Niepłacenie pensji pracownikom staje się zmorą polskiego rynku pracy. W 2024 r. inspektorzy Państwowej Inspekcji Pracy zainterweniowali w tej sprawie u pracodawców na rzecz 74 tys. osób. Chodziło o wypłatę ponad 270 mln zł – wynika z danych PIP przygotowanych na zlecenie DGP. Tym samym w ubiegłym roku nastąpiło podwojenie zaległości w zakresie wynagrodzeń. W 2023 r. inspektorzy pracy upomnieli się bowiem o 135 mln zł na rzecz 62,7 tys. osób.
– Chcę podkreślić, że znaczny wzrost, odnotowany w zeszłym roku, to nie jest efekt zmasowanych kontroli inspektorów pracy, lecz skutek napływających do nas skarg pracowników, którzy nie dostali wynagrodzenia na czas – mówi Marcin Stanecki, główny inspektor pracy.
Coraz więcej zaległych pensji, choć na rynku lepiej
Zaległości firm wzrosły w momencie, gdy w polskiej gospodarce zaczęło być widoczne ożywienie. Produkt krajowy brutto zwiększył się bowiem w 2024 r. niemal o 3 proc. wobec symbolicznego wzrostu o 0,1 proc. w roku poprzednim. Wynik ten plasuje Polskę w gronie liderów wzrostu na kontynencie.
– Z drugiej jednak strony firmy muszą wciąż walczyć z rosnącymi kosztami działalności. To przekłada się na ich niewypłacalność – mówi Robert Lisicki, dyrektor departamentu pracy w Konfederacji Lewiatan. Zwraca przy tym uwagę, że ważnym wskaźnikiem jest rosnąca z roku na rok płaca minimalna.
– Dynamiczny wzrost wynagrodzeń powodował wzrost kosztów, jednocześnie obniżając rentowność, co było wyzwaniem przy wysokich kosztach energii i dużej konkurencji. Spowodowało to kłopoty finansowe zwłaszcza w mniejszych podmiotach – wyjaśnia Robert Lisicki.
Katarzyna Lorenc, ekspertka BCC ds. rynku pracy oraz zarządzania i efektywności pracy, dodaje, że jednocześnie firmy borykają się z deficytem rąk do pracy po cenie, którą są w stanie zapłacić. Nie mają wystarczająco dużo pieniędzy na to, by inwestować w narzędzia poprawiające efektywność pracy, co pomogłoby im w poprawieniu rentowności.
– Minimalne wynagrodzenie rosło szybciej niż przychody – podkreśla. Wyjaśnia, że jednocześnie firmom brakuje funduszy na marketing, a ten jest niezbędny dla rozwoju biznesu. Dodatkowo firmy są zalewane kolejnymi obowiązkami, więc zarządzające nimi osoby mają mniej czasu na działania służące rozwijaniu działalności.
Ile pieniędzy odzyskali pracownicy?
Ile udało się ostatecznie odzyskać pieniędzy na rzecz pracowników? Tak jak w poprzednim roku odsetek spłaconych należności wyniósł nieco ponad 50 proc. PIP wyjaśnia, że na skutek wydanych przez inspektorów decyzji, poleceń i wniosków pracodawcy wypłacili łącznie ponad 142,6 mln zł, które wpłynęły na konta ponad 50 tys. pracowników. Rok wcześniej inspektorom udało się odzyskać 77 mln zł na rzecz 46,4 tys. pracowników.
Marcin Stanecki tłumaczy, że znaczna część zaległości odnotowanych przez inspektorów w 2024 r. powstała w grupie 20 pracodawców, wobec których PIP podjęła działania zmierzające do wypłaty ok. 90 mln zł zaległości. Wiele z tych podmiotów to m.in. spółki należące do PKP Cargo, w których ze względu na trudności finansowe wszczęto procedury restrukturyzacyjne.
– Doprowadziło to do wstrzymania wypłaty wynagrodzeń i zawieszenia realizacji naszych środków prawnych dotyczących zaległości w zakresie wynagrodzenia – tłumaczy główny inspektor pracy.
Eksperci zwracają uwagę, że 2024 r. był wyjątkowo obfity w procesy restrukturyzacyjne. Jak wynika z danych Coface, było ich w sumie 5172. Rok wcześniej 4330. To oznacza, że ich liczba w ciągu roku zwiększyła się o 19 proc.
– Pracodawcy zazwyczaj nie płacą nie dlatego, że nie chcą, ale nie mają z czego – uważa Katarzyna Lorenc.
PIP przymusza pracodawców do zapłaty
W jaki sposób przymuszano pracodawców do zapłaty zaległych wynagrodzeń? W największym stopniu za pośrednictwem decyzji płacowych. Wydano ich 6 tys. na rzecz 38,2 tys. osób. Opiewały na kwotę 215,5 mln zł, z czego pracodawcy uregulowali do tej pory ponad 89 mln zł zaległości.
Decyzje płacowe są wydawane w odniesieniu do naliczonych i bezspornych kwot – wynikających z listy płac, gdy faktycznie wypłacone wynagrodzenie jest niższe od sumy wynikającej z listy płac albo w ogóle nie zostało wypłacone.
– Gdy inspektor pracy wyda decyzję płacową, pracodawca powinien ją wykonać niezwłocznie. Podlega ona natychmiastowej realizacji (art. 11 pkt 7 ustawy o Państwowej Inspekcji Pracy). Pracodawca ma także obowiązek poinformować o tym fakcie inspektora i zwykle tak się dzieje. Decyzje płacowe wydawane przez inspektorów pracy są bardzo rzadko kwestionowane przez pracodawców – mówi Mateusz Rzemek, rzecznik PIP. Jeśli do inspektora pracy nie trafi informacja zwrotna o realizacji decyzji płacowej lub o odwołaniu się od niej przez pracodawcę, wówczas planowana jest rekontrola. Pracodawca może się odwołać od decyzji płacowej w ciągu siedmiu dni od jej otrzymania. Odwołanie jest rozpatrywane najpierw przez okręgowego inspektora pracy, jeśli zostanie podtrzymane, trafia do sądu administracyjnego. Odwołanie od decyzji płacowej nie wstrzymuje egzekucji administracyjnej takiej decyzji inspektora pracy.
Podczas rekontroli natomiast inspektor ustala, czy decyzja została wykonana. Jeśli nie, wówczas upomina pracodawcę w tym zakresie. Pracodawca może odwołać się od tego upomnienia. Nie wstrzymuje to jednak wykonania decyzji płacowej, która jest na tym etapie kierowana do egzekucji administracyjnej przez urząd skarbowy.
Poza tym inspektorzy w czasie trwającej już kontroli skierowali do pracodawców niewiążące ich polecenia zapłaty zaległego wynagrodzenia. Dotyczyły one 17,5 tys. osób. Inspektorzy pracy uzyskali dla nich kwotę 36,5 mln zł. Pracodawcy, realizując wnioski inspektorów pracy zawarte w wystąpieniach pokontrolnych dotyczących 18,3 tys. zatrudnionych, uregulowali kolejne 17 mln zł zaległości. ©℗