Z początkiem 2024 r. zaczęły obowiązywać niektóre przepisy znowelizowanej ustawy – Prawa farmaceutycznego (t.j. Dz.U. z 2024 r. poz. 686), zgodnie z którymi Narodowy Fundusz Zdrowia ma obowiązek dopłacać do dwóch godzin dyżurów w porze nocnej oraz czterech godzin w dniu wolnym od pracy jednej aptece w powiecie, którego siedziba liczy mniej niż 40 tys. mieszkańców. W ustawie zapisano dodatkowo, że dopłata należy się tylko wtedy, gdy aktualny rozkład pracy aptek nie gwarantuje zaspokojenia potrzeb mieszkańców.

O spełnieniu tego wymogu decydują władze powiatu. Choć od wejścia w życie nowych regulacji minęło już pięć miesięcy, to wiele samorządów nie podjęło stosownych uchwał, które umożliwiłyby aptekarzom otrzymywanie dopłat z NFZ, a mieszkańcom zapewniły dostęp do leków. Pozwalają na to same przepisy, zgodnie z którymi do czasu wydania uchwał w oparciu o nowe prawo obowiązują stare grafiki. W praktyce oznacza to, że aptekarze wyznaczeni do pracy w 2023 r. są zmuszeni dyżurować za darmo także w bieżącym roku.

Zaledwie połowa

Dotychczas wyznaczonym do dyżurowania aptekarzom nie przysługiwało żadne wynagrodzenie. Wychodzono z założenia, że koszt otwarcia placówki zwróci się z dokonywanych nocą zakupów. W praktyce jednak w niektórych aptekach klientów było niewielu, co powodowało, że właściciele musieli dopłacać do utrzymania dyżuru. Z tego powodu wielu z nich zaczęło ignorować ułożone przez powiat grafiki i odmawiało otwierania aptek nocą. W rezultacie pacjenci byli często skazani na jeżdżenie wiele kilometrów w poszukiwaniu niezbędnych medykamentów. Nowe przepisy gwarantujące dopłaty z NFZ miały to zmienić. Tak się jednak nie stało.

– Według danych, jakie posiadam, w województwie zachodniopomorskim zaledwie osiem powiatów podjęło uchwały w sprawie dyżurów na nowych zasadach, umożliwiając aptekom zawarcie umowy z NFZ. Powinno być ich co najmniej dwa razy tyle. Można zapytać, dlaczego tak długo po wejściu w życie przepisów tak wiele powiatów nie podjęło nowych uchwał i nie wprowadziło na swoim terenie płatnych dyżurów – zastanawia się Wojciech Chmielak, wiceprezes Zachodniopomorskiej Okręgowej Rady Aptekarskiej.

Analogiczne wnioski płyną z rozmowy z Michałem Kachnicem, wiceprezesem Opolskiej Okręgowej Rady Aptekarskiej. Nasz rozmówca zwraca uwagę także na to, że powiaty, które dotychczas nie podjęły ustawy na nowych zasadach, są zrzeszone w Związku Powiatów Polskich (ZPP).

Na terenie mojej izby raptem połowa powiatów podjęła uchwały w sprawie dyżurów na podstawie nowych przepisów. Pozostali samorządowcy nadal nie podjęli tematu, np. starosta prudnicki dopiero na 31 maja wyznaczył spotkanie konsultacyjne z aptekarzami – podczas gdy nowe przepisy działają przecież już od 1 stycznia – mówi Michał Kachnic.

– Nie rozumiem, skąd opór powiatów przed podejmowaniem uchwał w oparciu o nowe przepisy i umożliwianiem aptekarzom odbywania płatnych dyżurów w miejsce tych zupełnie darmowych. Przecież za dyżury płaci NFZ, a nie powiat, dlaczego więc samorząd tak bardzo wzbrania się przed dysponowaniem tymi pieniędzmi? Szkoda, bo na tym traci najbardziej pacjent – dodaje Michał Kachnic.

Brak chętnych

Zapytaliśmy ZPP o to, czy – tak jak sugerują aptekarze – wskazywał samorządowcom, że na podjęcie nowych uchwał mają czas aż do końca roku. W odpowiedzi na nasze zapytanie ZPP zaprzeczył, ale jednocześnie wskazał, że ustawodawca nie wyznaczył żadnego terminu na uchwalenie nowych grafików dyżurowania. Jako nieprawdziwe ZPP ocenia też stwierdzenie, że powiaty nie spieszą się z wdrożeniem nowego prawa.

Powiat nie ma żadnego interesu w tym, żeby nie podejmować uchwały na nowych zasadach – o ile jest w ogóle potrzeba podjęcia takiej uchwały, bo obowiązek wyznaczania aptek nie dotyczy wszystkich powiatów i nie ma charakteru bezwzględnego – mówi Bernadeta Skóbel, radca prawny z ZPP.

Według niej powodów braku nowych uchwał należy szukać gdzie indziej. Z sygnałów dochodzących do ZPP wynika, że to sami aptekarze nie są zainteresowani prowadzeniem dyżurów, nawet jeśli mieliby otrzymać za nie wynagrodzenie. Natomiast władze powiatu nie są w stanie ich do tego zmusić. ,,Są również przypadki, kiedy powiat wyznaczył apteki do dyżurów płatnych, ale prowadzący aptekę odmawia zawarcia z NFZ umowy, która umożliwi wypłatę wynagrodzenia” – czytamy w nadesłanej do DGP odpowiedzi.

– Samorząd aptekarski jest doskonale świadomy tej sytuacji i jej przyczyn, natomiast medialnie nie wyglądałaby dobrze informacja, że pomimo skrócenia godzin dyżurów oraz wprowadzenia możliwości otrzymania wynagrodzenia za pełnienie dyżurów w porze nocnej i dni wolne od pracy w wysokości ok. 150 tys. zł rocznie apteki nadal nie są zainteresowane pełnieniem dyżurów – przekonuje Bernadeta Skóbel.

Kolejnym problemem, z którym borykają się aptekarze, jest przymuszanie ich przez powiat do pełnienia dyżurów nawet wtedy, gdy nie mają ku temu odpowiednich warunków.

– Zgodnie z przepisami aptekarz oświadcza o braku możliwości prowadzenia dyżuru, z uwagi na choćby braki kadrowe. Są jednak powiaty, w których zamiast przyjąć i zaakceptować składaną pod prawnym rygorem deklarację, kwestionują jej treść i mimo braku uprawnienia w przepisach próbują wyznaczać także takich aptekarzy do dyżurowania. Jak widać: mamy nowe przepisy, ale wciąż stare przyzwyczajania – skarży się Wojciech Chmielak.

Zdecydowane działania w tej kwestii podjął ZPP, który wystąpił do Ministerstwa Zdrowia z prośbą o korektę przepisów i wykreślenie z ustawy art. 97 ust. 7 pkt 3, który uniemożliwia wyznaczenie do pełnienia dyżuru apteki nieposiadającej odpowiedniego asortymentu albo odpowiednio licznego personelu. Według ZPP ten przepis pozwala aptekarzom na unikanie obowiązku dyżurowania. Ta propozycja nie spotkała się jednak z przychylnością resortu zdrowia.

Wiceminister Miłkowski w stanowisku przesłanym do ZPP 23 kwietnia br. nie szczędzi jednak krytycznych uwag pod adresem farmaceutów. ,,Przymusowość była negowana przez aptekarzy od dwóch dekad. Gdy obecnie próbuje się jej unikać, to podmioty stosują wymyki prawne, by i tak nie dyżurować. Jeżeli tak, to ani przymusowość, ani brak wynagrodzenia nie były faktycznym, a jedynie pozorowanym sednem problemu, podczas gdy faktycznym jego źródłem jest najpewniej głęboka niechęć do dyżurowania sama w sobie. Na tym tle MZ jest zdania iż to, że podmioty składają oświadczania, jakoby nie dysponowały dostatecznym personelem, i w tym zakresie uciekają się do polemiki z władzami powiatów, nie rodzi żadnych formalnych skutków” – można w nim przeczytać.©℗

ikona lupy />
Umowy nie wszędzie zawarte / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe