Teza, iż Donald Trump pragnie sojuszu z putinowską Rosją stała się tak powszechna, że zaczęto przyjmować ją za pewnik. Warto jednak poczekać na fakty i dopiero na ich podstawie stawiać diagnozy. Ale nawet gdyby to założenie miało się potwierdzać, to nie oznacza, że dojdzie do planowanego aliansu. Bo tak radykalne zwroty w polityce zagranicznej wzbudzają wielki opór – a wówczas świeżo upieczeni sojusznicy po chwilowym zbliżeniu idą ze sobą na noże.
Bałtycka unia marzeń
Jan III Waza pragnął, aby trwały sojusz z Rzeczpospolitą stał się ukoronowaniem jego panowania – widział w nim narzędzie służące zbudowaniu potęgi Szwecji kosztem Rosji, pogrążającej się od 1584 r. w kryzysie po śmierci Iwana Groźnego. „Bez względu na to, czy chodziło o politykę dynastyczną wobec Polski, politykę odprężeniową wobec Danii czy usiłowania stworzenia sojuszu z Hiszpanią, przyświecał mu zawsze ten sam cel: na różne sposoby szukać wzmocnienia dla polityki wschodniej. To tam zamierzał zbudować swoje szwedzkie imperium” – opisuje w książce „Jan III Waza. Władca renesansowy” Lars Ericson Wolke.
Stąd wolta rządzonej przez niego Szwecji podczas I wojny północnej. Gdyż wcześniej, pod rządami Eryka XIV, kraj ten walczył o Inflanty w sojuszu z Rosją przeciwko Polsce i Danii. Eryk nakazał nawet uwięzienie swojego brata Jana, bo ten poślubił Katarzynę Jagiellonkę – ten związek miał być pierwszym krokiem Wazy w stronę wymarzonego sojuszu. Kolejnego mógł nie dożyć – Eryk XIV słynął z okrucieństwa, wybuchowego charakteru i podejrzliwości. Szczęściem dla młodszego brata jego zachowanie budziło coraz większy strach. „Jednak tym, co przelało czarę goryczy i doprowadziło szlachtę i członków jego własnej rodziny do buntu, była decyzja o poślubieniu kobiety z ludu, dziewki służebnej, bez szlacheckich korzeni, bez wykształcenia. Eryk dążył do jej koronacji na królową Szwecji i nadania synowi Gustawowi statusu legalnego następcy tronu” – wyjaśnia w książce „Przez Bałtyk. 1000 lat polsko-szwedzkich wojen i miłości” Herman Lindqvist.
Latem 1568 r. wybuchła w Sztokholmie rebelia i szlachta wyniosła na tron Jana. W Moskwie szybko dostrzeżono niebezpieczeństwo i car Iwan Groźny wyprawił posłów z darami dla władcy. „Na próżno. Zostali poniżeni i wypędzeni ze Sztokholmu” – pisze Lindqvist. Jeszcze przed koronacją Waza zerwał sojusz z carstwem i sprzymierzył się ze swym szwagrem Zygmuntem Augustem. Wówczas Dania przeszła na stronę Iwana Groźnego.
I wojna północna zakończyła się dla Rzeczpospolitej rozejmem z Rosją. Potem ciężkie boje musiał toczyć z nią Stefan Batory. Z kolei Jan III Waza zdobył dla Szwecji w 1579 r. Narwę i umocnił panowanie w Estonii. Wysuwał też własną kandydaturę do polskiego tronu, po wygaśnięciu męskiej linii dynastii Jagiellonów. W końcu jednak po śmierci Batorego zdecydował, że podczas wolnej elekcji kandydować będzie jego dwudziestoletni syn Zygmunt. Chcąc zwiększyć jego szanse na zwycięstwo, nakazał szwedzkim posłom, by obiecali Polakom przekazanie Rzeczpospolitej nawet Estonii, byle tylko zdobyć tron dla młodego Wazy.
Potop zamiast sojuszu
Do wizji unii personalnej, mocno spajającej państwo polsko-litewskie ze Szwecją, Jan III przekonał szlachtę, której spodobał się pomysł stworzenia imperium, dla którego Bałtyk byłby morzem wewnętrznym. Zaś władałby nim monarcha wywodzący się po matce z rodu Jagiellonów. Acz po wybraniu w 1587 r. na króla Zygmunta III Wazy nie zapomniano o Estonii. Nowy monarcha musiał podpisać pacta conventa, w których zobowiązał się do przekazania jej Rzeczpospolitej.
Jednak szwedzka arystokracja i szlachta podchodziły do politycznych planów Jana III z coraz większym sceptycyzmem. Wyraz temu dali członkowie Rady Państwa podczas zjazdu w Rewlu w 1589 r. Szwedzki król urządził tam oficjalne spotkanie z synem, by zaplanować wspólną wojnę z Rosją. Tymczasem Wazowie zderzyli się z powszechnym oporem najważniejszych osób w Szwecji. Rolę przywódcy opozycji chętnie wziął na siebie Karol Sudermański, przyrodni brat Jana III. Arystokracja i szlachta nie chciały ani unii z Rzeczpospolitą, ani dalszych podbojów w Rosji. Książę Karol zręcznie rozgrywał sprawę różnic religijnych. W Rzeczpospolitej, pomimo zadekretowanej tolerancji, coraz bardziej dominowali katolicy. Szwecja zaś stała się protestancka. Schorowany Jan III, widząc groźbę rebelii, zdecydował się zerwać ze swoją wizją. Wezwał zatem syna, żeby abdykował w Polsce i wrócił do ojczyzny, ofiarowując mu od razu tron. Jednak Zygmunt III nie posłuchał ojca. Nadzieja na zostanie władcą imperium złożonego z trzech wielkich państw i ewentualny podbój czwartego – Rosji, okazała się zbyt urzekająca.
W bitwie pod Stegeborgiem polski król rozgromił siły Karola po to tylko, by się przekonać, że Szwecja nie chce sojuszu z Polską
Tymczasem Karol Sudermański poczekał, aż w 1592 r. zmarł Jan III i wprawdzie na tronie zasiadł po nim Zygmunt III, lecz to stryj zdobył sobie pozycję nieformalnego lidera Rady Państwa oraz parlamentu. Po czym krok po kroku podkopywał władzę monarchy. Bardzo owocna okazała się akcja propagandowa, ostrzegająca Szwedów, że Zygmunt Waza planuje rekatolizację kraju. Potem Karol Sudermański, powszechnie już popierany przez szlachtę, przeprowadził de facto zamach stanu. W lipcu 1595 r. został mianowany regentem na czas nieobecności króla w kraju. Jednocześnie uchwalono wygnanie wszystkich katolików ze Szwecji. Podwójnie upokorzony Zygmunt III postanowił w odwecie wygnać z ojczyzny stryja. Jednak polski Sejm zgodził się jedynie na to, by mógł przeprowadzić prywatny zaciąg wojska i wyprawić się z nim na drugi brzeg Bałtyku.
W bitwie pod Stegeborgiem polski król rozgromił siły Karola po to tylko, by się przekonać, że Szwecja nie chce ani sojuszu z Polską, ani katolika na swoim tronie. Wobec powszechnego oporu i groźby odcięcia od zaopatrzenia Zygmunt III musiał powrócić do Rzeczpospolitej. Idea sojuszu dwóch nadbałtyckich mocarstw przeciw Rosji stała się martwa. Widząc to, król dopełnił zobowiązań i przekazał Estonię Polsce. W odpowiedzi Karol, z pełnym poparciem poddanych, zaczął przygotowywać wyprawę, by nie tylko ją odbić, ale też zagarnąć dla Szwecji całe Inflanty. Interesy obu państw były ze sobą już tak głęboko sprzeczne, że wojna stawała się nieuchronna. Wkrótce też Szwedzi mieli się przekonać, że słabnąca Rzeczpospolita o wiele lepiej od roli sojusznika nadaje się do roli ofiary.
Tak nadciągnęło pierwsze 60 lat wojen polsko-szwedzkich, których ukoronowaniem stał się potop szwedzki. Po niespełna pół wieku przerwy drugie wielkie spustoszenie przyniosła III wojna północna. Znów szwedzkie wojska po zajęciu Warszawy i Krakowa w połowie 1702 r. rabowały, co się dało, paląc nawet Wawel.
Z myślą o równowadze sił
Raport z 28 stycznia 1807 r. sporządzony przez Charlesa-Maurice'a de Talleyranda poświęcony był rozważaniom o możliwości przywrócenia w Europie pokoju. Szef francuskiej dyplomacji przekonywał w nim cesarza Napoleona, że ciche przyzwolenie króla Ludwika XV na pierwszy rozbiór Rzeczpospolitej było błędem „najbardziej nieprzebaczalnym”. „Bez pierwszego rozbioru dwa inne nie tylko nie mogłyby być wykonane, ale nawet usiłowane w epoce, w której doszły do skutku. Polska istniałaby jeszcze. Jej zniknięcie nie zostawiłoby wyłomu, Europa uniknęłaby wstrząśnień i zaburzeń, które nią miotały bezustannie przez 10 lat” – twierdził Talleyrand.
Jego zdaniem Francja straciła tak szansę posiadania we wschodniej Europie sojusznika, by szachować Habsburgów i kraje niemieckie oraz równoważyć na Starym Kontynencie wpływy Wielkiej Brytanii. Bez niego przywrócenie równowagi sił oraz trwałego pokoju, w którym Paryż pełniłby rolę rozjemcy między mocarstwami, było niemożliwe. Ale skoro już się to stało i przyniosło wzrost znaczenia Prus oraz Rosji, należało poszukać nowego rozwiązania, pozwalającego unikać Francji wikłania się w wyniszczające wojny. Wybuchały one dlatego, że Paryż zdobył sobie w Europie pozycję niechcianego hegemona. Nadzieję na koniec konfliktów zbrojnych przyniosła druzgocąca klęska, jaką wojska pod dowództwem Napoleona zadały Austriakom 2 grudnia 1805 r. pod Austerlitz.
Bonaparte wykorzystał tę wygraną, by pod francuską egidą zjednoczyć na zachodzie niemieckie państewka w Związek Reński. „Królestwo Prus zaczęło czynić obawy, iż Napoleon zmierza teraz do zdobycia hegemonii w całej Rzeszy. Kiedy zaś do Berlina doszły wieści o tym, iż Bonaparte pertraktując z Anglią o pokój zamierza podarować jej należący do Prus Hanower, wówczas elity pruskie doszły do przekonania, iż wojna z Francją jest nieunikniona” – opisuje w opracowaniu „Między Napoleonem a Aleksandrem I” Arkadiusz Serwa. Cesarz musiał więc uderzyć jak najszybciej, nim po poniesionej klęsce otrząśnie się Austria. Zaprawieni w bojach francuscy żołnierze zmasakrowali Prusaków w połowie października 1806 r. pod Jeną i Auerstedt oraz zajęli Berlin, lecz wówczas w obronie Prus wystąpiła Rosja. Także i ją zdołano pokonać w czerwcu 1807 r. w bitwie pod Frydlandem.
Ale Bonaparte widział, iż musi rozpraszać siły i trzymać olbrzymią armię daleko na kresach Europy, gdy jednocześnie zagrażała mu Wielka Brytania, w Hiszpanii wybuchło powstanie, a Wiedeń wciąż spiskował. Rozwiązaniem tymczasowym było powołanie do życia namiastki państwa polskiego, jako niezbędnego zaplecza dla francuskich sił na wschodzie oraz dobrowolnego dostarczyciela rekruta. Jednak, tak jak radził Talleyrand, konieczne stawało się znalezienie dla Paryża sojuszniczego mocarstwa, które pomogłoby przywrócić na Starym Kontynencie równowagę sił. W grę wchodziła tylko Rosja.
Najniebezpieczniejszy z przyjaciół
Spotkanie Napoleona z carem Aleksandrem na tratwie, którą francuscy saperzy 25 czerwca 1807 r. przygotowali na rzece Niemen, przebiegło w przyjaznej atmosferze. Na powitanie car rzekł do cesarza: „Nienawidzę Anglików tak samo jak Pan”, a ten udał, że mu wierzy. 7 lipca podpisano w Tylży traktat, w którym mocarstwa dzieliły się strefami wpływów. Aleksander I oficjalnie odcinał się od zawartego przy okazji rozbiorów Rzeczpospolitej sojuszu z Prusami i Austrią. Godził się też na zerwanie relacji z Londynem i wspólną z Francją blokadę kontynentalną Wielkiej Brytanii. „Spór o kształt i charakter przyszłego państwa polskiego został rozwiązany połowicznie” – pisze Serwa. Artykuł piąty traktatu powoływał do życia Księstwo Warszawskie. „Jego władcą został elektor saski, wnuk króla polskiego Augusta III – Fryderyk August I. Osadzenie Wettyna na tronie warszawskim było nawiązaniem do ustawy majowej z 1791 roku, która gwarantowała dynastii saskiej tron polski. Nowe państwo miało należeć do strefy wpływów francuskich, gdyż Fryderyk August I był sojusznikiem Napoleona” – wyjaśnia Serwa.
Kontrolując Księstwo Warszawskie, Napoleon zyskiwał zaplecze dla swoich wojsk, pozwalające mu szachować Austrię oraz Prusy. Jeśli dodać do tego sojusz z Rosją, Bonaparte zdawał się o krok od strategicznego celu, który bardzo chciał osiągnąć, czyli nowej równowagi sił w Europie. Należało jeszcze tylko spacyfikować bunt w Hiszpanii i poskromić Austrię. Dlatego cesarz pod koniec września 1808 r. spotkał się ponownie z Aleksandrem I, tym razem w Erfurcie. Bonaparte w zamian za podtrzymanie sojuszu obiecał carowi nie dążyć do odbudowy Polski oraz dał mu przyzwolenie na podbój Turcji i Persji. W zamian oczekiwał rosyjskiego wsparcia militarnego, gdyby doszło do wojny z Austrią. Obiecując przyłączenie do Rosji połowy Galicji po odniesieniu zwycięstwa.
Napoleon Bonaparte w zamian za podtrzymanie sojuszu obiecał carowi nie dążyć do odbudowy Polski
Okazja ku temu nadeszła 8 kwietnia 1809 r., gdy Wiedeń wypowiedział wojnę Francji i austriackie armie uderzyły na Księstwo Warszawskie i Bawarię. Car, choć zgromadził prawie 100-tys. armię, działań zbrojnych nie rozpoczął. Napoleon nie wiedział, iż jego sojusznik tydzień wcześniej zawarł układ z cesarzem Franciszkiem II Habsburgiem. Gwarantował w nim, że rosyjskie wojska, dopóki to będzie możliwe, nie wkroczą na ziemie należące do Austrii. A jeśli okaże się to konieczne, wówczas będą się starały nie podejmować walki z siłami Habsburgów.
Choć car grał na dwie strony, to życie przyznało mu rację. Napoleon błyskawicznie wrócił z Hiszpanii, gdzie pacyfikował powstanie i poprowadził żołnierzy do kolejnych, wspaniałych zwycięstw. W połowie maja Wiedeń był już w jego rękach. Ale nawet rozgromienie Habsburgów nie przyniosło spokoju. „Dwulicowa postawa Rosjan w Galicji była wyraźnym sygnałem dla cesarza Francuzów, iż car Aleksander I prowadzi własną politykę i nie zamierza dotrzymać zobowiązań tylżyckich. Błyskotliwe zwycięstwo Bonapartego w bitwie pod Wagram uratowało sojusz lub raczej odwlekło jego zerwanie. Jednakże różnice między obu monarchami pogłębiały się” – podkreśla Serwa. Działo się tak, choć Napoleon robił wszystko, by utrzymać przymierze. Przemilczał niedotrzymanie przez Aleksandra I zobowiązań i po rozwodzie z Józefiną pod koniec 1809 r. zaproponował carowi, iż poślubi jego młodszą siostrę Annę. Tak tworząc dodatkowe gwarancje trwałości sojuszu.
Jednak car zręcznie się wykręcił, bo przyszłą wojnę uważał już za nieuchronną. To, że Bonaparte nie zamierzał najechać na sojusznika i tak nie osłabiało dramatycznego konfliktu interesów. Odcięcie Rosji od wymiany handlowej z Wielką Brytanią przynosiło jej bolesne straty finansowe. Istnienie nawet namiastki Polski w postaci Księstwa Warszawskiego stwarzało zagrożenie, iż w przyszłości Rzeczpospolita się odrodzi i odepchnie Rosję na wschód. Na dokładkę rewolucyjne idee, jakich siewcą był w Europie Bonaparte, zaczynały przenikać w głąb imperium Romanowów.
Gdy w 1810 r. Bonaparte, mimo popełnianych okrucieństw przez wojska okupacyjne, wciąż nie potrafił stłumić hiszpańskiego powstania, Aleksander odnowił relacje z Londynem, wycofując się z blokady kontynentalnej. Przygotowania do rosyjskiej ofensywy na zachód ruszyły wówczas pełną parą. „W jego zamysłach ważną rolę odgrywało Księstwo Warszawskie, to od poparcia Polaków w dużej mierze zależało powodzenie całego planu. 6 stycznia 1811 r. przesłał on księciu Adamowi Jerzemu Czartoryskiemu projekt odbudowy państwa polskiego pod berłem rosyjskim, pod tytułem «Środki dotyczące Polaków». Polska składałaby się z terenów Księstwa Warszawskiego oraz z większej części zaboru rosyjskiego. Car zobowiązywał się też do nadania Polsce Konstytucji 3 maja lub też ustawy bardzo do niej zbliżonej” – opisuje Serwa.
Hojność cara wynikała z desperacji. Odebranie armii francuskiej zaplecza, jakie stanowiło Księstwo Warszawskie, dawało szansę odsunięcia działań zbrojnych z dala od rosyjskiego terytorium i dołączenia do konfliktu Prus oraz Austrii. Po zapoznaniu się z ofertą były minister spraw zagranicznych Rosji, a zarazem przyjaciel cara z młodych lat, zabrał ją do Warszawy. Usiłował tam przekonać rząd Księstwa oraz Józefa Poniatowskiego, żeby przeszli na stronę dotychczasowego wroga. W zamian oferując wizję Rzeczpospolitej z granicami na Berezynie i Dnieprze. „Czartoryski spotkał się jednak z odmową księcia Józefa, który natychmiast wysłał do Napoleona sprawozdanie z planów polskich cara” – pisze Serwa. Ten długo nie chciał mu uwierzyć. „Sądził, iż Polacy chcą go skłócić z Aleksandrem I i sprowokować do tak pożądanej przez nich wojny o Polskę. Sytuacja jednak zmieniła się na początku 1811 roku, kiedy Bonaparte za pośrednictwem Wiednia, a także Drezna i Sztokholmu dowiedział się o zamierzonej napaści rosyjskiej. Wówczas zrozumiał, iż wojna jest nieunikniona” – podkreśla Serwa. Jednak nawet wówczas nie porzucił marzenia o sojuszu. Rozpoczynając w czerwcu 1812 r. wielką wyprawę na Moskwę planował, że gdy upokorzy Aleksandra I, wówczas definitywnie zmusi go do tego, by został wiernym sojusznikiem Francji.
Osobliwość Europy Środkowej
Od upadku Napoleona nasz region Europy regularnie doświadczał prób zawierania sojuszy, w których wielkie wizje zderzały się z prozaicznym konfliktem interesów. W efekcie zamiast pokoju przynosiło to próbę sił, z której tylko jedna ze stron mogła wyjść zwycięsko.
Korzystając z osłabienia imperium Romanowów po przegranej wojnie z Japonią, cesarz Wilhelm II usiłował doprowadzić do zerwania sojuszu rosyjsko-francuskiego, by zastąpić go rosyjsko-niemieckim. W lipcu 1905 r. zaproponował więc Mikołajowi II rejs po Zatoce Wyborskiej niedaleko wyspy Björkö. Każdy z cesarzy przypłynął swym jachtem, po czym na pokładzie „Polarnoj Zwiezdy” Kaiser tak długo urabiał kuzyna, aż ten podpisał sojuszniczy traktat. Dzięki niemu II Rzesza „wyzwoliła się wreszcie z tych potwornych kleszczy Galii i Rosji” – zapisał w dzienniku Wilhelm II Hohenzollern.
Car wrócił do Petersburga i pokazał dokument współpracownikom. „Kiedy zapoznał się z nim minister spraw zagranicznych i przewodniczący gabinetu ministrów, wpadli w panikę” – opisuje w „Historii Imperium Rosyjskiego” Michaił Heller. Francja była głównym kredytodawcą i inwestorem dla pogrążonej w kryzysie Rosji. Zapewniała dostawy broni i dostęp do nowoczesnych technologii. Jednocześnie zbliżenie z Berlinem oznaczało automatyczny konflikt z Wielką Brytanią, ponieważ ta panicznie bała się niemieckich ambicji kolonialnych.
Nie rozumiał tego ograniczony Mikołaj II, lecz dobrze pojmowali kluczowi rosyjscy politycy i biznesmeni. Choć car posiadał władzę absolutną, powszechny opór jego otoczenia sprawił, iż w końcu skapitulował i przekazał Wilhelmowi II, że wycofuje podpis pod sojuszem. Kwestie sprzeczności interesów Niemiec i Rosji rozstrzygano potem na polach bitew podczas I wojny światowej. Nieco inaczej prezentował się sojusz zawiązany 35 lat później przez Adolfa Hitlera i Józefa Stalina. Obie strony nie żywiły złudzeń co do uczciwości i dobrej woli sojusznika. Ale tym razem Berlin zyskał możność rozprawienia się z Francją, bez konieczności walki na dwa fronty. Po czym zdążył zająć się Związkiem Radzieckim, nim Stalin uczynił to samo jako pierwszy z III Rzeszą. Nie zmieniało to prawidłowości, że i ten konflikt zbrojny poprzedziła wizjonerska próba zawarcia sprzecznego u swych podstaw sojuszu. ©Ⓟ