PiS połączył ludzi jak najbardziej normalnych z przechyłami, przy których kurator Nowak jest dobroduszną i refleksyjną doradczynią zawodową. Wiara, że i normalni, i przechyły wspólnie reprezentują pokrzywdzonych przez sitwę Merkel (agentki rosyjskiej, nawiasem mówiąc) i Tuska (syna indiańskiego komunisty Winy Tuska), wystarczyła dla zasypania rowów. Ale problemu rewolucjonistów w swoich szeregach Lewica i PO także doświadczają na co dzień.

W obu tych partiach zdecydowanie silny jest element, nazwijmy go gładko, stabilnych mieszczan. A stabilny mieszczanin chce PiS obalić, i owszem, władzę przejąć, a jakże, lecz po Wielkim Zwycięstwie chciałby zaciągnąć hamulec. Czas walki wymaga nadaktywności, gniewno-rewolucyjnych wypowiedzi na Twitterze i zakładania arafatki. Czas po walce to czas koncentracji na obsadzaniu zwolnionych posad w spółkach. To oferta dla działaczy, bo dla elektoratu jest garść postępowań prokuratorskich przeciwko zbrodniczej klice kaczystów oraz przesunięcie kilku granic w kilku ustawach światopoglądowych – i powrót spokoju, który PiS zniszczył.
Ale przecież małe przesunięcie granic nie jest celem radykałów spod tęczowej gwiazdy, bo oni są za cancel culture. Choć między sobą środowiska radykalne nie bardzo potrafią na dobre się dogadać, to akurat w sprawie mieszczańskiego etosu miecz mają podobnie naostrzony. „Tolerancja dla gejów” to ideał mieszczański, zaś zakaz używania sformułowań sugerujących, że seksualna tożsamość nie jest płynna i zmienna (jak np. gej), to prawdziwy ideał. „Promocja kobiet” była dobra za króla Ćwieczka, teraz promujemy osoby z poczuciem, że mają macicę, kiedy chcą. Aborcja to nie istnieje, jest tylko korektą sytuacji, w której komuś coś rośnie w brzuchu. Nie istnieje też prostytucja, chyba że w małżeństwie. Do tego dodać trzeba cały pakiet haseł związany z obrzydzaniem przemian lat kapitalizmu – i nieuchronny proces wybielania PRL, a nawet zależności Polski od Związku Radzieckiego (bo ZSRR przynajmniej nie był Ameryką).
Strategiczny kłopot Tuska czy Czarzastego, mieszczan do cna: żywioł rewolucyjny bywa potrzebny, zarazem jednak, gdyby nie prawdziwe szaleństwo Zjednoczonej Prawicy, obu tym liderom byłoby równie daleko od Kaczyńskiego, jak od takich organizacji, jak Dziewuchy Dziewuchom et consortes.