Minister nauki będzie mógł odwołać dyrektora Narodowego Centrum Badań i Rozwoju przed upływem kadencji w przypadku utraty zaufania lub stwierdzenia okoliczności, które wskazują na brak prawidłowej lub sprawnej realizacji zadań tej instytucji. Tak wynika z projektu nowelizacji ustawy o NCBR oraz niektórych innych ustaw. Takie same rozwiązanie będzie dotyczyło zastępców dyrektora centrum.

Przyznanie ministrowi – czynnemu politykowi – pełnej swobody w odwoływaniu dyrektora budzi wątpliwości ekspertów.

– Nie podoba mi się sposób ujęcia przesłanki w postaci „utraty zaufania”. Nie chodzi tylko o to, że jest to zwrot niedookreślony, zupełnie oderwany od jakichkolwiek obiektywnych kryteriów. Nie występował w dotychczasowej praktyce legislacyjnej – komentuje dr hab. Krzysztof Koźmiński, prof. UW, radca prawny, partner zarządzający kancelarii Jabłoński Koźmiński. Dodaje, że przepis wy wołuje złe skojarzenia z czasami minionymi, gdy urzędnik zdany był permanentnie na łaskę przełożonych polityków, a obowiązujące przepisy pozwalały pozbawić go stanowiska w przypadku choćby najbardziej błahej sytuacji zinterpretowanej subiektywnie jako nielojalność, nieuczciwość lub inna podobna przyczyna utraty zaufania.

– Projekt ustawy przewiduje rozwiązania lekko niebezpieczne, ale trzeba z nich korzystać przyzwoicie. Gdyby podobne rozwiązania zostały wprowadzone w Niemczech, nikt nie miałby obaw, że będą nadużywane. U nas jest takie niebezpieczeństwo. Ponadto NCBR dysponuje wielkimi środkami. Państwo musi interweniować, kiedy dzieje się coś złego – mówi prof. Andrzej Jajszczyk z Akademii Górniczo -Hutniczej w Krakowie.

Zmiany mogą powodować problemy, zwłaszcza w kontekście wyroku czerwcowego Trybunału Konstytucyjnego (sygn. akt K7/24). TK orzekł, że nowelizacja przepisów o NCBR z 26 stycznia 2024 r. jest niekonstytucyjna, bo do głosowania nie dopuszczono dwóch posłów – Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika. Nowelizacja przekazała nadzór nad Narodowym Centrum Badań i Rozwoju ministrowi nauki. Choć wyrok nie został opublikowany, decyzje ministra, także te personalne, mogą być podważane. ©℗