Parlamentarny zespół ds. spółdzielczości mieszkaniowej zajął się projektem nowelizacji ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych (t.j. Dz.U. z 2024 r. poz. 558 ze zm.) Ministerstwa Rozwoju i Technologii. Jest on dopiero na etapie założeń, które niedawno pojawiły się w wykazie prac legislacyjnych Rady Ministrów.
Najwięcej uwag przedstawiciele spółdzielni i spółdzielców mieli do zaproponowanego przez resort ograniczenia możliwości udzielania pełnomocnictw do głosowania na walnym zgromadzeniu. Aby wyeliminować związane z tym patologie, resort zaproponował, żeby pełnomocnikiem członka spółdzielni mogła być wyłącznie osoba bliska w rozumieniu art. 2 ust. 5 u.s.m. Czyli zstępny, wstępny, rodzeństwo, dzieci rodzeństwa, małżonek, osoba przysposabiająca i przysposobiona oraz osoba, która pozostaje faktycznie we wspólnym pożyciu. Ta ostatnia kategoria budzi obawy zainteresowanych.
– Przyjęcie projektu ustawy w tym kształcie doprowadzi do wykształcenia nowej instytucji, tzw. zawodowego kochanka. Jak, zapewniając obsługę prawną walnego zgromadzenia, mam weryfikować, kto z kim pozostaje faktycznie we wspólnym pożyciu? Nie będę nikomu zaglądać pod kołdrę, a złożenie oświadczenia do pełnomocnictwa potwierdzającego pozostawanie we wspólnym pożyciu nie gwarantuje prawidłowości udzielenia pełnomocnictwa – mówił radca prawny, dr Piotr Pałka.
– Ja się z panem zgadzam. Ta propozycja nie gwarantuje nam, członkom spółdzielni, że coś się zmieni. Tak jak przyjeżdżały na walne tabuny osób ze wschodu z pełnomocnictwami, tak dalej będą przyjeżdżać tabuny, tylko bardziej zakamuflowanych osób – dodała Bożena Witkowska, członek Warszawskiej Spółdzielni Mieszkaniowej.
Wtóruje im Andrzej Półrolniczak, przewodniczący Zgromadzenia Ogólnego Krajowej Rady Spółdzielczej.
– Tak zaproponowana definicja osoby bliskiej jest zbyt szeroka. My sprawdzaliśmy, jak by to wyglądało, gdyby członek spółdzielni chciał dać pełnomocnictwo córce siostry. W takiej sytuacji na potrzebę weryfikacji stopnia pokrewieństwa trzeba byłoby przedstawić pięć aktów urodzenia. Dlatego naszym zdaniem trzeba jeszcze nad tym popracować – uważa.
Dla starszych spółdzielców sąsiad lepszy od krewnego
Powtarzającym się postulatem spółdzielców i zarządzających spółdzielniami było, aby zamiast bliskiej osobie mogli udzielać pełnomocnictwa innemu członkowi spółdzielni. Członkowie spółdzielni, zwłaszcza starsi, chcą mieć możliwość uczynienia pełnomocnikiem sąsiada. Relacje rodzinne są różne, nie każdy chce czy może dać pełnomocnictwo bliskiej osobie. Zaletą takiego rozwiązania jest też łatwość weryfikacji, czy pełnomocnik jest członkiem spółdzielni. Spółdzielcy postulują też wprowadzenie obowiązku dostarczania pełnomocnictw na dwa – trzy tygodnie przed walnym zgromadzeniem, aby spółdzielnia miała czas na ich weryfikację.
Inna propozycja to ograniczenie listy osób uprawnionych do bycia pełnomocnikiem do najbliższej rodziny. Tadeusz Młochowski z Poznańskiej Spółdzielni Mieszkaniowej podpowiada, by przy ustalaniu katalogu najbliższych posiłkować się ustawą o spadkach i darowiznach, a dodatkowo wprowadzić rejestry pełnomocników w spółdzielniach, w których byłyby dokumenty potwierdzającestopień pokrewieństwa.
Niech zostanie po staremu?
Choć większość biorących udział w pracach zespołu jest za ograniczeniem możliwości udzielania pełnomocnictw i to na ich prośby resort rozwoju przygotował propozycję zmiany przepisów, to nie wszyscy popierają ten pomysł.
– Ile i komu udowodniono fałszowanie pełnomocnictw, aby je tak ograniczać? – pytał Andrzej Cieślikowski, spółdzielca.
– Wcześniej prawo do pełnomocnictwa było wykorzystywane przez władze spółdzielcze, a gdy zorganizowała się strona społeczna, by mieć wpływ na działalność spółdzielni, to próbuje się je ograniczać. Uważam, że wystarczy w statucie spółdzielni zapisać warunki brzegowe udzielania pełnomocnictw – dodał Krzysztof Głusiec ze Stowarzyszenia Mieszkańców „Mieszkam – Płacę – Wymagam”.
W ocenie Łukasza Zaprawy z Unii Spółdzielców Mieszkaniowych problem z pełnomocnictwami jest i możliwość ich udzielania wymaga uszczelnienia, ale nie rewolucji.
– Spółdzielnie są niezależne i samorządne, więc powinny móc same decydować, czy w ogóle dopuszczają możliwość udziału w walnym przez pełnomocnika, a jeśli tak, to na jakich warunkach. Być może wymóg złożenia pełnomocnictwa z odpowiednim wyprzedzeniem przed walnym z podpisem, którego autentyczność poświadczy pracownik spółdzielni, byłby wystarczający – mówi Łukasz Zaprawa.
Kompromisowe rozwiązanie proponuje dr Piotr Pałka. – Ograniczenie ustawowe pełnomocników powinno się odnosić do członków danej spółdzielni. Natomiast członkowie powinni mieć możliwość takiego ukształtowania w statucie zasad udzielania pełnomocnictw, jaki jest dla nich odpowiedni – uważa ekspert.
Nabroiliście, więc trzeba zmiany
– Walne zgromadzenia spółdzielni były świadkami gorszących scen. Niekoniecznie skupiano się na tym, co najważniejsze dla spółdzielni, ale na tym, kto był w stanie zorganizować większą liczbę pełnomocników. I trzeba sobie powiedzieć, że te sytuacje występowały po obu stronach (zarządów spółdzielni i członków – red.). Mamy tu skrajnie przeciwstawne głosy. Będę je ważył, formułując ostateczny kształt projektowanych przepisów, które trafią do szerokich konsultacji. Nie chciałbym jednak sprowadzać tego do sytuacji, w której wiele trzeba zmienić, by nie zmieniło się nic. Gdyby nie było problemu z pełnomocnictwami, to nie trzeba byłoby zawężać możliwości ich udzielania – odpowiedział na uwagi członków zespołu wiceminister rozwoju i technologii Tomasz Lewandowski.
Ministerstwo rozważy przyjęcie na potrzeby pełnomocnictw definicji osoby bliskiej z ustawy o podatku od spadków i darowizn (t.j. Dz.U. z 2024 r. poz. 1837 ze zm.). Krąg uprawnionych mógłby się pokrywać z zerową i pierwszą grupą. Zalicza się do nich np. małżonek, dzieci, wnuki, rodzice, rodzeństwo, ojczym, macocha i pasierb. Minister Lewandowski nie widzi przeszkód, by wprowadzić obowiązek dostarczenia pełnomocnictw na 7 czy 14 dni przed walnym zgromadzeniem. Dopuszczona ma być możliwość ustanawiania profesjonalnego pełnomocnika, czyli radcy lub adwokata. Jest to postulat zgłoszony przez inne resorty.
Tomasz Lewandowski obawia się natomiast opcji, w której pełnomocnikiem byłby inny członek spółdzielni. To może być, jego zdaniem, powodem nadużyć. Nie obawia się tego Kamil Wnuk, poseł Polski 2050, przewodniczący parlamentarnego zespołu ds. spółdzielczości mieszkaniowej.
– Trzeba wprowadzić ograniczenia, o to zabiegamy od początku prac zespołu. Mamy dziś do czynienia z sytuacjami, w których osoby, kierując się interesem swoim, a nie spółdzielców, przekonują ich do udzielenia pełnomocnictw, czasem płacą za nie lub je fałszują, aby doprowadzić do podejmowania na walnych zgromadzeniach decyzji korzystnych dla nich, ale nie dla spółdzielców. Uważam jednak, że poza osobami najbliższymi warto dopuścić możliwość, by pełnomocnikiem był inny członek tej samej spółdzielni, bo jest on lepiej zorientowany, co dla spółdzielni dobre, a co złe – mówi poseł Wnuk.
Hybrydowe głosowanie musi poczekać na kolejną nowelizację
Ministerialny projekt nowelizacji, poza zawężeniem pełnomocnictw, definitywnie uchyla możliwość pisemnego głosowania na walnych zgromadzeniach. Spółdzielnie wykorzystywały przepisy ustawy covidowej (t.j. z 2024 poz. 340 ze zm.). Zakwestionował to, po skargach, rzecznik praw obywatelskich. Zaletą tego rozwiązania jest możliwość wrzucenia głosu do urny w dowolnym momencie, bez konieczności uczestniczenia w wielogodzinnych, a czasem nawet kilkudniowych posiedzeniach, co zniechęca członków spółdzielni do udziału w nich. Taka opcja nie podoba się jednak tym, którzy chcieliby dyskusji i zgłaszania własnych projektów uchwał.
– Dzisiaj na walne przychodzi 2, 3 czy 5 proc. członków spółdzielni. Jeśli równocześnie ograniczymy pełnomocnictwa i wykluczymy zbieranie głosów na piśmie, a nie umożliwimy stosowania hybrydowej, alternatywnej do stacjonarnej, formuły organizacji walnych, to może dojść do paraliżu decyzyjnego w spółdzielniach – ostrzega poseł Wnuk.
Minister Lewandowski deklaruje, że nad hybrydowym głosowaniem resort pochyli się, przygotowując kolejną nowelizację. Tak jak nad sprawą nieuregulowanych gruntów czy funkcjonowania związków rewizyjnych i szerzej – nadzoru nad radami nadzorczymi i zarządami spółdzielni.
– Zależy nam na szybkim przyjęciu tej prostej nowelizacji, żeby zmiany weszły w życie jeszcze przed tegorocznymi walnymi – wyjaśnia minister.
Jednak to nie jedyny powód. Minister chciałby „poprawić brand spółdzielni”. Resort szykuje dla nich program dofinansowania budowy mieszkań. Chodzi o dotacje i kredyty na 50 lat, oprocentowane na 1 proc. Przeforsowanie tego w rządzie wymaga zmiany klimatu wokół spółdzielni.
– Bez tego usłyszymy argumenty o nadużyciach i złodziejach, których należy zamykać zamiast dawać im pieniądze – wyjaśnił minister Lewandowski.