Kogo będziemy wyprzedzać w poziomie dochodu narodowego

Zgodnie z nowymi prognozami Międzynarodowego Funduszu Walutowego Polska jest jedną nogą w gronie 20 największych światowych gospodarek. Są tam jeszcze inne dobre wiadomości. Szybko przesuwamy się w górę również pod względem PKB w przeliczeniu na mieszkańca. Patrząc na dane z uwzględnieniem parytetu siły nabywczej (czyli różnic w poziomie cen pomiędzy poszczególnymi krajami), Polska jest w tym roku na 45. miejscu na świecie. Ale już w przyszłym będzie trzy oczka wyżej. Powinniśmy wyprzedzić Izrael, Nową Zelandię i Hiszpanię. Za pięć lat dogonimy Słowenię. Następne będą Włochy i Wielka Brytania.

Szacunki na pięć lat do przodu trudno nazwać prognozą. To raczej ocena potencjału rozwojowego poszczególnych krajów. W naszym przypadku wypada ona całkiem nieźle. ©Ⓟ

Ponad 300 mld zł deficytu w 12 miesięcy. Mało czasu na powrót do limitu z ustawy

Trudno o bardziej wymowne podsumowanie stanu budżetu centralnego niż 12-miesięczne saldo państwowej kasy. W okresie od października 2024 r. do września 2025 r. deficyt wyniósł 305 mld zł. Limit na cały 2025 r. nie przekracza 290 mld zł, co oznacza, że w ostatnich miesiącach rząd będzie musiał gospodarować pieniędzmi oszczędniej niż rok temu. Chyba że zdecyduje się na nowelizację obowiązującej ustawy budżetowej.

Powody wysokiego deficytu się nie zmieniają: dochody wypadają słabiej od planu z uwagi na mniejszą od prognozowanej inflację, przy tym duża część wpływów z podatków dochodowych (zwłaszcza PIT) zasila kasy samorządów, a nie państwa. Wzrost wydatków ma nie tylko charakter inflacyjny – jest też związany ze spłatą obligacji emitowanych w trakcie pandemii przez Polski Fundusz Rozwoju i Bank Gospodarstwa Krajowego.

Inflacja nadal poniżej 3 proc. Ceny usług też zaczynają hamować

Inflacja jest w tym roku poniżej prognoz i ciągle korzystnie zaskakuje. Co prawda wciąż przekracza cel Narodowego Banku Polskiego, czyli 2,5 proc., ale mieści się w przedziale dopuszczalnych odchyleń (plus/minus 1 pkt proc.). W dodatku w sierpniu i we wrześniu była poniżej 3 proc. W październiku może tę granicę przekroczyć. Ekonomiści spodziewali się wzrostu już w ubiegłym miesiącu. Wzrost cen towarów od pewnego czasu jest niski, w czym pomaga siła złotego (mocny kurs obniża ceny produktów sprowadzanych z zagranicy). Ale mamy też hamowanie cen usług.

Nadal rosną one w tempie dwukrotnie przewyższającym inflację, ale równocześnie jest to najniższe tempo od jesieni 2019 r. Sprzyja temu malejąca dynamika płac (w usługach wynagrodzenia to większa część kosztów niż w produkcji). ©Ⓟ