Zdarzają nam się osoby, które mówią, że wszystko, czego by chciały, to wrócić do kraju pochodzenia, żeby ktoś je wydostał z tej matni. Niestety, najczęściej nie jest to możliwe.
Z Aleksandrą Gulińską rozmawia Magdalena Rigamonti
Ratować?
Przedłużać życie. O dzień, o noc, o kilka godzin.
Dzwonią?
Cały czas. W październiku 400 zgłoszeń. Prawie wszystkie z lasu, z puszczy. To 400 trzeba pomnożyć, bo ktoś jeden dzwoni, a wokół niego z reguły jest kilku, kilkunastu albo i kilkudziesięciu innych. Dzwonią też tacy, którzy są kompletnie sami. Albo ludzie, którzy mówią, że kogoś zostawili, bo nie miał siły iść, był ciężarem, uniemożliwiał przedzieranie się przez las.
To się nazywa instynkt.
Pozostało
97%
treści
Reklama