Cieszę, się, że nie jestem politykiem i nie muszę podejmować decyzji na temat umożliwienia ochotniczego udziału Polaków w wojnie z Rosją. Akurat nie mam wahań, że walka jest najważniejszym argumentem w rokowaniach pokojowych z agresorem. Tyle, że głosując „za”, winienem później, by być konsekwentnym, pojechać na Ukrainę, by walczyć, a przynajmniej wspomagać walczących, ramię w ramię.

Nikt mnie na wojnę nie weźmie, nie te lata i nie to zdrowie… Jak łatwo podnieść rękę za czyjeś, ale nie własne, bohaterstwo. Łatwo powiedzieć, iż takie postawienie sprawy to naiwność, może święta, a może ślepa. Tak nie działają demokracje, że ci sami decydują i ci sami walczą. Działają raczej tak, że plecie się różne brednie o wojnach, bo to przecież wszystko na niby. Do czasu. Jeżeli ktoś nie rozumiał, to od tygodnia rozumie – słowa coś znaczą.
Niewiele ponad rok minął od słów Marka Suskiego o tym, że przetrwaliśmy okupację niemiecką, to przetrwamy i brukselską. Często zapominamy, że padły przy okazji obchodów rocznicy brawurowej akcji polskiego podziemia przeciwko UB. Kontekst trafnie dobrany – bohaterowie patronują polskiej czujności wobec Unii. Premier jasno odciął się od historycznych wizji kolegi, ale pod wpływem retorycznej ofensywy prawdziwych Polaków z Solidarnej Polski zdecydował się następnie, jak to się współcześnie określa, pozycjonować między Suskim a zdrowym rozsądkiem. Podzielił się więc z opinią publiczną refleksją, że Bruksela przystawia nam pistolet do głowy, a Komisja Europejska może wywołać „trzecią wojnę światową”. To było na pewno mniej głupie niż wypowiedź Suskiego, ale równie mądre jak treść znanego plakatu środowisk związanych ze Strajkiem Kobiet: „To jest wojna!”. A chodziło bojowni(cz)kom o rządy prawicy…
W bolesnych okolicznościach przychodzi opamiętanie, że jednak wojna to wojna, a nie skrót myślowy. Śmierć, pożoga i rozstania, tak często na zawsze. PiS to PiS, a nie Obcy do likwidacji. Naciski Unii Europejskiej na Warszawę to nie przystawianie pistoletu do głowy. Ten naprawdę przystawiono naszym ukraińskim braciom i TAM ktoś naprawdę pociąga za spust, być może w tej chwili. ©℗