Wiosną 2022 r., czyli po wybuchu wojny w Ukrainie, większość uchodźców przybywających do Polski pochodziła z regionów, w których trwały działania wojenne. Dziś są to głównie migranci zarobkowi – wynika z badania Gremi Personal.
Dziś najwięcej Ukraińców mieszkających w naszym kraju nadal jest z obwodu dniepropietrowskiego, ale ich odsetek zmalał o 1,7 pkt proc. Najmniej osób pochodzi natomiast z Kijowa i Krymu, mniej niż 1 proc. (patrz: infografika).
Jak uważa Yuriy Grygorenko, główny analityk Centrum Analitycznego Gremi Personal, dane te potwierdzają, że Polska nie zdołała zatrzymać uchodźców wojennych.
Robert Lisicki, dyrektor departamentu pracy w Konfederacji Lewiatan, podkreśla, że było to wiadome od samego początku. Uchodźcy w różnego rodzaju badaniach podkreślali, że nie wiążą swojej przyszłości z Polską na stałe. Dlatego część z nich wróciła do kraju, a część wyjechała dalej na Zachód.
Migranci zarobkowi
Tym samym ci, którzy są dziś, to przede wszystkim migranci zarobkowi.
– Historycznie Ukraińcy z zachodnich regionów kraju byli najczęściej zatrudniani w Polsce. Wybuch wojny zmienił ten trend, ponieważ wiele osób zostało zmuszonych do opuszczenia wschodnich i południowych regionów ze względów bezpieczeństwa. Jednak w ciągu dwóch lat większość z nich zdołała zorganizować swoje życie: niektórzy wrócili na Ukrainę, inni przenieśli się do innych krajów – komentuje Anna Dzhobolda, dyrektorka departamentu rekrutacji międzynarodowych agencji zatrudnienia Gremi Personal.
Eksperci zauważają, że mimo wszystko Polsce udało się osiągnąć sukces. A jest nim aktywizacja zawodowa Ukraińców, którzy przebywają dziś w naszym kraju. Jest wyższa niż w innych krajach Europy. Około 65 proc. Ukraińców przebywających w Polsce jest aktywnych zawodowo. Na koniec 2023 r. liczba oficjalnie zatrudnionych Ukraińców w Polsce wynosiła 750 tys. na 1,270 mln wszystkich pracujących cudzoziemców. Z najnowszych danych Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej wynika też, że w 2023 r. wydano niemal 2 mln aktów legalizujących pracę cudzoziemców. Ukraińcy to natomiast cudzoziemcy, na rzecz których wydano ich najwięcej.
Dla porównania w Niemczech pracuje zaledwie jedna czwarta uchodźców. To też powód, dla którego ten kraj zliberalizował swoje prawo migracyjne, oferując dużo ułatwień dla uchodźców na rynku pracy. Jak wynika z danych OECD, we Francji to ponad 40 proc., podobnie jak w Holandii czy Estonii. Wysokim odsetkiem aktywizacji mogą się pochwalić jeszcze Czesi, Szwecja czy Wielka Brytania – na poziomie ponad 50 proc.
Wysoki udział osób aktywnych zawodowo
Tym samym obawy dotyczące nadużywania pomocy socjalnej ze strony uchodźców w Polsce nie znajdują potwierdzenia.
Yuriy Grygorenko podkreśla też, że wysoki udział osób aktywnych zawodowo wśród osób utrzymujących się w naszym kraju jest pozytywnym zjawiskiem
Ale to niejedyna zmiana. Inna jest widoczna w samym zatrudnieniu. Przedwojenni migranci pracowali głównie w zawodach wymagających kwalifikacji, ale niekoniecznie wyższego wykształcenia. Dziś tych ostatnich jest zdecydowanie więcej, choć nie wszyscy pracują w swoim zawodzie. Ciągle duża część wykonuje prace proste, a powodem jest bariera językowa, a także konieczność nostryfikacji dyplomu, co się wiąże z kosztami.
– Teraz najważniejsze jest zapewnienie stabilnych warunków pobytu i pracy cudzoziemcom. Dlatego tak ważne jest przedłużenie działania specustawy nie do 30 czerwca, ale o rok, zgodnie z mechanizmem ochrony czasowej, uruchomionym decyzją wykonawczą Rady UE – mówi Robert Lisicki i dodaje, że kolejnym krokiem jest dobra polityka migracyjna, której w kraju brakuje. Ta jednak powinna określać prawo pobytu i pracy dla wszystkich cudzoziemców, by wspomóc ich w podejmowaniu decyzji o osiedlaniu się w naszym kraju.
– Przewidywalność i stabilność jest ważna dla polskiego rynku pracy. Bo zmiany demograficzne są nieubłagane – dodaje. ©℗