Od lat tuż przed zakończeniem roku w urzędach wydawane są na siłę pieniądze, które udało się zaoszczędzić z tytułu wolnych etatów i długotrwałych nieobecności. Szefowie urzędów zwracaliby je do budżetu, jeśli mieliby gwarancję, że taka decyzja nie przełoży się na obniżenie puli na płace w kolejnym roku. Obecnie jednak starają się wydawać niemal wszystkie pieniądze z funduszu wynagrodzeń, bo inaczej w kolejnym roku środki, które trafią do nich na pensje, zostaną pomniejszone o oszczędności. I tak, ostatnie nagrody w urzędach były wypłacone z okazji Dnia Służby Cywilnej, który przypada 11 listopada, a do części urzędników w okolicy świąt trafią jeszcze pieniądze z tzw. karpiówek (resztówek). Do wydawania w tym roku każdej pozostałej złotówki skłania szefów urzędów decyzja ministra finansów, aby w sytuacji ewentualnego pogłębiającego się kryzysu zaoszczędzić 5 proc. na administracji.

Fundusz nagród dla urzędników - co najmniej 3 procent

W ubiegłym roku urzędy miały zamrożone fundusze nagród, ale tuż przed końcem roku w ramach rekompensaty urzędnikom wypłacono ustanowione jednorazowo dodatki motywacyjne, które wynosiły nawet kilka tysięcy złotych. W tym roku we wszystkich urzędach administracji rządowej zastosowanie miał art. 93 ustawy z 21 listopada 2008 r. o służbie cywilnej (t.j. Dz.U. z 2022 r. poz. 1691), zgodnie z którym członkom korpusu można przyznać nagrodę ze specjalnie utworzonego w tym celu funduszu. Fundusz ten, w wysokości 3 proc. kwoty planowanych wynagrodzeń osobowych, pozostaje w dyspozycji dyrektorów generalnych urzędów i może być przez nich podwyższany w ramach posiadanych pieniędzy na wynagrodzenia. W praktyce z uwagi na oszczędności, w tym nieobsadzone stanowiska czy długotrwałe zwolnienia lekarskie, w wielu urzędach sięga on nawet 10 proc. W zależności od urzędu nagrody wypłacane są co kwartał lub co pół roku, a niekiedy tylko raz w roku.
- Nagrody z okazji Dnia Służby Cywilnej dla urzędników wynosiły średnio od kilkuset złotych do nawet 2,5 tys. zł na jeden etat, a te z puli dyrektorskiej 5-6 tys. zł. Zabiegaliśmy, aby niemal wszystkie pieniądze wydać, bo za chwilę przyjdzie komuś do głowy, aby szukać oszczędności - mówi Robert Barabasz, przewodniczący NSZZ „Solidarność” w Łódzkim Urzędzie Wojewódzkim. Jak dodaje, pod koniec grudnia części osób zostanie wypłacona resztówka, która średnio na jednego urzędnika wyniesie kilkaset złotych.
- W III kw. urzędnicy u nas otrzymali średnio po 900 zł, podczas gdy dyrektor izby skarbowej mógł liczyć na 10 tys. zł. W ostatnim kwartale mogliśmy liczyć na 4 tys. zł (średnio na urzędnika). Otrzymałem też informacje, że dyrektorom w Ministerstwie Finansów wypłacono nawet po 50 tys. zł jednorazowej nagrody. Mają tam ponad 250 wolnych etatów, to mają z czego czerpać dodatkowe środki - wylicza Tomasz Ludwiński, szef Sekcji Krajowej Pracowników Skarbowych w NSZZ „Solidarność”. Jak jednak podkreśla, dwukrotnie odmówiono związkowcom ujawnienia wysokości tych bonusów. - Sprawę kieruję do sądu administracyjnego, ale to niestety potrwa - dodaje.
DGP również zwrócił się do resortu finansów z prośbą o udzielenie informacji o wysokości tegorocznych nagród. Na odpowiedź czekamy.

Nagrody dla urzędników - oszczędzamy czy doceniamy?

Problemem, który również powraca co roku, jest mało przejrzysty sposób podziału nagród. A pula pieniędzy na ten cel z roku na rok rośnie, bo m.in. przybywa nieobsadzonych stanowisk. Tylko wczoraj na stronach kancelarii premiera była informacja o 740 wolnych etatach w 332 urzędach, w 188 miejscowościach. - Z urzędów lawinowo odchodzą specjaliści, a na ich miejsce nie pojawiają się nowi. Środki zostają i trafiają na nagrody dla tych, którzy pracują za dwóch, ale też dla znajomych szefostwa, bo to świadczenie jest bardzo uznaniowe. Dlatego dyrektorzy niechętnie dzielą się informacjami na ten temat - mówi Stefan Płażek, adwokat i adiunkt z Uniwersytetu Jagiellońskiego.
- Z drugiej strony minister finansów nagle polecił ministrom, aby przygotowali plan awaryjny na wypadek kryzysu, czyli znaleźli 5 proc. oszczędności. A przypominam, że w pierwszej wersji tzw. ustawy covidowej były nawet plany ograniczenia zatrudnienia w administracji i pozostawienia tylko tych najbardziej niezbędnych urzędników, ale pomysł upadł. Były też plany redukcji zatrudnienia w administracji o co najmniej 10 proc. za poprzedniej ekipy w 2010 r., to również nie doszło do skutku - wylicza prof. Płażek.
Tymczasem w ocenie ekspertów trzeba się zastanowić, czy na administracji rządowej warto oszczędzać, czy raczej premiować zatrudnionych w urzędach specjalistów. - Skoro pojawiła się zapowiedź 5 proc. oszczędności w rządowych instytucjach na wypadek kryzysu, to nie dziwi mnie fakt pospiesznego wydawania środków z tego roku. Tu jednak konieczna jest głębsza analiza, czy w każdym urzędzie trzeba szukać oszczędności na tym samym poziomie - mówi dr Jakub Szmit, ekspert ds. administracji publicznej z Uniwersytetu Gdańskiego.
Szefowie urzędów zapowiadają jednak, że jeśli zalecenie ministra finansów zostanie potwierdzone decyzją Rady Ministrów, to będą szukać oszczędności, np. przez nieobsadzanie wolnych etatów, a pieniądze zaoszczędzone w tej sposób wrócą do budżetu.
- Dopóki to nie jest decyzja premiera, nie traktujemy tych zapowiedzi poważnie. To kolejny zabieg PR, aby pokazać społeczeństwu w czasie wyborów, że nie tylko obywatele zmuszeni są do oszczędności - mówi Robert Barabasz. ©℗
ikona lupy />
Służba cywilna wynagrodzenie i zatrudnienie / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe