Polska 2050 zmodyfikowała swój projekt nowelizacji ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych dotyczący zmian w składce zdrowotnej, który czeka na rozpatrzenie przez Sejm. Stawki już nie będą ustalane ryczałtowo, ale jako procent przeciętnego wynagrodzenia z III kw. br.

Sama wysokość miesięcznej składki byłaby uzależniona od rocznych przychodów i wyniosłaby:

■ 4 proc. w przypadku przychodu do 85 tys. zł,

■ 7 proc. dla przychodów w przedziale 85 tys. zł – 300 tys. zł,

■ 9,4 proc. dla przychodu powyżej 300 tys. zł.

Znamy już wysokość przeciętnego wynagrodzenia za II kw. br., które wyniosło 8168,67 zł, a więc składki na tę chwilę wynosiłyby odpowiednio 326,76 zł, 571,67 zł i 767,85 zł. To więcej, niż przewidziano w uzasadnieniu pierwszej wersji proponowanego projektu (300 zł, 525 zł i 700 zł). A w III kw. br. przeciętne wynagrodzenie będzie zapewne jeszcze wyższe.

Propozycja automatycznej, corocznej waloryzacji składki w drodze uzależnienia jej wysokości od przeciętnego wynagrodzenia jest rozsądna. Rozwiązanie jest korzystne dla wielu osób. Jest jednak też grupa, która może stracić. Wyobraźmy sobie przedsiębiorcę, który osiąga przychód na poziomie 350 tys. zł, a koszty jego działalności wraz z ZUS to wydatek rzędu 280 tys. zł. Dochód w takim przypadku wynosi 70 tys. zł, a więc składka roczna dziś dla rozliczającego się z fiskusem na zasadach ogólnych wynosi 6,3 tys. zł. Po zmianie będzie to aż 9,2 tys. zł (767,85 x 12). Przychód w przypadku przedsiębiorców nie jest odzwierciedleniem faktycznego zarobku na czysto.

Dla dużej grupy pracowników zmiana również byłaby niekorzystna. Zgodnie z autopoprawką, jeśli kwota przychodu jest niższa niż minimalne wynagrodzenie, składka na ubezpieczenie zdrowotne ma wynieść 9 proc. tego przychodu, dochodu, wynagrodzenia lub uposażenia. Powstaje pytanie, czy w przypadku pracowników składkę należy naliczać od dochodu, czy od przychodu. Jeśli naliczymy ją od przychodu, pracownicy zapłacą więcej. Przykładowo dziś pracownik zatrudniony na jedną trzecią etatu z przychodem 1500 zł płaci składkę wynoszącą ok. 116 zł, a jeśli byłaby ona naliczana od przychodu, wyniosłaby 135 zł. A więc dla pracowników zarabiających niewiele składka zdrowotna mogłaby być wyższa niż obecnie. Niewątpliwie projekt wymaga doprecyzowania.

Kto skorzystałby na zmianach?

Pracownicy zarabiający więcej niż minimalną pensję skorzystaliby na zmianach. Najbardziej te osoby, których zarobki są bliskie 85 tys. zł w stosunku rocznym, czyli ci, którzy miesięcznie zarabiają nieco ponad 7 tys. zł brutto. W przyszłym roku zarabiający minimalną pensję zyskaliby 33 zł miesięcznie w stosunku do obecnych zasad. Przy pensji wynoszącej 7 tys. zł brutto korzyść wyniosłaby aż 217 zł miesięcznie (przy uwzględnieniu w wyliczeniu przeciętnego wynagrodzenia z II kw. br.).

Wprowadzony mechanizm docelowo jednak mógłby być mniej korzystny, gdyż przeciętne wynagrodzenie będzie rosło, a tym samym składki obliczane na jego podstawie będą coraz wyższe. Progi dochodowe pozostaną jednak na takim samym poziomie.

Projekt posłów Polski 2050 z pewnością wymaga uzupełnienia. Jeśli zyskałby poparcie koalicjantów, należałoby go poddać szerokiemu opiniowaniu. Nie jest to jednak propozycja rządowa. Ministerstwo Zdrowia zapowiedziało, że swoje propozycje prześle do konsultacji publicznych do końca września (pisaliśmy o tym: „Od stycznia zmiany w składce zdrowotnej”, DGP nr 141/2024). ©℗