Rok 2024 uwypuklił napięcia na świecie. Obserwujemy, jak w ciągu ostatnich 20 lat liczne państwa zmieniają się i, odchodząc od lepszej czy gorszej formy demokracji, podążają w stronę autorytaryzmu (np. Wenezuela, Rosja, Meksyk, Turcja i Węgry). Jednocześnie coraz częściej świat finansów mówi o odpowiedzialnym inwestowaniu czy o impact investing, a więc inwestowaniu w firmy oraz aktywa także dla wywarcia pozytywnych zmian.

Niestety, inwestycje zagraniczne nie za bardzo przejmują się demokracją w kraju docelowego inwestowania. EKF Research, wykorzystując dane Międzynarodowego Funduszu Walutowego (MFW) i Economist Intelligence Unit (EIU), przeanalizowało relacje między wielkością globalnego napływu kapitału z tytułu zagranicznych inwestycji bezpośrednich (FDI) i inwestycji portfelowych a poziomem demokracji w poszczególnych krajach.

Chcieliśmy wprost odpowiedzieć na fundamentalne pytanie: czy globalne przepływy finansowe wspierają budowę demokracji? Jako miarę poziomu demokracji państw użyliśmy EIU Democracy Index, opracowywany przez Economist Intelli gence Unit – jednostkę badawczą związaną z tygodnikiem „The Economist”. Wzięliśmy pod uwagę 151 krajów z 6 kontynentów. Wyniki nie są pocieszające.

Europa w ogonie

Ostatnie dane wskazują, że poziom demokracji na świecie stale się obniża. Rok 2023 był okresem, w którym średni globalny wynik spadł do najniższego poziomu od czasu wprowadzenia EIU Democracy Index w 2006 r. Mniej niż 8 proc. światowej populacji cieszy się pełną demokracją, prawie 40 proc. żyje pod rządami autorytarnymi – i ten odsetek rośnie w ostatnich latach. Jeśli chodzi o globalne napływy finansowe, to ich wartość w 2022 r. osiągnęła poziom 2,7 bln dol. W kształtujących się demokracjach nie zawsze funkcjonuje rynek kapitałowy, co ogranicza możliwość inwestycji portfelowych, dlatego w badaniu skupiliśmy się na analizie napływu zagranicznych inwestycji bezpośrednich.

Najwyższy udział inwestycji bezpośrednich miały kraje azjatyckie – 46,9 proc., które odnotowały również największy ich wzrost (19,5 proc. w 2008 r.). FDI przyciąga także Ameryka Północna – 31,4 proc. w 2022 r. wobec 20,5 proc. w 2008 r. Największy spadek FDI odnotowały kraje europejskie – w 2008 r. było to 50,5 proc., a w 2022 r. zaledwie 3,6 proc. Równie niskie globalne FDI jest lokowane w krajach afrykańskich – 3,1 proc. w 2022 r.

Aby obraz był pełny, odnieśliśmy wielkość bezpośrednich inwestycji zagranicznych do PKB. Tu Afryka wysuwa się na prowadzenie: w 2022 r. ten odsetek wyniósł 4,5 proc. Europa w 2022 r. odnotowała odpływ inwestycji z zagranicy (ujemny poziom FDI) w relacji do PKB, co potwierdza spadek atrakcyjności naszego kontynentu. Co więcej, poziom FDI/PKB w analizowanych okresach wyraźnie zmniejszał się w krajach afrykańskich i azjatyckich, ale najbardziej w Europie – z 19,2 proc. w latach 2008–2014 do 1,1 proc. w latach 2015–2022.

Nie ma związku

Przy tym widoczny jest brak nawet słabej korelacji między napływami zagranicznych inwestycji bezpośrednich w relacji do PKB a poziomem demokracji. Potwierdzają to właściwie wszystkie badania.

Można tę sytuację zobrazować jako dwa odrębne silosy – demokracji oraz biznesu – które działają, łudząc się, że nie mają na siebie wpływu. W większości przypadków inwestorzy kierują się wysokim i szybkim zwrotem. Niestety, badania wskazują, że nie patrzą na to, czy dzięki temu wpływają na dynamiczny rozwój kraju, który może być często zagrożeniem dla ładu czy pokoju. Na przykład dzięki inwestowaniu w kraje, które nie są demokratyczne, wiele funduszy emerytalnych ma większy zysk, czyli indywidualną korzyść. Ale to korzyść krótkoterminowa. W dłuższej perspektywie trzeba zadać pytanie – czy amerykański emeryt, który tak umiłował wolność i demokrację, chciałby żyć w autorytarnym świecie, który de facto współtworzy?

A przecież zagraniczne inwestycje mogą wspierać demokrację, choć efekty mogą się różnić w zależności od kontekstu politycznego, społecznego i gospodarczego kraju przyjmującego inwestycje. FDI mogą stymulować wzrost gospodarczy, ułatwiać finansowanie inwestycji, transfer technologii, wzmocnić społeczeństwo obywatelskie i reformy instytucjonalne. Demokracja może być rzeczywiście eksportowana.

Okazuje się, że według niektórych badaczy kapitał zagraniczny, zwłaszcza gdy napływa do nieefektywnych rządów, może opóźnić reformy, a nawet zaszkodzić krajowym instytucjom. Wzrost finansowania zagranicznego może w rzeczywistości łagodzić ograniczenia budżetowe władz i osłabić motywację do wprowadzania zmian instytucjonalnych. Różne korzyści z integracji finansowej pojawiają się i nabierają kształtu tylko wtedy, gdy są spełnione pewne warunki wstępne lub osiągnięte pewne progi, np. wystarczający stopień rozwoju instytucjonalnego. Wielkość i siła związku (kapitał zagraniczny i rozwój instytucji demokratycznych) różni się znacznie w zależności od grupy dochodowej, przy czym związek jest cztery do pięciu razy silniejszy na rynkach wschodzących niż w krajach rozwiniętych (co wydaje się naturalne), ale nawet ujemny w krajach najsłabiej rozwiniętych.

Ekonomia polityczna sugeruje, że napływ kapitału może wzmocnić pozycję grup proreformatorskich w danym kraju, prowadząc do ogólnej poprawy jakości instytucji. Liberalizacja przepływów kapitałowych i globalizacja finansowa mogą być katalizatorem dodatkowych korzyści, takich jak: rozwój rynku finansowego, usprawnienia instytucjonalne dla zagranicznego kapitału oraz lepsze zarządzanie prywatne i publiczne, z których wszystkie mogą być ostatecznie ważne dla zwiększenia wzrostu PKB i zmniejszenia zmienności konsumpcji.

Reżim polityczny i większość innych czynników politycznych, takich jak: rządy prawa, silne i niezależne sądy czy ochrona praw własności, mają niewielki, choć istotny statystycznie, wpływ na ratingi kredytowe państw. Jednocześnie ten wpływ jest dużo mniejszy niż bilans płatniczy, inflacja czy wzrost gospodarczy – ze strony agencji ratingowych brakuje jednoznacznego przesłania dla władz politycznych. Niektóre badania jednak sugerują, że ten wpływ rośnie. Dużo większe znaczenie intensywności przepływów handlowych i kapitałowych mają inne czynniki, w tym przede wszystkim stopień rozwoju (mierzone np. PKB per capita) i odległość geograficzna pomiędzy inwestorem a miejscem inwestowania.

Rozwijające się demokracje w szczególności mogą potrzebować zagranicznych napływów kapitałowych do przyspieszenia rozwoju, wspierania przemian – także politycznych. Jednocześnie w warunkach istniejących napięć gospodarczych nie dopuszczalne jest, by kapitał z krajów demokratycznych płynął do państw autorytarnych. Co za tym idzie – zagraniczny kapitał nie może w pośredni sposób finansować działania rządów łamiących praworządność i ograniczających transformację ustrojową, a w szczególności wzniecających i wspierających konflikty zbrojne.

Potrzebne powiązania

Konieczne jest rozpoczęcie dyskusji nad sposobem silniejszego powiązania przepływów kapitału a rozwojem demokracji na świecie. Rekomendujemy kilka wstępnych instrumentów i działań.

Należy promować finansowanie dłużne, oparte na marży powiązanej z wypełnianiem celów w zakresie rozwoju demokracji, trzeba rozwijać taki rodzaj obligacji czy kredytów (Democracy-Linked Bonds and Loans), których oprocentowanie (koszt finansowania) byłoby ujemnie skorelowane z poziomem demokracji w danym kraju. Poziom i rozwój demokracji winny odzwierciedlać niezależne badania i oceny, a kraje mogące się wykazać postępami powinny być nagradzane przez odpowiedzialnych inwestorów akceptacją niższego oprocentowania pożyczek, kredytów czy obligacji.

Do tego należałoby opracować i upowszechnić rynkowy standard obligacji sprzyjających demokratyzacji rządów i państw, rodzaj kodeksu czy powszechnie akceptowanych zasad (Democracy-Linked Bonds and Loans Principles). Może mniej spektakularnym, ale bardzo ważnym działaniem mogłoby także być wprowadzenie zaleceń czy wymogów nadzorców i regulatorów rynku finansowego (np. ESMA, SEC), by agencje ratingowe w większym stopniu uwzględniały ryzyka związane z inwestowaniem w krajach autorytarnych. Podobnie konieczne wydaje się uwzględnianie w testach warunków skrajnych (ang. stress tests) instytucji finansowych ryzyk związanych z inwestowaniem w krajach autorytarnych (np. ryzyka utraty wartości aktywów w krajach objętych sankcjami).

Żyjemy w warunkach podwyższonego ryzyka geopolitycznego i zdajemy sobie sprawę z licznych zagrożeń. To ostatni moment na zrozumienie, że finansowanie rozwoju autorytarnych krajów nie prowadzi do niczego dobrego. ©Ⓟ

Tytuł, śródtytuły i skróty pochodzą od redakcji
ikona lupy />
Czy globalne przepływy finansowe przejmują się demokracją? / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe