Sprawa rozpatrywana przez Naczelny Sąd Administracyjny dotyczyła podlegania ubezpieczeniu zdrowotnemu przez trenera, który zawarł umowę o dzieło przeprowadzenie zajęć z wychowania fizycznego, w tym zajęć przygotowujących do turnieju finałowego akademickich mistrzostw polski w jednej z dyscyplin.

Prezes Narodowego Funduszu Zdrowia uznał jednak, że umowa ta jest w rzeczywistości umową zlecenia, a to oznacza, że należało od niej odprowadzić składkę zdrowotną. NSA w wyroku z 20 marca 2025 r., sygn. akt II GSK 1623/24, przyznał rację NFZ.

Czym umowa o dzieło różni się od zlecenia

Przypomnijmy, że przez umowę o dzieło przyjmujący zamówienie zobowiązuje się do wykonania oznaczonego dzieła, a zamawiający do zapłaty wynagrodzenia (art. 627 kodeksu cywilnego; dalej: k.c.). Umowa ta nie podlega oskładkowaniu (chyba że jest zawarta z własnym pracownikiem) ani składkami na ubezpieczenia społeczne, ani na ubezpieczenie zdrowotne.

Jak podkreślił NSA w przywołanym wyroku, przedmiotem umowy o dzieło musi być powstanie samoistnego i weryfikowalnego rezultatu

. Istotnym kryterium umożliwiającym odróżnienie umowy o dzieło od umowy zlecenia lub umowy o świadczenie usług jest możliwość poddania dzieła sprawdzianowi na istnienie wad fizycznych.

Jeśli te wymogi nie zostają spełnione, umowa jest zapewne umową o świadczenie usług, do której stosuje się przepisy o zleceniu (art. 750 k.c.). Dlatego też w uproszczeniu mówi się o „umowach zlecenia” w takim przypadku.

Zleceniobiorca (usługodawca) podlega ubezpieczeniu zdrowotnemu oraz ubezpieczeniom społecznym. Ze składek na ubezpieczenie społeczne może być jednak zwolniony, gdy opłaca je np. etatu, z którego wynagrodzenie nie jest niższe od minimalnego wynagrodzenia.

Składki są należne tylko od zlecenia

Skoro umowa o dzieło jest generalnie nieoskładkowana, wiele firm, często za zgodą i aprobatą samych zatrudnionych, zawiera z nimi formalnie umowę o dzieło, mimo że cechy umowy wyraźnie wskazują, że w tym miejscu powinna być zawarta umowa zlecenia, a nawet umowa o pracę. Zazwyczaj firmy toczą spory z ZUS, który przekwalifikowując umowę, żąda zapłaty zaległych składek.

Prezes NFZ, tak jak w sprawie rozpatrywanej przez NSA, może jednak stwierdzić, że dana osoba podlega ubezpieczeniu zdrowotnemu jako zleceniobiorca. Trudno bowiem mówić o dziele, gdy przedmiotem umowy było przygotowanie zajęć wychowania fizycznego.

Gdy nie ma rezultatu

NSA również nie przyjął argumentów skarżącego podmiotu, że przygotowanie takich zajęć ma cechy utworu tak jak np. wykłady, z których niektóre mogą zostać uznane za utwory. Zdaniem NSA utworem nie mogą być jednak działania polegające na wykonywaniu czynności wymagających określonej wiedzy i zdolności do jej przekazania.

Sąd uznał, że wykładowca wnosi co prawda do swej pracy czynnik twórczy, jednak nie stanowi to elementu dostatecznie wyróżniającego umowę od innych umów o świadczenie pracy. A co przy tym ważne, przeprowadzenia cyklu zajęć z wychowania fizycznego czy też przygotowujących do turnieju sportowego nie prowadzi do powstania żadnego ucieleśnionego rezultatu. Zamawiający nie może zbadać, czy „dzieło” zostało wykonane prawidłowo i zgodnie z indywidualnymi wymaganiami. W tej sytuacji rozpatrywana umowa jest tzw. umową starannego działania, a więc jest umową o świadczenie usług, a nie umową o dzieło.