Takie głosy słychać po ogłoszeniu wczoraj przez prezesa Głównego Urzędu Statystycznego tablic średniego dalszego trwania życia. Na ich podstawie będzie określana wysokość emerytur udzielanych od 1 kwietnia br. do 31 marca 2026 r.
Dla przykładu: Polak, który przeszedł na emeryturę w maju 2014 r. w wieku 60 lat, przeżywał średnio 256,4 miesiąca, a ten, który zakończył karierę zawodową mając 65 lat – 213,3 miesiąca. Tymczasem w maju 2025 r. te liczby wynoszą już 266,4 oraz 220,8 miesiąca (patrz: infografika). Oznacza to wydłużenie dalszego średniego trwania życia w ciągu dekady odpowiednio o 10 i 7,5 miesiąca. To dobra wiadomość, bo żyjemy dłużej, ale zła, jeśli chodzi o wysokość emerytur.
Życie według tablic
Średnie dalsze trwanie życia to ważny wskaźnik – podzielnik podstawy wymiaru emerytur ustalanych dla osób urodzonych po 31 grudnia 1948 r. Dzięki jego stosowaniu świadczenia są zindywidualizowane i zróżnicowane w zależności od wysokości składek odprowadzonych za ubezpieczonego podczas całej jego kariery.
Wskaźnik ten ustala się w miesiącach, tak samo dla kobiet i dla mężczyzn, w formie tablic, które prezes GUS ogłasza co roku do końca marca. Służą one do obliczania emerytur osób przechodzących na emeryturę od 1 kwietnia do 31 marca kolejnego roku kalendarzowego.
W kolumnie po lewej stronie tabeli widnieje wiek seniora mierzony w pełnych latach, a w górnym wierszu – pełne zakończone miesiące życia. Jeśli ktoś przechodzi na emeryturę np. w maju 2025 r., mając 63 lata, dwa miesiące i 23 dni, właściwą wartość znajdzie na przecięciu zakresów pierwszej kolumny dla 63 lat i górnego wiersza z pozycji dwa miesiące. W tym przypadku jest to 237,1 miesiąca. Ustawodawca zakłada, że osoba ta pożyje jeszcze prawie 20 lat.
Krótszy staż, mniejsze składki
Jednak eksperci alarmują, że tablice absolutnie nie sprawdzają się jako narzędzie do określania wysokości emerytur. Stale wzrastające dalsze trwanie życia powoduje, że świadczenia seniorów cały czas maleją.
– Sumę składek dzielimy bowiem przez coraz większą liczbę miesięcy. A matematyka jest nieubłagana – mówi Izabela Nowacka, ekspertka ds. kadr i płac.
Andrzej Radzisław, radca prawny z Kancelarii Goźlińska, Petryk i Wspólnicy, dostrzega groźny skutek korzystania z takiego narzędzia. Chodzi o spłaszczenie stosunku między długością płacenia składek i ich wysokością uzbieraną podczas całej aktywności zawodowej do długości dalszego życia.
Co mówią statystyki długości życia?
W 2017 r. średni staż emerytalny kobiet wynosił 31 lat, a mężczyzn 36 lat.
Tymczasem średnie dalsze trwanie życia dla osób przechodzących na emeryturę w 2024 r. w wieku 60 lat to 264,2 miesiąca, czyli ponad 22 lata.
Widać jak na dłoni, że przykładowa seniorka ze składek odkładanych przez 31 lat musi sobie zapewnić świadczenie wypłacane przez ponad 20 lat.
– Polacy mają coraz krótszy staż pracy, podczas którego odkładają mniej składek, a przeciętne dalsze trwanie życia seniora wciąż się wydłuża. Nie jesteśmy w stanie uciułać na godne świadczenia – tłumaczy mecenas.
Na emerytury później marsz
Ekspertów niepokoi również to, że wciąż rośnie liczba i koszt pobieranych emerytur minimalnych. W połączeniu z wydłużającym się dalszym trwaniem życia stanowią one ładunek wybuchowy, który może zdestabilizować system emerytalny.
– Grozi nam już wkrótce, że większość rodaków będzie pobierać tzw. emerytury obywatelskie, tj. minimalne – przestrzega Andrzej Radzisław. – Nie będzie mowy o różnorodności i indywidualizmie, na który stawiano, wprowadzając model zdefiniowanej składki. Nie tak miało być! – grzmi prawnik.
W tym aspekcie najbardziej poszkodowane okazują się kobiety, które zwykle wcześniej ustalają prawo do emerytury (w wieku 60 lat) i otrzymują je niższe od mężczyzn.
– Podstawy wymiaru tych mniejszych emerytur, charakterystycznych dla pań, dzieli się bowiem przez dłuższe trwanie życia. To właśnie one w pierwszej kolejności wpadają w pułapkę minimalnych świadczeń – wyjaśnia Izabela Nowacka.
Dlatego eksperci uważają, że trzeba błyskawicznie podnieść wiek emerytalny kobiet do 65–67 lat.
– Potem niezbędne będą weryfikacja i likwidacja licznych ulg składkowych, zwłaszcza tych dla przedsiębiorców i studentów – twierdzi mec. Andrzej Radzisław. – Chodzi o to, by młode pokolenia jak najwcześniej zaczęły odkładać składki na starość – tłumaczy.
Uśrednić tabele
Jedną z głównych przyczyn kryzysu jest metoda kalkulacji tablic – według statystyk śmiertelności w poprzednim roku kalendarzowym. GUS bierze pod uwagę liczbę osób zmarłych w ubiegłym roku i sprawdza, ile przeciętnie przeżyły. Tymczasem pandemia koronawirusa, skutkująca ogromną liczbą zgonów, unaoczniła nam słabość takiego założenia i doprowadziła do nagłych spadków w wykresach ówczesnego dalszego trwania życia. Podczas gdy dla 60-latka w 2021 r. wynosiło ono 247 miesięcy, to w 2022 r. zaledwie 238 miesięcy. Rodacy szybko sobie uświadomili, że opłaca się przechodzić na świadczenia w czasach pocovidowych.
– Metodę szacowania tablic należy błyskawicznie skorygować, tak by uwzględniała przeciętne dane o wymieralności i długości trwania życia zebrane podczas kilku ostatnich lat, a nie tylko w pojedynczym roku – radzi mec. Andrzej Radzisław.
Opinia dr Marcin Krajewski z Uniwersytetu Łódzkiego (Centrum Nietypowych Stosunków Zatrudnienia)
Świadczenia minimalne, a nie podług zasług
Tablica dalszego trwania życia stanowi niezwykle ważny element polskiego systemu emerytalnego. Jest kluczowym składnikiem formuły emerytalnej, umożliwiającym indywidualizację wysokości świadczeń. Tablice uniezależniają długość trwania życia od płci, umożliwiając tym samym „redystrybucję składek” od krócej żyjących mężczyzn do dłużej żyjących kobiet. Gdyby wprowadzić odrębną tablicę dla kobiet, które żyją dłużej i są uprawnione do emerytury w niższym wieku niż mężczyźni, większość z nich, niezależnie od długości okresów opłacania składek, byłaby dziś skazana na minimalne świadczenia.
Przewidywana przeciętna długość życia w Polsce wzrasta. Według tablicy z 1999 r. dla osoby 60-letniej wynosiła ona 226,1 miesiąca, w 2010 r. – 246,7 miesiąca, a w 2025 r. wyniesie 266,4 miesiąca. Dla systemu emerytalnego oznacza to nie tylko wzrost liczby osób starszych w populacji, ale przede wszystkim konieczność wypłacania przeciętnej emerytury przez dłuższy czas.
Dla ubezpieczonego wydłużenie spodziewanego trwania życia oznacza większe prawdopodobieństwo uzyskania minimalnej emerytury, ponieważ nominalny okres aktywności zawodowej (od 18. do 60. lub 65. roku życia) pozostaje bez zmian. Jednocześnie wydłuża się spodziewany okres pobierania świadczenia – liczba miesięcy, przez którą powinno się podzielić zgromadzone na jego koncie składki. Dlatego, jeśli nie podejmiemy odpowiednich kroków (jak podniesienie wieku emerytalnego czy wydłużenie okresów aktywności zawodowej), to może się okazać, że tablice trwania życia nie będą miały wpływu na wysokość emerytur, a większość ubezpieczonych będzie uprawniona jedynie do emerytury minimalnej.