To już nie tylko podwykonawcy, tani producenci czy dostawcy komponentów. W 2025 roku podmioty z Czech i Polski stają się nabywcami i właścicielami niemieckich biznesów. Tam, gdzie Mittelstand – filar niemieckiej klasy średniej – zaczyna pękać, przedsiębiorstwa z Europy Środkowo-Wschodniej błyskawicznie zajmują jego miejsce.
Fala bankructw w Niemczech to fala przejęć z Polski i Czech
Według danych cytowanych przez agencję Reuters, liczba bankructw w Niemczech wzrosła o ponad 9% na początku 2025 roku. To efekt nie tylko zapaści przemysłowej i kryzysu energetycznego, ale także strukturalnego problemu: braku sukcesji w firmach rodzinnych.
Niemieckie przedsiębiorstwa typu Mittelstand – stanowiące 99% wszystkich firm w kraju – są często prowadzone od pokoleń. Dziś właściciele należący do generacji powojennego boomu gospodarczego osiągają wiek emerytalny. Ich dzieci? W większości nie chcą przejmować biznesów. W efekcie setki rentownych zakładów stają w próżni – gotowe do przejęcia.
I właśnie tu pojawiają się czeskie i polskie grupy kapitałowe.
Czesi wchodzą do Niemiec. Przez przejęcie
Najlepszym symbolem tej zmiany jest ruch czeskiego producenta brandy R. Jelinek, który na początku 2024 roku przejął berlińską mikrodestylarnię BLN. Transakcja nie była próbą „ekspansji eksportowej”. To pełne wejście na rynek, z własną marką, lokalną produkcją i dostępem do największych sieci spożywczych, takich jak REWE i Edeka.
– Cykl gospodarczy zasadniczo stworzył konsolidację, która stanowi nowe możliwości – powiedział w rozmowie z Reutersem wiceprezes R. Jelinek, Zdenek Chromy. – Naszym celem było wejście na kluczowy rynek poprzez przejęcie marki i osoby posiadającej doświadczenie na rynku niemieckim.
To już nie jest klasyczny model „produkujemy taniej i sprzedajemy Niemcom”. To odwrócony kierunek zależności.
„W czasie kryzysu w Niemczech pojawiają się najlepsze okazje”
Marc Tenbieg, prezes stowarzyszenia Mittelstand, ocenia sytuację bez złudzeń:
– „W czasach osłabienia gospodarczego i w wielu nierozwiązanych kwestiach sukcesji w firmach pojawiają się możliwości wejścia na rynek niemiecki”.
Czesi już zaczęli. Polacy są następni.
Polskie firmy logistyczne, producenci komponentów metalowych, firmy budowlane i z sektora OZE – coraz częściej patrzą na Niemcy nie jak na „dojrzały rynek”, lecz „teren przejęć”. Według ekspertów, jeszcze kilka lat temu przejęcie niemieckiego zakładu przez firmę z Europy Środkowo-Wschodniej byłoby uznane za egzotyczny wyjątek. W 2025 roku – to nowa norma.
Co dalej? „Drugi Plan Balcerowicza”, ale w Niemczech
Ekonomiści porównują obecną sytuację do okresu masowych prywatyzacji w Europie Środkowo-Wschodniej po 1989 roku. Z tą różnicą, że teraz to Czesi i Polacy są inwestorami, a Niemcy – stroną szukającą kapitału.
W nadchodzących miesiącach można oczekiwać:
- przyspieszenia konsolidacji sektora produkcyjnego w Bawarii, Saksonii i Hesji,
- wejścia polskich funduszy inwestycyjnych w segmenty logistyki i automatyki przemysłowej,
- akceleracji ekspansji czeskich marek spożywczych i kraftowych na zachodnich rynkach poprzez lokalne przejęcia.
Niemcy się kurczą, Europa Środkowa rośnie
To nie jest już historia o „tańszych siłach roboczych”. To zmiana układu sił w europejskiej gospodarce. Gdy zachodni inwestorzy uciekają z rynku niemieckiego, Polacy i Czesi zajmują ich miejsce – bez kompleksów, bez etykiety „taniej siły roboczej”, za to z kapitałem i ambicją właścicielską.
Jeśli obecny trend się utrzyma, rok 2025 może zostać zapamiętany jako moment, w którym Niemcy przestały być „starszym bratem”, a stały się rynkiem ekspansji dla Europy Środkowo-Wschodniej.