W lutym okaże się, czy Komisja Europejska zaproponuje nowe przepisy poprawiające sytuację artystów wobec platform internetowych, które dziś narzucają zrzekanie się tantiem.

W umowie koalicyjnej partii tworzących nowy rząd zapisano, że kultura to kluczowy obszar funkcjonowania państwa. Coraz dotkliwszym problemem tego obszaru staje się buy-out.

Jest to pełny wykup praw autorskich za jednorazową opłatą. Podpisując taką umowę, twórca zrzeka się przychodów z eksploatacji dzieła i rezygnuje z udziału w ewentualnym przyszłym sukcesie książki, filmu czy innego utworu. Buy-out stosują internetowe serwisy wideo na żądanie (VOD), studia filmowe, wytwórnie muzyczne, stacje telewizyjne itp. Największe z nich to firmy ze Stanów Zjednoczonych.

– Wytwórnie filmowe i muzyczne zza oceanu, narzucając europejskim twórcom system polegający na wypłacaniu jednorazowych wynagrodzeń za utwór, po prostu ich wykorzystują – stwierdza Miłosz Bembinow, prezes Stowarzyszenia Autorów ZAiKS.

Wybór prawa

Umowy wykupu są legalne. – Przepisy polskiego prawa autorskiego przewidują wprost możliwość przeniesienia majątkowych praw autorskich na podstawie umowy za wynagrodzeniem, nie określając, czy ma to być wynagrodzenie płatne jednorazowo, czy w innej formie, np. w formie tantiem – wyjaśnia Luiza Piskorek, radca prawny, partner w Kancelarii Prawnej Media.

Jak dodaje, w przypadku utworów zamówionych specjalnie do określonych produkcji jak scenariusz czy muzyka do filmu, buy-out jest praktyką dość częstą. – Wynika to także z rynkowej specyfiki produkcji i dystrybucji projektów prawnoautorskich, takich jak filmy czy seriale, dla których zamawiający muszą z góry określić koszty inwestycji, nie znając jeszcze potencjalnych zysków z inwestycji – dodaje.

Umowa wykupu podpisana na podstawie prawa polskiego umożliwia jednak renegocjacje warunków i podniesienie wynagrodzenia, jeśli dzieło okaże się hitem. Gwarantuje to tzw. klauzula bestsellerowa, tj. art. 44 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych (Dz.U. z 2022 r. poz. 2509 ze zm.). Najgłośniejszym przypadkiem jej wykorzystania była sprawa Andrzeja Sapkowskiego i praw do cyklu o Wiedźminie.

Wytwórnie i platformy VOD często proponują jednak buy-out oparty na prawie amerykańskim.

To też jest legalne. – W przypadku większości umów prawa cywilnego istnieje możliwość wyboru prawa właściwego i nie musi to być prawo polskie – przyznaje Anna Misiewicz, kierowniczka sekcji ds. prawa międzynarodowego w ZAiKS. – Problem w tym, że wybór prawa obcego oznacza, iż sądem właściwym do rozstrzygania późniejszych sporów jest np. sąd w Nowym Jorku. Konsekwencją podpisania takiej umowy jest też dopuszczenie rozwiązań obowiązujących za granicą, takich jak zrzeczenie się środków otrzymywanych za pośrednictwem organizacji zbiorowego zarządzania (OZZ) – mówi Anna Misiewicz.

Oparty na polskim prawie buy-out, choć często stanowi nadużycie po stronie zamawiającego, nie zamyka twórcom drogi do pieniędzy z OZZ. Wersje amerykańskie czy azjatyckie często obejmują zaś wręcz zakaz rejestrowania swoich praw do utworów. – Dlatego przestrzegamy twórców przed zawieraniem takich umów. Są one szczególnie niekorzystne, a wycofanie się z nich jest obarczone wysokimi karami umownymi – podkreśla Anna Misiewicz.

Twórcy nie zawsze mogą z tej rady skorzystać. – W negocjacjach z platformami są stroną słabszą. Mamy sygnały, że osoby odmawiające podpisania takich umów są potem traktowane jak czarne owce, którym nie warto zlecać pracy – stwierdza Anna Misiewicz.

Europosłowie interweniują

Szansą na poprawę sytuacji mogą być nowe przepisy, o które Parlament Europejski zaapelował do Komisji Europejskiej. Na posiedzeniu plenarnym wezwał ją „do stworzenia unijnych ram”, w tym legislacyjnych, dla „stworzenia sprawiedliwej i równej sytuacji dla wszystkich artystów i kreatywnych profesjonalistów w UE”. Jako jeden z problemów do rozwiązania wskazał właśnie zjawisko wykupu praw majątkowych.

– Na taki oficjalny wniosek PE o legislację Komisja musi odpowiedzieć projektem regulacji lub wykazać, że nie jest ona konieczna – wyjaśnia Anna Misiewicz. Ma na to czas do 21 lutego. – W pierwszym, zgodnie z propozycją PE, moglibyśmy liczyć przykładowo na wyłącznie możliwości wyboru prawa właściwego innego kraju w umowach prawnoautorskich, dla ochrony strony słabszej, tj. twórców – wskazuje.

Czy byłoby to uzasadnione?

– Odpowiedź wymaga uwzględnienia kilku aspektów wynikających z uwarunkowań prawa autorskiego oraz możliwości w zakresie rozpowszechniania utworów – mówi Michał Błeszyński, radca prawny z kancelarii Błeszyński i Partnerzy.

Przede wszystkim ochrona międzynarodowa utworów jest regulowana przez konwencję berneńską w jej redakcji sztokholmsko-paryskiej, którą są związane prawie wszystkie państwa uczestniczące w obrocie twórczością. – Konwencja ta ustanawia minima podlegające stosowaniu ex iure conventionis w sytuacjach, gdy nie są one zagwarantowane utworom obcym w ustawodawstwie danego państwa – stwierdza Michał Błeszyński.

Z kolei w zakresie możliwości poddania zawieranej umowy prawu danego państwa obowiązują zasady prawa międzynarodowego prywatnego. Osobną kwestią jest też poddanie sporów prawu wskazanemu przez strony w umowie, a więc wybory sądu lub arbitrażu.

– Niezależnie od tego oceny wymaga sytuacja, w której zachodzi obawa narzucania stronie umowy, z reguły uprawnionemu będącemu stroną słabszą, warunków dla niego niekorzystnych, z reguły pozbawiających go faktycznych możliwości ochrony. Polskie prawo chroni stronę, zarówno przed postanowieniami sprzecznymi z prawem, zasadami współżycia społecznego (dobrymi obyczajami), jak również mającymi na celu obejście prawa. Wymuszanie na twórcach wyboru nieznanego im prawa lub poddawania sporów właściwości sądu zagranicznego oznacza poddawanie się nieznanym twórcy wymogom, których wypełnienie często nie jest możliwe – wyjaśnia Michał Błeszyński.

Zwraca uwagę, że polskie prawo autorskie zawiera wiele rozwiązań chroniących twórców: jak niezbywalne prawo do wynagrodzenia czy możliwość odstąpienia od umowy w związku z brakiem rozpowszechniania utworu. – Obecnie strony umowy, zwłaszcza gdy są z różnych krajów, mogą dowolnie wskazywać prawo właściwe. Jeśli zawierają umowę np. na podstawie prawa amerykańskiego, to potem w sądzie za oceanem twórca praktycznie nie ma szans obrony – wskazuje.

Netflix, największa platforma VOD, nie odpowiedział nam wczoraj na pytania o buy-out. Zazwyczaj firma komunikuje, że w kwestii wynagrodzenia twórców jej oferta wychodzi ponad standardy rynkowe.©℗

ikona lupy />
Polski rynek VOD stale rośnie / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe