Związki zawodowe wracają do łask. I nie chodzi tylko o to, że w ich szeregi wstępują kolejne osoby, ale że powstają one w firmach, w których do tej pory nikt nie myślał o tworzeniu organizacji broniących praw zrzeszonych pracowników.
Aktualnych danych na temat tego, ile dziś działa związków zawodowych i ile osób do nich należy, nie ma. Według ostatnich oficjalnych danych GUS w 2022 r. do 11 656 związków zawodowych należało łącznie 1,4 mln osób. Kolejna publikacja GUS na ten temat jest planowana za cztery lata.
Coraz więcej związków
– Widzimy zdecydowany wzrost aktywności w tym zakresie. Dziś mamy 10 tys. członków – to o 3,5 tys. więcej niż rok temu – potwierdza na przykładzie swojej organizacji Piotr Szumlewicz, lider związku zawodowego Związkowa Alternatywa.
Wzrost sygnalizuje też Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych (OPZZ), które wylicza, że tylko przez ostatnie pół roku liczba członków zwiększyła się o 15 tys. Dziś jest ich 450 tys. Również organizacje pracodawców przyznają, że aktywność na tym tle rośnie. Sprzyja temu zmiana przepisów, zgodnie z którą od stycznia 2019 r. do związków zawodowych mogą przystępować, oprócz pracowników, osoby zatrudnione na podstawie umów cywilnoprawnych.
– Widać wyraźnie, że pracownicy się uzwiązkowiają – przyznaje Joanna Torbé-Jacko, ekspertka BCC ds. prawa pracy i ubezpieczeń społecznych. Efektem jest pojawienie się związków w takich firmach jak Bauer, SII Polska, CD Projekt, Google, Nokia Solutions and Network czy PwC.
Paweł Śmigielski z OPZZ mówi, że nowymi branżami, w których tworzą się związki, są: sektor informatyczny, e-commerce, ale też platformy cyfrowe i sprzedażowe, jak Pyszne.pl. Nie chodzi tylko o podmioty z polskim kapitałem, lecz także o te z zagranicznym. Piotr Szumlewicz przyznaje, że największą aktywność widać w branży technologicznej, nad którą krąży widmo zwolnień. Wielkie firmy redukują kadry po tym, jak po zakończeniu pandemii spadło tempo wzrostu popytu na usługi cyfrowe, a wdrożenie rozwiązań sztucznej inteligencji pozwala w niektórych obszarach zrezygnować z pracy ludzkiej.
– Pracownicy firm technologicznych coraz częściej doświadczają też bolączek charakterystycznych dla współczesnego rynku pracy: niestabilnych form zatrudnienia, negatywnych konsekwencji elastyczności w ramach gig economy, tłamszenia wolności w korporacyjnym ładzie, wymuszania nadgodzin czy naruszania prywatności w postaci inwigilacji ze strony pracodawców – wymienia.
Dodaje, że jego organizacja otrzymuje coraz więcej telefonów w sprawie pomocy przy utworzeniu związku zawodowego. To samo mówią przedstawiciele innych organizacji. Pracownicy pytają też, czy możliwe jest założenie za nich związku, do którego oni się tylko zapiszą. To, zdaniem ekspertów, pokazuje, że pracownicy wciąż obawiają się reakcji pracodawców. Poza branżą technologiczną z prośbą o pomoc w tym procesie dzwonią pracownicy branż: mediów, technologii telekomunikacyjnych, IT.
– Przykładem mogą być Motorola czy Paramount Film – podkreśla Piotr Szumlewicz i zaznacza, że coraz więcej telefonów jest też z sektora publicznego.
– Wkraczamy więc do ZUS, KRUS, urzędów miasta, np. w Gdańsku, Lublinie czy Świdnicy. Organizacje próbuje się tworzyć w bibliotekach, domach pomocy społecznej, ale też w samorządowych kolegiach odwoławczych czy Centralnej Komisji Egzaminacyjnej – wylicza Piotr Szumlewicz.
Nie chodzi o pieniądze
Jak ten pęd do tworzenia związków tłumaczą pracownicy?
– W przypadku dużych korporacji nie chodzi o płace. Zarobki są z reguły dobre. Bardziej chodzi o poprawę transparentności działań na linii zarząd–pracownik. Na przykład pracownicy oczekują stosowania jasnych reguł przyznawania awansów i nagród – tłumaczy przedstawiciel związku zawodowego, który powstał w firmie doradczej.
Problemem jest też kwestia powrotu pracowników do biura.
– Wiele osób zostało zatrudnionych w pandemii. Pracowali zdalnie, dziś wprowadza się system stacjonarny bez wcześniejszej komunikacji z nimi w tej sprawie – zauważa nasz rozmówca.
Członkowie nowych organizacji związkowych przyznają, że jednym z powodów ich powstawania są też niejasne wydatki z zakładowego funduszu świadczeń socjalnych, który jest w zakładzie, ale nie był wykorzystywany.
– Związki powstają w firmach, które dobrze płacą swoim pracownikom. Jednak ludzie czują się w tych zakładach jak trybiki w machinie, nie mają nic do powiedzenia, nie mają wpływu na swoją karierę i firmę. Jednym słowem – nie mają satysfakcji z pracy i chcą to zmienić. Zatem poprawa płacy nie jest głównym celem zawiązywania się związków zawodowych. Ale poprawa warunków pracy już tak. Są wysokie zarobki, ale też wysokie oczekiwania. Pojawiają się kwestie mobbingu – wyjaśnia Piotr Szumlewicz.
Rozmowa, nie bunt
A jak sprawę komentują pracodawcy? Nie chcą się wypowiadać oficjalnie. Z naszych rozmów wynika, że część z nich traktuje sprawę normalnie, są otwarci na dialog, zwłaszcza gdy widzą, że związek zawodowy nie prze do strajku, ale do poprawy warunków pracy i płacy. Bywa jednak, że pracodawcy oceniają powstanie związku jako bunt pracowników.
– Mamy przykład firmy, gdzie dzień po powstaniu związku zwolniono osobę, która go zakładała. Dziś sprawa jest w sądzie, w którym pracownik ten walczy o przywrócenie do pracy – mówi Piotr Szumlewicz.
Joanna Torbé-Jacko wyjaśnia natomiast, że pracodawcy zdają sobie sprawę z tego, że założenie związku to prawo pracownika. Dlatego nie mogą mieć nic przeciwko temu. Choć nie ukrywa, że związek zawodowy to zawsze wyzwanie dla pracodawcy, nie tylko wtedy, gdy źle prowadzi on dialog.
– Z reguły jest więc wola rozmów, chęć nawiązania porozumienia, jeśli oczywiście druga strona nie nadużywa swoich uprawnień – tłumaczy prawniczka i dodaje, że nie jest zaskoczona większą aktywnością zatrudnionych na tym polu.
– Rośnie poczucie zagrożenia wśród pracowników. Wynika to przede wszystkim z trendów na rynku pracy. Coraz częściej słychać o zwolnieniach grupowych. Do tego mamy wśród pracowników coraz więcej cudzoziemców, zwiększa się skala robotyzacji i stosowania sztucznej inteligencji. To dodatkowo potęguje obawy o miejsca pracy – wyjaśnia. ©℗
Kto może utworzyć związek zawodowy
Związek zawodowy powstaje na mocy uchwały o jego utworzeniu podjętej przez co najmniej 10 osób uprawnionych do tworzenia związków zawodowych. A są wśród nich:
• pracownicy,
• osoby świadczące pracę za wynagrodzeniem na innej podstawie niż stosunek pracy (np. umowa zlecenia, umowa o świadczenie usług), jeżeli nie zatrudniają do tego rodzaju pracy innych osób, niezależnie od podstawy zatrudnienia, oraz mają takie prawa i interesy związane z wykonywaniem pracy, które mogą być reprezentowane i bronione przez związek zawodowy.
Prawa do tworzenia związków zawodowych nie mają: emeryci, renciści, bezrobotni, wolontariusze, stażyści i inne osoby, które świadczą osobiście pracę bez wynagrodzenia. Osoby te mogą się jednak przyłączyć do już istniejącego związku zawodowego (jeżeli statut tego związku przewiduje taką możliwość).