Skuteczność działań prezydenta Trumpa bywa podważana. W wojnie celnej został nawet ukuty akronim TACO (Trump Always Chickens Out), który oznacza – w łagodnym tłumaczeniu – wycofywanie się z każdej ambitnej zapowiedzi. Dość solidnie dotrzymywana jest za to obietnica uczynienia ze Stanów Zjednoczonych „światowej stolicy kryptowalut”.

Wiele już zostało zrobione w tym kierunku, nawet jeśli skutki nie dorównują oczekiwaniom największych orędowników kryptoaktywów. Oficjalne ogłoszenie utworzenia strategicznych rezerw bitcoina i innych głównych walut kryptograficznych nie spowodowało dotychczas zwyżki cen. Jeszcze chłodniej zostały przyjęte projekty własnych tokenów prezydenta Trumpa i jego małżonki w pierwszych dniach urzędowania. Firmy kryptowalutowe, które wspierały jego kandydaturę w wyborach, mogły je odebrać jako konkurencję.

Stablecoin wspierany przez Trumpa

Jeden z obszarów wyróżnia się pozytywnie. Nowe władze amerykańskie położyły duży nacisk na propagowanie stablecoinów – kryptoaktywów powiązanych na zasadzie parytetu z walutami narodowymi. Obecnie dominują tego typu aktywa oparte na dolarach amerykańskich. W niektórych opracowaniach można wręcz spotkać stwierdzenie, że stablecoin to instrument finansowy, którego wartość odpowiada 1 dol. Jest ona utrzymywana syntetycznie poprzez przechowywanie rezerw aktywów finansowych denominowanych w dolarach. Dwa główne stablecoiny to USDT (tether) i USDC (USD coin).

Bank Citygroup szacuje, że do 2030 r. emisje stablecoinów osiągną w bazowym scenariuszu wartość 1,6 bln dol., a w pozytywnym – nawet 3,7 bln dol. Obecny poziom emisji szacuje się na 0,25 bln dol. Ważne jest to, że został osiągnięty bez wprowadzania regulacji. Bitcoin też nie jest zbytnio regulowany, a wartość tokenów w obiegu szacowana jest na ponad 2 bln dol.

Kluczowym etapem w regulacji stablecoinów jest ustawa Genius (Guiding and Establishing National Innovation for U.S. Stablecoins of 2025), która została przyjęta przez Senat w połowie czerwca i skierowana do Izby Reprezentantów, skąd powinna trafić do podpisu prezydenta Trumpa, co jest oczekiwane podczas wakacji. Emitent będzie mógł inwestować środki w określone aktywa finansowe cechujące się niskim ryzykiem i wysoką płynnością, takie jak fizyczne dolary, depozyty bankowe czy też bony i obligacje skarbowe USA. Wprowadzone zostaną również wymogi w zakresie audytu instytucji emitujących tego typu aktywa. Ma to zapewnić zaufanie do systemu.

Demokratom, spośród których wielu poparło tę ustawę, nie udało się zablokować możliwości zarabiania na tego typu aktywach przez urzędującego prezydenta i jego rodzinę. A to właśnie w bezpośrednich korzyściach dla imperium biznesowego Trumpa wielu upatruje źródeł regulacji korzystnych dla kryptowalut. Zgodnie z doniesieniami prasowymi bazującymi na jego oświadczeniu majątkowym za rok 2024 (czyli przed ponownym objęciem prezydentury), interesy związane z różnymi projektami kryptowalutowymi przyniosły jego rodzinie kilkaset milionów dolarów dochodów.

Stablecoiny i inne krytpowaluty

David Sachs, doradca Białego Domu ds. sztucznej inteligencji i kryptowalut, oczekuje, że wdrożenie zapisów ustawy Genius zwiększy popyt na dolary na świecie, ponieważ w miejsce walut krajowych będą używane stablecoiny oparte na amerykańskiej walucie. W wielu innych gospodarkach, jak choćby w strefie euro czy w Chinach, forsowane jest inne podejście – cyfrowe waluty banków centralnych (np. e-euro, e-juan). Zatem to dolar ma szansę pozostać najważniejszą podstawą stablecoinów.

Powinno to zwiększyć zainteresowanie amerykańskimi papierami dłużnymi. Emitenci stablecoinów mogliby stać się największą grupą posiadaczy amerykańskiego długu, prześcignąwszy obecnego lidera, czyli Japonię. Jednak to zainteresowanie może dotyczyć papierów o krótkim terminie zapadalności, bo to one są najbliższym ekwiwalentem gotówki. Stoi to w sprzeczności z oczekiwaniami administracji USA, aby wydłużyć terminy zapadalności obligacji amerykańskich i tym samym ograniczyć konieczność ciągłego pozyskiwania kapitału na krótsze okresy.

Tradycyjne kryptowaluty w wielu jurysdykcjach były słabo regulowane. Stablecoiny za sprawą władz USA mogą się stać ważnym elementem ekosystemu finansowego. Systemowi bankowemu, który generalnie jest mocno nadzorowany i tym samym nie może – i nie chce – podejmować ryzyka, zapisy ustawy Genius dają ogólną pewność regulacyjną. Co ciekawe, stablecoiny w swoich założeniach miały na celu zmniejszenie konieczności korzystania z usług tradycyjnych banków i instytucji płatniczych. Instytucje finansowe widzą jednak szansę na oferowanie nowych usług i – co jeszcze ważniejsze – nie chcą zostać pominięte we wdrażaniu tych rozwiązań, co mogłoby znacząco ograniczyć zakres ich przyszłej działalności.

Cechą tradycyjnych projektów kryptowalutowych jest ich spekulacyjny charakter, a dużą wadą – wolne rozliczenia.

Szczególnie blockchain bitcoina z zaledwie kilkoma transakcjami rozliczanymi w ciągu sekundy wypadał na tym polu niekorzystnie. Największymi zaletami stablecoinów, których wartość powinna być stała, podobnie jak wartość jednej jednostki pieniądza fiducjarnego, są właśnie nacisk na szybkość i niskie koszty dokonywania transakcji.

Dlatego też, oprócz instytucji finansowych, również duże przedsiębiorstwa – jak Walmart czy Amazon – mogą być zainteresowane emisją własnych walut celem ograniczenia kosztów rozliczania transakcji. W 2023 r. koszty płatności kartami dla amerykańskich sprzedawców wyniosły 172 mld dol. (za Nilson Report). Poza tym rozliczenia transakcji zarówno z klientami, jak i w ramach dużych sieci dostawców mogłyby się odbywać wręcz natychmiastowo (w przypadku kart kredytowych i przelewów międzynarodowych jest kilkudniowe opóźnienie). Rozliczenia oparte na stablecoinach wniosłyby też powiew konkurencji do rynku zdominowanego przez kilku graczy. Mogłoby to zwiększyć presję na obniżkę kosztów w ramach całego systemu rozliczeń.

Cyberzagrożenia i zmienna wartość

Jak każda cyfrowa technologia, również stablecoiny mogą być podatne na cyberzagrożenia. Również wartość tej waluty może być różna od 1 dol. – będzie to zależało od jakości instrumentów finansowych będących jej podstawą. Już kilka lat temu w opracowaniu Banku Rozrachunków Międzynarodowych ostrzegano przed naruszeniem założenia, że dany pieniądz – niezależnie od tego, czy jest w formie fizycznej czy wirtualnej – musi być wart tyle samo.

Problemem może być też skuteczność działań władz w zakresie polityki monetarnej. Skoro duża część emisji dolarów będzie się odbywać w formie stablecoinów, to operacje władz monetarnych mające na celu regulację podaży pieniądza mogą nie przynieść oczekiwanych skutków. Zmianie może też ulec znaczenie ubezpieczenia wkładów bankowych. W USA istnieje ubezpieczenie depozytów do wysokości 250 tys. dol., jednak kryptoaktywa nie będą nim objęte. Jeśli zatem ich rola w całej gospodarce się zwiększy, to może to doprowadzić do zwiększenia ryzyka dla banków i całej gospodarki.

Pojawia się nieuczciwi emitenci?

Pojawia się kwestia sankcji gospodarczych. Dotychczas dolar był ważnym narzędziem wpływu na inne gospodarki, choćby przez możliwość blokowania dostępu do systemów rozliczających transakcje. W przypadku stablecoinów będzie to już prywatna inicjatywa. Wiąże się z tym także kontrola obrotu walutą i regulacji dotyczących prania pieniędzy. Nadmierna deregulacja mogłaby zachęcać do aktywności na tym polu nieuczciwych emitentów.

W całej dyskusji o finansach USA jest dość dużo pozytywnych założeń opartych na inżynierii finansowej. Stablecoiny są tylko jednym z pomysłów administracji Trumpa. Planowane są cięcia podatków, których ubytek w budżecie ma zostać zniwelowany wysokimi wpływami z ceł i dodatkowym zadłużeniem. Z kolei zwiększona emisja długu ma częściowo zostać sfinansowana przez kryptoaktywa, które powinny być oparte o amerykańskie obligacje. Jeśli to się nie powiedzie, wówczas cały świat boleśnie odczuje skutki.