Europejski Trybunał Praw Człowieka uznał, że polskie przepisy regulujące zasady inwigilacji obywateli przez policję i inne służby nie są zgodne z europejskim prawem.

W dzisiejszym wyroku ETPC jednogłośnie stwierdził, że w Polsce doszło do trzech naruszeń artykułu 8 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, który mówi o prawie do poszanowania życia prywatnego i rodzinnego oraz korespondencji.

Dwie skargi

Trybunał orzekał w sprawie skarg nr 72038/17 i 25237/18, złożonych przez pięcioro obywateli Polski na polskie ustawodawstwo zezwalające na kontrolę operacyjną i na przechowywanie danych dotyczących połączeń telekomunikacyjnych oraz danych dotyczących łączności pocztowej i cyfrowej (danych dotyczących łączności) do wykorzystania przez uprawnione służby.

Skargi wnieśli przedstawiciele Fundacji Panoptykon - Katarzyna Szymielewicz i Wojciech Klicki; Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka - dr Dominika Bychawska-Siniarska i Barbara Grabowska-Moroz - oraz adwokat Mikołaj Pietrzak, wspólnik w kancelarii Pietrzak Sidor & Wspólnicy.

Skargi opierały się na art. 8 Konwencji oraz na art. 13 - zapewniającym prawo do skutecznego środka odwoławczego osobom, których prawa i wolności zostały naruszone. Żaden ze skarżących nie wiedział, czy był inwigilowany przez służby – i nie udało mu się tego ustalić.

Trybunał uznał, że skarżący mogli uważać się za ofiary naruszenia Konwencji oraz że samo istnienie odpowiedniego ustawodawstwa stanowiło ingerencję w ich prawa wynikające z art. 8. Naruszenia art. 13 ETPC postanowił nie rozpatrywać odrębnie.

Brak odpowiedzialności

Przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka skarżący podnosili, że obywatele w Polsce nie mają instrumentów, aby się bronić przed arbitralną inwigilacją. Nigdy nie dowiadują się, że w ogóle byli inwigilowani, a nawet gdyby udało się taką wiedzę zdobyć, to brak środków odwoławczych - obywatelowi nie przysługuje zażalenie w takich sprawach.

W praktyce przekłada się to na brak odpowiedzialności ze strony osób odpowiedzialnych za podsłuchy i inne metody inwigilacji.

Skarżący nie kwestionowali, że służby muszą mieć uprawnienia do inwigilacji, bo jest ona niezbędnym narzędziem do walki z przestępczością czy zagrożeniem bezpieczeństwa. Domagali się natomiast zapewnienia przy tym obywatelom prawa do informacji, że byli inwigilowani – choćby z dużym opóźnieniem. Chcą również procedury odwoławczej i zwiększenia kontroli nad służbami.

System nie spełnia wymogów

Ze względu na stwierdzone niedociągnięcia w systemie kontroli operacyjnej trybunał doszedł do wniosku, że polskie ustawodawstwo nie zapewnia wystarczających zabezpieczeń przed nadmiernym uciekaniem się do nadzoru i nieuzasadnioną ingerencją w życie prywatne jednostek. ETPC uznał też, że brak takich gwarancji nie został w wystarczającym stopniu zrównoważony przez obecny mechanizm kontroli sądowej. Jej zdaniem krajowy system kontroli operacyjnej, rozpatrywany jako całość, nie spełnia wymogów art. 8 Konwencji.

Masowa retencja danych

Trybunał uznał ponadto, że polskie ustawodawstwo, na mocy którego dostawcy technologii informacyjno-komunikacyjnych są zobowiązani do zatrzymywania danych o połączeniach w sposób ogólny i masowy do ewentualnego przyszłego wykorzystania przez odpowiednie władze krajowe (retencja danych), było niewystarczające, aby zapewnić, że ingerencja w prawo skarżących do poszanowania ich życia prywatnego została ograniczone do tego, co „niezbędne w społeczeństwie demokratycznym”.

W opinii Trybunału na mocy kwestionowanych przepisów powstał system nadzoru, w ramach którego dane praktycznie każdego użytkownika tych usług mogą zostać przechwycone bez żadnych przeszkód – i bez informowania obywatela o takim nadzorze.

Bez kontroli

Na koniec Trybunał stwierdził, że przepisy dotyczące tajnego nadzoru zawarte w ustawie antyterrorystycznej również nie spełniają wymogów art. 8 Konwencji. ETPC zauważył między innymi, że decyzja o objęciu nadzorem i jego stosowanie w pierwszych trzech miesiącach nie podlegają kontroli niezależnego organu.

Skarżący nie wnosili o odszkodowanie, twierdząc, że stwierdzenie naruszenia będzie dla nich wystarczającym zadośćuczynienie. Trybunał nie przyznał go zatem, ale nakazał państwu zwrócić skarżącym poniesione koszty.