Dla przebudowania sieci przesyłowych i dystrybucyjnych energii elektrycznejcoraz mniejszym problemem są pieniądze, a coraz większym brak wykwalifikowanej siły roboczej.

Transformacja energetyczna nie uda się bez rozwoju i przebudowy sieci elektroenergetycznych. To dzięki nim krajowy system będzie dopasowany do zupełnie nowego modelu funkcjonowania: zamiast – tak jak do tej pory – dostarczać prąd od elektrowni do odbiorcy, będzie brać pod uwagę, że coraz więcej odbiorców jest równocześnie wytwórcami energii. To zmiana, o którą chodzi.

Modernizacja sieci przesyłowych w Polsce wymaga jednak nakładów blisko 100 mld zł, a koszty związane z podłączeniem wszystkich dostępnych źródeł odnawialnych w Polsce to ok. 30 mld zł.

A jednak zarówno zleceniodawcy, jak i zleceniobiorcy projektów sieciowych są zgodni: to nie pieniądze są największym wyzwaniem, lecz fakt, że przy takiej skali inwestycji i tak wymagających harmonogramach brakuje ludzi do pracy.

Włodzimierz Mucha, wiceprezes Polskich Sieci Elektroenergetycznych (PSE), operatora polskiego systemu przesyłu prądu, przyznał, że obecnie nakładają się na siebie wielkie projekty inwestycyjne na Pomorzu: morskie farmy wiatrowe, atom oraz sieci. – Największym wyzwaniem dla transformacji będzie dostęp do ludzi o odpowiednich kwalifikacjach – powiedział Mucha podczas Kongresu Budownictwa Polskiego we wrześniu w Warszawie.

Również podwykonawcy sygnalizują problemy z dostępem do specjalistycznych materiałów budowlanych (np. komponentów do budowy stacji offshore) i specjalistów o kwalifikacjach wymaganych przez PSE. Michał Wrzosek, rzecznik firmy Budimex, jednej z największych firm budowlanych w Polsce, zwraca uwagę, że korzystne dla rynku byłoby bardziej elastyczne podejście do wymagań formalnych w stosunku do kadry realizującej inwestycje, jednak najważniejsze problemy tkwią gdzie indziej. – Kluczowy jest stabilny wieloletni plan inwestycyjny dla sieci wysokiego i średniego napięcia. Potrzebny jest także rozwój systemu edukacyjnego nakierowanego na kształcenie młodych kadr na rynku wykonawczym i projektowym – mówi DGP. – Musimy, jak każda firma budowlana w Polsce, pracować nad doświadczeniem w zakresie sieci energetycznych. To jest problem całej branży – przekonuje Wrzosek.

Większość firm budowlanych dostosowuje swoją ofertę dla operatorów sieci dystrybucyjnych, gdzie zadania ograniczają się do pracy przy średnich napięciach. Tymczasem praca przy sieciach najwyższego napięcia, czyli takich, które wprowadzają wytworzony prąd z elektrowni do krajowego systemu, wymaga innego potencjału ludzkiego i technicznego. Wykonawcy muszą dysponować zaawansowanym sprzętem i wyspecjalizowanym zespołem, co często wiąże się z wyższymi kosztami oraz bardziej skomplikowanymi procedurami. Ponadto skala finansowania inwestycji w sieci najwyższego napięcia jest znacznie większa – liczy się ją w dziesiątkach, a nawet setkach milionów złotych. Oznacza to, że firmy muszą mieć nie tylko większe zasoby finansowe, lecz także odpowiednie doświadczenie w zarządzaniu takimi projektami.

– Mamy zasoby kadrowe i finansowe umożliwiające zaangażowanie dużych zespołów i ludzi, i sprzętu. Warto jednak pamiętać, że liczba firm projektowych zdolnych do realizacji projektów związanych z najwyższym napięciem jest ograniczona, co może wpływać na konkurencję i dostępność wykonawców – mówi Wrzosek w rozmowie z DGP.

Problem może być tym poważniejszy, że sama skala inwestycji sieciowych w Unii Europejskiej jest bezprecedensowa, a do tego dochodzi perspektywa powojennej odbudowy Ukrainy, w którą zaangażowane będą liczne firmy z UE. Na kontrakty liczą również firmy z Polski. Z biegiem czasu nowi pracownicy będą na wagę złota, a problem będzie narastał. ©℗