Dziś Konfederacja Lewiatan oraz Związek Pracodawców Aptecznych PharmaNET zaprezentują raport „Apteka dla aptekarza. Skutki regulacji rynku aptecznego w Polsce”. DGP udało się jako pierwszemu dotrzeć do jego treści. Obok analiz dotyczących obecnego stanu rynku w raporcie znalazły się propozycje reform oraz prognozy skutków ich wprowadzenia (patrz infografika).

Główny problem, zdiagnozowany przez autorów raportu, to postępujący spadek liczby aptek w Polsce. „Po wprowadzeniu w 2017 r. Apteki dla aptekarza (Ada) liczba działających aptek i punktów aptecznych zaczęła spadać – liczba aptek ogólnodostępnych zmniejszyła się w okresie od 1 stycznia 2018 r. do 10 września 2025 r. o ponad 2600, a liczba punktów aptecznych o 265” – czytamy w opracowaniu. Odpowiedzialnością za tę tendencję autorzy raportu obarczają przepisy Ada i Ada 2.0. Przekonują również, że remedium na spadek liczby aptek powinno być uchylenie restrykcyjnego prawa.

„Z prognozy skutków hipotetycznej deregulacji rynku aptecznego w Polsce wynika, że nawet gdyby znieść wszelkie kryteria udzielania zezwoleń na prowadzenie apteki, nie doszłoby do ograniczenia konkurencji rynkowej, a rynek osiągnąłby naturalny poziom nasycenia, uwarunkowany przede wszystkim (spadającą) liczbą ludności Polski. Deregulacja jest pożądana, bowiem umożliwiłaby rozwój sieci aptecznych” – czytamy we wnioskach do raportu.

Czym jest Apteka dla aptekarza?

Najbardziej dotkliwe spośród obowiązujących dziś ograniczeń zostały wprowadzone w uchwalonej w 2017 r. ustawie, nazywanej AdA, zgodnie z którą właścicielem nowej apteki może być tylko farmaceuta i nie wolno mu mieć więcej niż czterech placówek. Celem przepisów było zahamowanie procesu wykupywania aptek indywidualnych przez duże sieci. Przepisy były jednak nieprecyzyjne, dlatego duże sieci dość szybko znalazły sposób na dalszy rozwój. Zaczęły proponować farmaceutom mającym zezwolenie na prowadzenie apteki, aby stali się ich wspólnikami w ramach spółek prawa handlowego.

W ten sposób, jak twierdził samorząd aptekarski, ominięto założenia ustawy. Aby temu zaradzić, w 2023 r. uchwalono AdA 2.0, w której wprowadzono pojęcie niedozwolonego przejęcia kontroli nad apteką i całkowicie go zakazano. Choć przepisy nie zadziałały wstecz i nie wywłaszczyły właścicieli sieci mających np. kilkadziesiąt aptek, to w praktyce uniemożliwiły im dalsze swobodne dysponowanie majątkiem. Dokonując sprzedaży sieci, właściciel musiał ją rozdrobnić na segmenty składające się z nie więcej niż czterech placówek. To zaś obniżyło wartość ich przedsiębiorstw, czasem nawet o połowę.

AdA 2.0 została skierowana przez prezydenta Dudę, w trybie kontroli następczej (po jej podpisaniu), do Trybunału Konstytucyjnego. Ten zaś w wyroku z 18 września 2024 r. w sprawie K 15/23 orzekł o niezgodności przepisów z ustawą zasadniczą. Z uwagi na brak publikacji wyroku, wadliwa ustawa wciąż obowiązuje.

Interwencję w tej sprawie zapowiedział resort zdrowia. Była minister zdrowia Izabela Leszczyna prace nad nowelizacją zleciła Głównemu Inspektorowi Farmaceutycznemu (GIF), a w październiku 2024 r. zapowiadała, że gotowe rozwiązanie trafi na jej biurko w niespełna miesiąc. Od tej deklaracji minął już niemal rok, a efektów wciąż brak. Zapytany przez DGP resort zdrowia odesłał nas do GIF. Ten zaś odpisał, że „projekt zmian w przedmiotowym zakresie został przekazany do minister zdrowia”. Poproszone o wyjaśnienie tych rozbieżności MZ odpisało, że „pracuje nad przygotowaniem odpowiedzi”. Do czasu zamknięcia tego wydania DGP jej nie otrzymaliśmy.

Jak reformować rynek?

Zdaniem autorów raportu przepisy obu ustaw AdA blokują rozwój aptek.

- Z ekonomicznego punktu widzenia AdA nie ma uzasadnienia. W zakresie konkurencji rynek apteczny, jak większość pozostałych, powinien podlegać nadzorowi Urzędowi Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Z uwagi na to, że chodzi o leki, a więc produkty, których sprzedaż powinna być objęta kontrolą z uwagi na bezpieczeństwo zdrowia i życia konsumentów, pewien zakres regulacji jest nieodzowny, ale nie powinien on hamować rozwoju rynku i naturalnych dla niego przekształceń strukturalnych. W szczególności nie dostrzegam powodów, dla których właścicielem apteki może być tylko farmaceuta. Zniesienie ograniczeń własnościowych nie spowodowałoby opanowania rynku przez sieci apteczne – mówi dr Konrad Walczyk, współautor raportu sporządzonego przez Instytut Finansów Publicznych.

Oceniając przygotowaną przez siebie propozycję Marcin Piskorski, prezes PharmaNET, wskazuje, że odpowiada ona na wszystkie potrzeby rynku aptecznego. Według niego stawia ona w centrum zainteresowania interes pacjenta i nie ogranicza potencjału polskich przedsiębiorców.

- To rozwiązanie buduje wartość aptek, zachęca do inwestycji i innowacji oraz wprowadzania usług opieki farmaceutycznej, zapobiega dalszemu spadkowi liczby aptek w Polsce, doprowadzi do wypełnienia białych plam na aptecznej mapie Polski, a decydentom da narzędzia kontroli koncentracji – dodaje Piskorski.

Pomysł rozluźniania regulacji ograniczających możliwość skupowania przez sieci apteczne kolejnych aptek wielokrotnie m.in. na naszych łamach negatywnie oceniał samorząd aptekarski. Marek Tomków, prezes Naczelnej Rady Aptekarskiej (NRA) uważa, że konsekwencją zniesienia ograniczeń wynikających z AdA oraz AdA 2.0 będzie umożliwienie dalszej ekspansji zagranicznym podmiotom, z siedzibami w egzotycznych krajach. Prezes NRA przestrzega również przed naciskami na farmaceutów prowadzących własne placówki, by przystąpili do sieci.

O przyczyny spadku liczby aptek zapytaliśmy również niezwiązanego z żadną ze stron sporu eksperta. Według naszego rozmówcy z firmy analitycznej PEX na ten proces wpływa wiele czynników, które często bywają pomijane w dyskusjach.

- Trzeba się pochylić nad rentownością aptek jako takich. Liczba aptek spada najprawdopodobniej z powodów ekonomicznych. Dużo placówek jest nierentownych. Przydałaby się analiza od niezależnej firmy dotycząca rentowności aptek i perspektyw dla tego rynku. Wzrost kosztów zatrudnienia, energii i samych leków nie przyczynia się do rentowności aptek. Różnego rodzaju białe plamy na aptecznej mapie Polski wynikają nie tylko z różnego rodzaju regulacji, ale również z czynników demograficznych i mniejszej liczby potencjalnych pacjentów czy klientów aptek np. na wsiach – mówi dr Jarosław Frąckowiak, dyrektor ds. strategii i relacji zewnętrznych w PEX.