Minister pracy Agnieszka Dziemianowicz-Bąk zapowiedziała uregulowanie w przepisach konkretnej, maksymalnej wysokości temperatury, po przekroczeniu której pracodawcy będą mieć dodatkowe obowiązki względem pracowników.
– Chcemy określić jako obligatoryjne działania, które będzie musiał podjąć pracodawca, żeby w sytuacji, w której temperatura przekracza 28 st.C, pozwolić pracownikom na lepsze funkcjonowanie, w bezpiecznych warunkach – wskazała szefowa resortu pracy. Dodała, że chodzi np. o zainstalowanie klimatyzacji, a jeśli to nie jest możliwe – zapewnienie napojów, pomieszczenia chłodzącego, skrócenie czasu pracy czy zorganizowanie przerw.
Dziemianowicz-Bąk zapowiedziała też, że taka zmiana nastąpi w drodze nowelizacji rozporządzenia w sprawie ogólnych przepisów bezpieczeństwa i higieny pracy (t.j. Dz.U. z 2003 r. nr 169, poz. 1650 ze zm.). Zaznaczyła również, że projekt rozporządzenia „już w tej chwili jest w przygotowaniu”. I ta deklaracja budzi dziś chyba największy niepokój pracodawców.
Zbyt duże tempo zmian
Firmy obawiają się zwłaszcza tego, że mogą zostać zaskoczone krótkim czasem konsultacji nowych rozwiązań i zbyt szybkim tempem ich procedowania. Tym bardziej że nowelizacja aktu wykonawczego pozwala na dużo szybsze przyjęcie zmian, niż gdyby miały one zostać uchwalone w drodze ustawy przez parlament i podpisane przez prezydenta. W tym przypadku wystarczy podpis ministra pod rozporządzeniem.
– Skoro rozporządzenie jest w przygotowaniu, to moim zdaniem decyzja już zapadła. Obawiam się, że dostaniemy do konsultacji projekt zmian, co do których może zabraknąć pogłębionej analizy – mówi Katarzyna Kamecka, ekspertka ds. prawa pracy Polskiego Towarzystwa Gospodarczego. Dodaje, że w kwestii przyjęcia nowych regulacji nie powinniśmy się spieszyć, bo mamy czas do kolejnego lata.
Jak wskazuje natomiast Robert Lisicki, radca prawny, dyrektor departamentu pracy Konfederacji Lewiatan, pracodawcy postulują, aby konsultacje zostały prowadzone już na etapie przygotowywania założeń nowych rozwiązań, a nie dopiero po zaprezentowaniu projektu przepisów modyfikujących obowiązujące regulacje.
– Kwestia wartości maksymalnej temperatury wymaga pogłębionej dyskusji na bardzo wczesnym etapie. Również po to, by uspokoić pracodawców, którzy w ostatnim czasie są zaskakiwani kolejnymi inicjatywami rządu generującymi po ich stronie koszty – zauważa Robert Lisicki. Już teraz także ekspert Lewiatana podkreśla potrzebę ustanowienia długiego okresu na dostosowanie się do nowych wymogów przez pracodawców.
Potrzebna ekspertyza
Wprowadzenie zapowiadanych zmian może oznaczać istotne skutki dla pracodawców, zarówno jeśli chodzi o wpływ na organizację pracy, jak i o kwestie finansowe.
– W szczególności jeśli mówimy o doposażeniu miejsc pracy w urządzenia, które by obniżały temperaturę. Z rozmów z pracodawcami wynika, że w wielu przypadkach będzie to oznaczało dla nich kwoty przekraczające ich możliwości finansowe – stwierdza Robert Lisicki.
Dlatego organizacje pracodawców postulują, aby konsultacje dotyczące zmian w prawie w związku z pracą w wysokiej temperaturze były prowadzone również z ekspertami – przedstawicielami świata nauki, zwłaszcza z zakresu bhp czy medycyny pracy.
– Omawiana kwestia powinna zostać uregulowana. Ale jednocześnie ta zmiana musi zostać poprzedzona badaniami. Te przepisy mają chronić życie i zdrowie pracowników, m.in. niwelować możliwość wystąpienia wypadku przy pracy. Aby podjąć decyzję dotyczącą wysokości temperatury na stanowiskach pracy, potrzebujemy ekspertyzy, w której zostałyby przeanalizowane m.in. przypadki wystąpienia wypadków przy pracy spowodowanych wysoką temperaturą. Potrzebujemy wiedzy co do tego, jaka temperatura skutkuje ryzykiem powstania wypadku przy pracy, a także w jakich pracach, przy jakich temperaturach i jakie skutki zdrowotne towarzyszyły tym wypadkom. Chodzi m.in. o zawroty głowy, skurcze mięśni, wymioty, utratę przytomności, śmierć – wylicza Katarzyna Kamecka.
Jedna wartość i co dalej
Pracodawcy nie są też zachwyceni samym krótkim oświadczeniem minister Dziemianowicz-Bąk, że maksymalna wartość temperatury będzie wynosić ni mniej, ni więcej tylko 28 st.C.
– To nie powinno tak wyglądać. Jest za wcześnie, by rzucać taką wartością temperatury bez poparcia merytorycznymi argumentami za takim rozwiązaniem. Zauważmy bowiem, że przy tej propozycji nie zostały przedstawione żadne argumenty przemawiające akurat za taką temperaturą maksymalną – zaznacza Katarzyna Kamecka. – Czy wszędzie mają obowiązywać 28 st.C? Nie wydaje mi się – uzupełnia.
Eksperci zwracają uwagę, że w poszczególnych państwach UE omawiana kwestia jest różnie regulowana lub w ogóle nie jest określona (patrz: infografika).
– Poza tym już nawet obowiązujące u nas przepisy, które zawierają odniesienia do temperatury, w jakiej praca jest wykonywana, bardzo różnie określają jej wysokość. W tych regulacjach pojawiają się też wartości wyższe niż 28 st.C – zauważa Robert Lisicki. Jak dodaje, omawiana regulacja musi być dużo bardziej złożona. A w dyskusji o niej trzeba rozróżnić m.in. to, czy temperatura 28 st.C miałaby dotyczyć tylko pracy w pomieszczeniach zamkniętych, czy również tej wykonywanej na zewnątrz. Trzeba również uwzględnić w niej inne czynniki, jak np. kwestia przepływu powietrza i jego wilgotności, wysiłku przy pracy czy odmienności warunków na różnych stanowiskach. ©℗