osiągnęliśmy jeszcze Itaki" - powiedział.

Jeden z dziennikarzy powiedział jednak, że Ulisses nie miał pięcioletniej kadencji, w przeciwieństwie do Timmermansa. "Kto powiedział, że moja kadencja kończy się w przyszłym roku?" - odparł wiceszef KE. Dodał, że nie ma "planów, by odchodzić".

Wysłuchanie podczas Rady ds. Ogólnych, o które wnioskowała KE, to kolejny krok w prowadzonej wobec polskich władz procedurze mającej na celu zagwarantowanie praworządności. Jest ono etapem przed ewentualnym głosowaniem w Radzie UE w sprawie stwierdzenia wyraźnego ryzyka poważnego naruszenia przez Polskę wartości unijnych.

Głosowanie w sprawie stwierdzenia tego ryzyka jest teoretycznym scenariuszem. Polscy dyplomaci nie spodziewają się, by scenariusz ten się ziścił. Aby stwierdzić takie ryzyko, potrzeba 4/5 głosów w Radzie UE, co oznacza, że takie stanowisko musiałyby poprzeć 22 kraje UE.

Zgodnie z procedurą art. 7 wysłuchanie danego kraju w Radzie UE może zakończyć się też skierowaniem do Polski zaleceń. Trudno powiedzieć, jaką miałyby mieć one formę, bo Polska jest pierwszym krajem, wobec którego uruchomiono procedurę. Wiele w tej sprawie będzie zależało od tego, jak spotkanie prowadzić będzie prezydencja austriacka i co zadecyduje.