Patrycja Otto
patrycja.otto@infor.pl
Przedsiębiorcy mają dość legislacyjnej próżni. Choć od uchwalenia przełomowej unijnej dyrektywy 2023/970 w sprawie przejrzystości wynagrodzeń minęły ponad dwa lata, polski rząd do tej pory nie przedstawił nawet wstępnych założeń jej implementacji. Sytuacja staje się krytyczna. Jak ustalił DGP, jeszcze w tym tygodniu przedstawiciele organizacji pracodawców mają zastanawiać się nad strategią dalszych działań.
Na stole leżą konkretne scenariusze. Pracodawcy mogą po prostu wystosować apel do Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej z żądaniem natychmiastowego przyspieszenia prac. Rozważany jest też wniosek o wdrożenie długiego vacatio legis lub okresów dostosowawczych, co w praktyce mogłoby oznaczać przekroczenie unijnego terminu implementacji, a zatem z punktu widzenia rządu mogłoby się wiązać z ryzykiem prawnym.
Skąd ta nerwowość? Pracodawcy podkreślają, że dyrektywa nie jest zmianą kosmetyczną, lecz oznacza rewolucję w zarządzaniu płacami. Dla wielu organizacji, zwłaszcza zatrudniających setki osób, dostosowanie się do nowych wymogów to wielomiesięczny, skomplikowany proces. Chodzi m.in. o konieczność przeprowadzenia wartościowania stanowisk, przebudowę systemów wynagradzania, przygotowanie mechanizmów raportowania (w tym o luce płacowej) czy zorganizowanie szkoleń dla kadry kierowniczej. Bez gotowej ustawy firmy nie wiedzą, jak te procesy projektować. Pracodawcy oczekują więc konkretów i jasnego harmonogramu. Jak wskazują, racjonalnym terminem publikacji projektu był I kw. 2025 r. Tylko wtedy przedsiębiorcy mieliby wystarczającą ilość czasu na przygotowanie się do wejścia w życie przepisów, z zachowaniem narzuconego przez Unię Europejską terminu 7 czerwca 2026 r.
Tak się jednak nie stało. Zapytaliśmy resort pracy, dlaczego kluczowy projekt nie ujrzał jeszcze światła dziennego. MRPiPS uspokaja, że projekt jest na etapie prac rządowych, a prace postępują zgodnie z harmonogramem. Przypomina też o powołanym w grudniu 2024 r. specjalnym zespole roboczym z udziałem partnerów społecznych. Resort Agnieszki Dziemianowicz-Bąk zapewnia, że przepisy zostaną przedstawione tak, by dać firmom czas na dostosowanie się do nich. Jednocześnie ministerstwo przyznaje, że nie można jeszcze mówić o finiszu procesu legislacyjnego, bo zakres zmian wymaga modyfikacji m.in. w kodeksie pracy i kodeksie postępowania cywilnego.
Te sprzeczne sygnały budzą niepokój. – Takie stanowisko jest rozczarowujące – komentuje Agnieszka Anusewicz z Deloitte Legal. Eksperci ostrzegają, że gra na czas jest ryzykowna. – Biorąc pod uwagę złożoność obowiązków, jakie dyrektywa nakłada na pracodawców, oraz termin jej wdrożenia, co najmniej pół roku to absolutne minimum, które przedsiębiorcy powinni mieć na przeprowadzenie niezbędnych zmian – słyszymy od naszej rozmówczyni.
B10