Kiedy Bronisław Komorowski dał się wpuścić w czekoladowego orła, jakaś część patriotycznej opinii publicznej dostała białej gorączki. Nie celebruje się Polski wesoło – twierdzono, zamykając oczy na szlachetność intencji prezydenta. W tym roku przeciwnicy orła i Komorowskiego pokazują nam, jak się celebruje wielkie osiągnięcia Polaków! Otóż: wcale.

Obchody równej (jak stół) 450. rocznicy przyjęcia uchwały nazwanej konfederacją warszawską są homeopatyczne. Rozumiem, że jest wojna i inflacja, a na dodatek jest tradycja braku tradycji obchodów tejże konfederacji. Przełamać kłopoty bieżące, pchając taczkę pod górkę nawyków – tak, to jest wyzwanie. Trzeba było jednak choć spróbować... spójnej i wieloletniej polityki historycznej, z celami zakreślonymi na dekady. Siedem lat wstawania z kolan i bojów o historyczną pamięć narodu wraz z walką o polską szkołę (jeżeli dobrze pamiętam, to wojna cywilizacji, ale może coś pokręciłem) mogły dać inną odpowiedź, niż „kierowniku, to się nie da”.