Sankcje nałożone na Rosję i Białoruś po wybuchu wojny w Ukrainie mają znaczący wpływ na globalny rynek nawozów, w tym także polski. Oba te kraje były jednymi z głównych dostawców nawozów mineralnych, zwłaszcza potasowych i azotowych, do państw europejskich. Nałożenie restrykcji i blokada handlu zmusiły Polskę do szukania nowych źródeł dostaw (również w ramach współpracy nawiązanej z Kanadą, Niemcami i Holandią), a w krótkim terminie wywołały niedobory nawozów i wzrost ich cen. Ograniczenie dostępności wpłynęło z kolei na zaopatrzenie polskiego rolnictwa, co podniosło koszty produkcji rolnej.
Rolnicy zareagowali zmniejszeniem stosowania nawozów, przejściem na nawozy organiczne lub niestety zakupami poza polskim rynkiem.
Obecnie trwa dyskusja na temat zwiększenia krajowej produkcji, aby uniezależnić się od zagranicznych dostaw. Polski przemysł chemiczny, z firmami takimi jak Grupa Azoty na czele, odgrywa ważną rolę w produkcji nawozów, ale w dłuższej perspektywie istnieje potrzeba inwestycji w rozwój i modernizację tego sektora.
Sankcje? Nie słyszałem
Poważnym i złożonym problemem dla Unii Europejskiej jest omijanie sankcji związanych z importem składników do produkcji nawozów. Mimo że niektóre kraje publicznie deklarują przestrzeganie restrykcji, w praktyce stosowane są różne metody ich omijania, zarówno przez rządy, jak i firmy prywatne. Państwa blisko związane z Rosją lub Białorusią znajdują sposoby na prowadzenie wymiany handlowej mimo sankcji. Przykładem są przede wszystkim Chiny – główny partner handlowy Rosji, który stawia na tzw. handel trójstronny lub współpracę z innymi krajami. Chiny często wykorzystują lokalne waluty (rubla i juana), co pomaga unikać systemu dolarowego, w ramach którego restrykcje mogą być egzekwowane. Innym przykładem są Kazachstan i Uzbekistan. Są one częścią Euroazjatyckiej Unii Gospodarczej, do której należy także Rosja, mają bliskie powiązania handlowe i są wykorzystywane jako pośrednicy w dostawach surowców, takich jak potas, amoniak czy fosforany, które są kluczowe w produkcji nawozów. Dodatkowo firmy z takich krajów kupują nawozy lub składniki do ich wytwarzania, a następnie sprzedają je pod innymi kodami taryfowymi.
Ważną rolę odgrywa również Iran – sam zresztą objęty sankcjami – który rozwija bliskie relacje handlowe z Rosją i Białorusią, szczególnie w sektorze energetycznym i chemicznym.
Nie można również zapomnieć w tym zestawieniu o Turcji, która oficjalnie przestrzega sankcji, ale często pozwala prywatnym firmom na ich omijanie.
Choć Indie również nie omijają restrykcji bezpośrednio, często prowadzą handel z Rosją w lokalnych walutach lub przez systemy rozliczeniowe niezależne od zachodnich banków. Indie kupują nawozy i składniki nawozowe od Rosji, które później mogą trafiać na inne rynki. Również Egipt jest zaangażowany w transfer produktów chemicznych przez swoje porty.
Ważnym elementem omijania sankcji są transakcje rozliczane w walutach innych niż dolar amerykański lub euro. Kraje mogą korzystać z alternatywnych systemów finansowych, aby unikać systemu SWIFT (który jest pod nadzorem krajów zachodnich). I tak Rosja i Chiny korzystają z Systemu Transferu Wiadomości Finansowych (SPFS) w Rosji lub chińskiego CIPS.
Inaczej sytuacja wygląda z krajami, które formalnie nie przystąpiły do sankcji i oficjalnie prowadzą handel z państwami objętymi restrykcjami, nie łamiąc prawa w swoich jurysdykcjach. I tak np. firmy zarejestrowane w ZEA mogą kupować nawozy lub składniki do ich produkcji z Rosji czy Białorusi, a następnie sprzedawać je na rynki europejskie jako swoje.
Przykładem jest również Brazylia, która jest jednym z największych światowych importerów nawozów.
Również niektóre międzynarodowe korporacje wykorzystują swoje oddziały w krajach, które nie są objęte sankcjami: firmy zarejestrowane w Szwajcarii lub Singapurze mogą działać jako pośrednicy w obrocie nawozami między Rosją a krajami trzecimi.
Rozwiązanie na wyciągnięcie ręki
Zwiększenie lokalnej produkcji nawozów w UE wydaje się kluczową strategią, pozwalającą zmniejszyć zależność od zewnętrznych dostawców i przeciwdziałać skutkom sankcji. Proces ten wymaga wielu inwestycji oraz innowacji technologicznych. Wiele europejskich fabryk nawozów korzysta z przestarzałych technologii, które są mniej wydajne i bardziej kosztowne w utrzymaniu.
Przykładowym rozwiązaniem mogą być nowe technologie oparte na odnawialnych źródłach energii, takich jak zielony wodór.
Obecnie rynek nawozów jest zdominowany przez duże korporacje, co utrudnia rozwój mniejszych, lokalnych producentów. Warte rozważenia powinno być wprowadzenie programów wsparcia finansowego i technologicznego dla małych i średnich producentów nawozów, aby zwiększyć ich konkurencyjność i zdolności produkcyjne. Możliwe formy wsparcia to dotacje, preferencyjne kredyty oraz szkolenia w zakresie nowoczesnych technologii produkcji nawozów.
Nawozy mineralne są głównym źródłem składników odżywczych dla roślin, ale ich produkcja jest zależna od surowców nieodnawialnych. Rozwiązaniem mogłoby być promowanie produkcji nawozów organicznych i biotechnologicznych, które są wytwarzane z odnawialnych surowców, takich jak obornik, kompost i odpady roślinne. To nie tylko zmniejszy zależność od nawozów mineralnych, lecz także pomoże wprowadzić bardziej zrównoważone metody upraw.
Kluczową rolę w hamowaniu rozwoju lokalnej produkcji nawozów odgrywają też biurokratyczne i regulacyjne bariery. Konieczne jest uproszczenie przez UE przepisów dotyczących produkcji nawozów i przyspieszenie procesów uzyskiwania zezwoleń dla nowych zakładów produkcyjnych.
Rynkowi nawozów potrzebna jest stabilność cen. Inwestycje w zakłady produkujące nawozy oraz w nowe technologie pomogą dodatkowo generować miejsca pracy w regionach innych niż duże miasta. Czy UE jest gotowa podjąć się tych zmian? ©℗