Policjant w stosunku, do którego wszczęto procedurę odwołania w związku ze śmiercią Igora Stachowiaka, był wcześniej zawieszony na trzy miesiące. Po tym czasie wrócił do pracy w policji, ale na innym stanowisku.

Rzecznik dolnośląskiej policji Paweł Petrykowski powiedział w poniedziałek PAP, że zgodnie z poleceniem ministerstwa SWiA oraz Komendy Głównej Policji została wszczęta procedura odwołania funkcjonariusza, który użył wobec Stachowiaka paralizatora.

W poniedziałek Niezależny Samorządowy Związek Zawodowym Policjantów uznał, że decyzja o zwolnieniu nie powinna zapaść w MSWiA, po wielu miesiącach i pod wpływem przekazów medialnych.

"Decyzja o zwolnieniu funkcjonariusza zapadła w ministerstwie i w Komendzie Głównej Policji, a my wszczęliśmy odpowiednią procedurę w tej sprawie" - powiedział PAP Petrykowski pytany o komentarz do oświadczenia NSZZ Policjantów.

Petrykowski przypominał, że w stosunku do tego funkcjonariusza było prowadzone postępowanie wewnętrzne, a materiały z tego postępowania zostały przykazane do poznańskiej prokuratury. "Ten funkcjonariusz był zawieszony przez trzy miesiące, po tym okresie wrócił do pracy w policji, ale na innym stanowisku (...). Aby podjąć dalsze decyzje w stosunku do niego potrzebowaliśmy stanowiska prokuratury, gdyż ona dysponuje najszerszym materiałem"” - powiedział Petrykowski.

25-letni Igor Stachowiak został zatrzymany rok temu na wrocławskim rynku; policja poszukiwała go za oszustwa. Według funkcjonariuszy, mężczyzna był agresywny i dlatego musieli użyć paralizatora. Po przewiezieniu na komisariat stracił przytomność i pomimo reanimacji zmarł. Sprawa wróciła po wyemitowaniu sobotniego reportażu w TVN24, gdzie m.in. pokazano zapis z kamery paralizatora, którego kilkakrotnie użyto wobec mężczyzny.

Komenda Główna Policji zapewniła, że użycie przez interweniujących policjantów środków przymusu bezpośredniego było adekwatne do sytuacji oraz do zachowania mężczyzny. Po emisji reportażu minister SWiA polecił jednak wszcząć procedurę zwolnienia policjanta, który użył wobec Stachowiaka paralizatora na komendzie. Jak wyjaśniał rzecznik policji, minister podjął tę decyzję ze względu na dobro służb i wizerunek formacji.

Sprawę wyjaśnia prokuratura w Poznaniu - śledczy mają ustalić nie tylko przyczynę śmierci mężczyzny, ale i dokładny przebieg zdarzeń.