Eksperci ostrzegają, że zmiany w sposobie przyznawania koncesji na prowadzenie kasyna wyeliminują patologie, lecz doprowadzą do monopolu na rynku. Resort finansów nie widzi tego problemu.

Prowadzenie kasyn jest w Polsce działalnością ściśle regulowaną, a do jej podjęcia potrzeba koncesji. Tych zaś nie ma dużo, bo przepisy ustawy o grach hazardowych (Dz.U. z 2023 r. poz. 227 ze zm.) stanowią, że w miastach liczących do 250 tys. mieszkańców może istnieć zaledwie jedno kasyno. Każde kolejne ćwierć miliona mieszkańców uprawnia do założenia nowego kasyna, pod warunkiem że ich łączna liczba w danym województwie będzie się mieścić w przeliczniku: 1 kasyno na 650 tys. mieszkańców.

Nierówne zasady gry

Te ograniczenia powodują, że uzyskanie koncesji bądź jej odnowienie (konieczne raz na sześć lat) również stały się swego rodzaju grą, w której o punkty (to ich liczba decyduje o wygranej) rywalizują ze sobą różne podmioty. Do walki o jedną koncesję przystępuje średnio aż 10 spółek. Zasady tej konkurencji reguluje dziś rozporządzenie ministra finansów w sprawie szczegółowych warunków przeprowadzenia przetargu dla podmiotów ubiegających się o udzielenie koncesji na prowadzenie kasyna gry lub zezwolenia na prowadzenie salonu gry bingo pieniężne (Dz.U. z 2010 r. poz. 1085).

Zgodnie z nim punkty decydujące o przyznaniu koncesji można uzyskać m.in. za atrakcyjną lokalizację kasyna, np. w pięciogwiazdkowym hotelu (5 pkt) albo w centrum miasta (1 pkt). Premiowane są również szybkość rozpoczęcia działalności (3 pkt) oraz dotychczasowe doświadczenie na rynku gier hazardowych (1 pkt), a także inne czynniki. Łącznie do uzyskania jest ponad 20 pkt w zależności od tego, czy do przetargu przystępuje nowy, czy już obecny na rynku podmiot.

Problematyczne okazało się kryterium deklarowanej wysokości opodatkowania (maks. 4 pkt). Przedstawiciele kasyna podają przy ubieganiu się o koncesję, jakie, ich zdaniem, osiągnie ono zyski, od których zostanie odprowadzony podatek (im wyższy, tym więcej punktów). Obowiązujący dziś przepis pozwala organom państwa na badanie zgodności zadeklarowanej wysokości podatku z tą realnie wpłaconą tylko za okres trzech lat, podczas gdy firmy deklarują wpłaty na całe sześć lat obowiązywania koncesji. Tak ukształtowany zapis doprowadził do patologii – firmy deklarują kwoty znacznie wyższe niż te, które później płacą.

W 2019 r. kontrolerzy Najwyższej Izby Kontroli (NIK) stwierdzili liczne przypadki znacznego zawyżania przez podmioty przystępujące do przetargu deklarowanych wpłat podatkowych za pierwsze trzy lata (te, które nie podlegają weryfikacji) działalności po uzyskaniu koncesji. NIK zaleciła pilną zmianę rozporządzenia MF po to, by „wyeliminować przypadki zawyżania przychodów za okres niepodlegający kontroli, gdyż powoduje to, że MF przyjmuje i ocenia deklaracje o podstawie opodatkowania, która jest faktycznie niemożliwa do osiągnięcia na polskim rynku”.

– Obowiązujące dziś przepisy i wynikający z nich mechanizm uzyskiwania koncesji m.in. na podstawie zadeklarowanej wartości podatku odprowadzanego przez spółkę do budżetu prowadzi do nadużyć. Przyznała to NIK, wynika to też z obserwacji, ponieważ w skrajnych przypadkach uczestnicy przetargu mogą deklarować wpłaty nawet przewyższające dochody całego państwa. Niestety brakuje dziś narzędzi, by zweryfikować te kosmiczne deklaracje. Z tego wynika potrzeba zmiany – wyjaśnia Piotr Leonarski, adwokat, doradca podatkowy i ekspert Federacji Przedsiębiorców Polskich.

Faworyzowanie największych

W przygotowaniu jest projekt resortu finansów, który zakłada, że deklaracje podatkowe zostaną zastąpione przez kryterium „średniej wysokości podatku od gier z działalności kasyn gry zlokalizowanych w województwie, którego dotyczy przetarg”. A zatem to już zapłacone, a nie dopiero zadeklarowane podatki zadecydują o przyznaniu lub odnowieniu koncesji.

– MF wybrało drogę, która pogłębi problem. Zaproponowany sposób przyznawania punktów decydujących o możliwości uzyskania koncesji doprowadzi do utrwalenia monopolizacji rynku przez jedną, dominującą grupę kapitałową, która w skali kraju kontroluje ponad 70 proc. rynku. Prawne uniemożliwienie konkurowania z tym podmiotem to nóż wbity w plecy wszystkim mniejszym firmom, a w konsekwencji również budżetowi państwa, bo monopol negatywnie oddziałuje na rozwój rynku – uważa Piotr Leonarski.

Jego punkt widzenia podziela Casinos Poland, drugi co do wielkości operator kasyn w kraju, który w przesłanym do nas stanowisku pisze, że co prawda obowiązujące dziś przepisy przetargowe „od dawna nie przystają do rzeczywistości”, jednak sposób, w jaki postanowiono je zreformować, jest niezrozumiały. „Propozycja zmian w przepisach co prawda usuwa absurdalny przepis dotyczący deklarowanych przychodów, ale w swoich pozostałych zapisach betonuje stan obecny, dodatkowo preferując w wyraźny sposób interesy grupy ZPR. Na 51 możliwych kasyn grupa ZPR posiada koncesje na 34, będąc w 10 województwach jedynym operatorem” – czytamy w odpowiedzi na nasze zapytanie.

– Proponowana nowelizacja jest kolejną próbą przypudrowania rzeczywistości i zdecydowanie preferuje interesy wyłącznie jednej grupy – ZPR, praktycznie ustanawiając jej monopol na rynku w ciągu kilkunastu lat. Dla porównania – grupa Casinos Poland od lat prowadzi tylko kilka ośrodków, a generuje około jednej trzeciej przychodów z podatku od gier z kasyn, a zatrudnia mniej więcej tylu pracowników, co grupa ZPR, mająca 34 kasyna – mówi Krzysztof Barszcz z Casinos Poland.

O komentarz poprosiliśmy również spółkę ZPR, która odpisała nam: „projekt rozporządzenia przetargowego bynajmniej nie faworyzuje naszej spółki. Uważamy także, że w obszarze regulacji rynku gier hazardowych nie jest najważniejsza zasada «zapewnienia konkurencyjności rynku», lecz potrzeba zapewnienia szeroko rozumianego bezpieczeństwa (interesów państwa, społeczeństwa i graczy)”.

– Rynek jest dziś bardzo skoncentrowany, a planowane zmiany jedynie umocnią obecny stan. Może to w konsekwencji doprowadzić do stagnacji w branży, a w dłuższej perspektywie – do spadku wpływów do budżetu państwa z podatku od gier. Rozporządzenie powinno przewidzieć alternatywne rozwiązanie dla podmiotów planujących rozpoczęcie działalności na rynku hazardowym – ostrzega Agnieszka Nadolna, radca prawny z kancelarii Filipiak Babicz.

Nowe przepisy ocenili jako faworyzujące największych graczy m.in.: władze spółki Novobet oraz spółki Proent, a także prezes Stowarzyszenia Ekspertów i Doradców Rynku Gier Hazardowych. W przesłanych do ministra finansów uwagach zaproponowane rozwiązanie określono jako dyskryminujące i blokujące dla nowych podmiotów, które chcą wejść na rynek.

– Lepszym rozwiązaniem było by pozostawienie obecnego mechanizmu deklarowanych wpływów podatkowych, ale przy jednoczesnym zapewnieniu efektywniejszych narzędzi do weryfikowania tych obietnic. Można by również rozważyć zupełnie nową metodologię, ale to wymagałoby pracy i namysłu nad kształtem branży. Mam wrażenie, że resort finansów tego unika, bo boi się, że otworzy puszkę Pandory – ocenia mec. Leonarski.

Zapytany przez DGP resort finansów nie wyjaśnił, dlaczego wybrał akurat taką metodę przyznawania punktów, i nie odniósł się do zarzutu o faworyzowanie największych podmiotów. Odesłano nas do uzasadnienia do projektu i wskazano, że zgłoszone w ramach konsultacji uwagi są przedmiotem ministerialnych analiz.©℗

ikona lupy />
Spółki walczą ze sobą o koncesję na prowadzenie kasyn / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe