Obrót kryptowalutami od lat systematycznie rośnie. Ustawodawcy na całym świecie przez długi czas ignorowali to zjawisko, a branża wymykała się regulacjom. Transakcje dokonywane przy użyciu wirtualnej waluty są w dużej mierze anonimowe, a ich uczestnicy trudni do namierzenia przez organy ścigania. Skusiło to przestępców, którzy przy użyciu kryptowalut płacą m.in. za handel ludźmi i przestępstwa seksualne.
Ten stan rzeczy ma zmienić uchwalone w maju 2023 r. unijne rozporządzenie 2023/1113, zwane TFR, które nakłada na podmioty uczestniczące w obrocie kryptowalutami obowiązek wdrożenia procedur AML (przeciwdziałających praniu pieniędzy). W wydanym pod koniec października komunikacie nr 87 generalny inspektor informacji finansowej (GIIF) wskazał, że przedsiębiorcy prowadzący działalność w zakresie walut wirtualnych będą musieli stosować wymogi rozporządzenia TFR od 30 grudnia br.
Problematyczna licencja
– Problem polega na tym, że zgodnie z tym rozporządzeniem ma ono zastosowanie wyłącznie do dostawców usług w zakresie kryptoaktywów w rozumieniu rozporządzenia MiCA, czyli podmiotów, które uzyskały licencje. Żaden podmiot w Polsce tej licencji nie ma, gdyż rozporządzenie MiCA będzie stosowane dopiero od 30 grudnia 2024 r., a polskiej ustawy o kryptoaktywach też jeszcze nie uchwalono – mówi Łukasz Pierwienis, dyrektor generalny giełdy kryptowalut Binance Poland.
MiCA to rozporządzenie w sprawie rynku kryptoaktywów w Unii Europejskiej, które razem z rozporządzeniem TFR będzie regulować takie transakcje. Nasz rozmówca wyjaśnia, że wymogi rozporządzenia TFR to m.in. konieczność przekazywania i śledzenia informacji o transakcjach między dostawcami usług związanych z kryptoaktywami. Chodzi o to, by było możliwe dokonanie weryfikacji źródła danego przesyłu kryptowalut. Transakcje będą przeprowadzane przez podmioty określane jako VASP (dostawcy usług w zakresie walut wirtualnych), w przyszłości zobowiązane do posiadania licencji CASP (licencja dostawcy usług kryptograficznych w zakresie kryptoaktywów), i będą musiały zawierać określone dane umożliwiające identyfikację stron wymiany. Ponadto giełdy i inne spółki określane jako CASP będą miały obowiązek gromadzić dane osobowe właścicieli adresów publicznych, na których konta przesyłają cyfrowe aktywa.
– Te wymogi przyczynią się do zapewnienia większej przejrzystości rynku. Nie jest jednak do końca jasne, na jakiej podstawie VASP w Polsce mają dostosować swoją działalność do wymogów rozporządzenia TFR. Wydane przez GIIF komunikaty nie są źródłem prawa, a rozporządzenie TFR nakłada te wymogi na podmioty mające licencje MiCA – wskazuje Łukasz Pierwienis.
Problem dostrzega również Karol Sobków, prawnik z kancelarii Graś i Wspólnicy. Wskazuje on, że uzyskanie licencji będzie możliwe dopiero po wejściu w życie polskiej ustawy o kryptoaktywach (wciąż nie skierowano jej do prac parlamentarnych) oraz gdy zacznie obowiązywać unijne rozporządzenie MiCA (od Nowego Roku).
– W mojej ocenie wymogi, do których odwołuje się GIIF, powinny być egzekwowane dopiero od połowy 2025 r. Należy dać podmiotom z sektora kryptoaktywów czas na racjonalne dostosowanie się do wymogów prawa europejskiego i polskiego – przekonuje Karol Sobków.
Pranie pieniędzy
Według Łukasza Pierwienisa dwa miesiące, które dzielą wydanie komunikatu przez GIIF od 30 grudnia, to za mało, by dostosować się do nowych wymogów. Z tą opinią nie zgadza się sam GIIF, który w odpowiedzi na zadane przez nas pytanie wskazał, że „TFR został ostatecznie przyjęty w maju 2023 r., co oznacza, że przedsiębiorcy mogli od tego momentu podjąć odpowiednie działania, aby przygotować się do jego wymagań. Komunikat nr 87 ma jedynie charakter przypominający i wskazuje na skutki obowiązującego już prawa europejskiego”. GIIF dodaje, że skoro rozporządzenie MiCA zezwala pośrednikom w obrocie kryptowalutami na funkcjonowanie bez licencji w okresie przejściowym, to jej uzyskanie nie jest konieczne do spełnienia wymogów AML.
– Lamenty firm takich jak Binance nad nowymi obowiązkami wynikającymi z rozporządzenia MICA czy ostatnimi działaniami GIIF są niepoważne. Ale mnie nie dziwią. Przypominam, że to właśnie tę firmę w Stanach Zjednoczonych ukarano kwotą ponad 4 mld dol. za systemowe i wieloletnie świadome akceptowanie brudnych pieniędzy i właśnie pozorowanie stosowania przepisów AML – komentuje Paweł Osiński, adwokat oraz ekspert ds. kryptoaktywów i prawa karnego i gospodarczego.
Nasz rozmówca przypomina, że długoletni amerykański prezes Binance został prawomocnie skazany za te przestępstwa. Paweł Osiński przytacza słowa Janet L. Yellen, sekretarz skarbu Stanów Zjednoczonych: „Binance przymykał oczy na swoje zobowiązania prawne w pogoni za zyskiem. Celowe zaniedbania pozwoliły, aby pieniądze płynęły do terrorystów, cyberprzestępców i pedofilów za pośrednictwem tej platformy”.
– Z mojego doświadczenia wynika, że pośrednicy w obrocie kryptowalutami często stosują procedury AML wybiórczo lub wręcz fasadowo, dla pozoru. Dzięki temu kryptowaluty to doskonałe narzędzie do wszelkich oszustw czy wyłudzeń, tak powszechnych w internecie. Te firmy już dawno powinny same wdrożyć skuteczne procedury AML, ale bez przymusu tego nie zrobią, bo to ograniczy ich zyski – uważa mec. Osiński.
I tak będzie trzeba
Pozytywnie działania GIIF ocenia adwokat, dr hab. Konrad Zacharzewski, prof. Akademii Leona Koźmińskiego, kierownik Zakładu Prawa Handlowego i Rynku Kapitałowego na tej uczelni. Zauważa on, że wymogi dotyczące prania pieniędzy, które wynikają z rozporządzenia TFR, i tak będzie trzeba spełnić najpóźniej za pół roku, kiedy prawdopodobnie wejdzie w życie polska ustawa.
– Nikt przed tym nie ucieknie, dlatego podmioty zajmujące się pośrednictwem w obrocie kryptowalutami powinny jak najszybciej zaimplementować te mechanizmy. Do czasu wejścia w życie rozporządzenia MiCA brak wdrożenia tych rozwiązań nie będzie grozić karą – mówi prof. Konrad Zacharzewski.
Tę interpretację potwierdza również GIIF, który w nadesłanej do DGP odpowiedzi stwierdza, że „kary za niewykonywanie obowiązków przewidzianych w TFR zostały określone w procedowanej obecnie ustawie o rynku kryptoaktywów i będą stosowane po wejściu w życie wspomnianego aktu prawnego”.
– Z mojej praktyki wynika, że wiele osób, zwiedzionych reklamą lub błędną informacją, daje się oszukać właśnie przy okazji obrotu kryptowalutami. Takim sytuacjom mogłyby przeciwdziałać procedury AML, do których zaimplementowania wzywa GIIF. Spodziewam się, że w najbliższym czasie ponad 1,5 tys. podmiotów działających w tym obszarze będzie musiało sprostać licznym drobiazgowym obowiązkom – ocenia prof. Zacharzewski.
Paweł Osiński zwraca uwagę na jeszcze jeden problem. Jego zdaniem policja i prokuratura pozostają w dużej mierze bierne wobec przestępstw popełnianych z użyciem kryptowalut. Sprawy są umarzane z powodu niewykrycia sprawców.
– Organy nie zwracają uwagi na to, że podmioty świadczące usługi płatnicze czy wymiany kryptowalut swoimi fasadowymi procedurami AML umożliwiają przestępcom swobodne oszukiwanie swoich ofiar. To jest kapitulacja państwa, które zostawia obywateli na pastwę zorganizowanej przestępczości i systemowej patologii na rynku usług płatniczych i wymiany kryptowalut – ocenia mec. Osiński.
Poprosiliśmy Komendę Główną Policji o przesłanie danych na temat liczby postępowań prowadzonych w związku z praniem pieniędzy przy użyciu kryptowalut. Do czasu zamknięcia tego wydania nie otrzymaliśmy odpowiedzi.©℗