W każdym kraju, nawet w UE, obowiązują inne przepisy dotyczące odszkodowań wypłacanych uczestnikom zdarzeń drogowych. Podstawowa polisa nie zawsze wystarczy, różne są też wypłacane kwoty.

Wraz z sezonem wakacyjnym do towarzystw ubezpieczeniowych tradycyjnie zaczęły spływać wnioski o wypłatę odszkodowania za straty poniesione w zdarzeniach za granicą. W 2022 r. Polacy byli uczestnikami 63 tys. takich incydentów. W 14 tys. przypadków wystąpiono do zagranicznego ubezpieczyciela o naprawienie szkody powstałej poza Polską. Jak twierdzą eksperci, paradoksalnie lepiej być sprawcą – wówczas to z naszego ubezpieczenia są ściągane pieniądze na naprawę zagranicznego pojazdu. Znacznie bardziej skomplikowana okazuje się sytuacja, w której wina leży po stronie obcokrajowca – wtedy to jego ubezpieczyciel jest zobowiązany do wyłożenia środków np. na transport zniszczonego auta do kraju, jego naprawę i inne świadczenia. Większość formalności można załatwiać we własnym języku i bez dodatkowych kosztów, zgłaszając szkodę do polskiego reprezentanta do spraw roszczeń zagranicznego ubezpieczyciela. Nie zawsze jednak jest to bezproblematyczne.

Co kraj, to obyczaj

– Wielu Polaków wciąż nie zdaje sobie sprawy z różnic, jakie panują między poszczególnymi krajami. Przykładowo, jeszcze do niedawna w Niemczech nie wypłacano zadośćuczynienia z tytułu śmierci osoby bliskiej, podczas gdy w Polsce podobne rozwiązanie zostało wprowadzone znacznie wcześniej – mówi Mariusz Wichtowski, prezes Polskiego Biura Ubezpieczycieli Komunikacyjnych (PBUK).

Problemy ze skomplikowanymi procedurami są sygnalizowane przez czytelników DGP. Jedna z naszych czytelniczek skarży się, że już prawie miesiąc oczekuje na przeholowanie swojego auta ze Szwecji.

– Jeśli poszkodowany samodzielnie zorganizuje transport uszkodzonego auta do kraju, może domagać się zwrotu pieniędzy od ubezpieczyciela na podstawie dokumentu potwierdzającego poniesione koszty – wyjaśnia Grzegorz Demczyszak z Rankomat.pl.

Mariusz Wichtowski wylicza niespodzianki, które mogą spotkać uczestników wypadków drogowych poza granicą Polski. Wśród nich są rozbieżności w terminach przedawnień, np. w Hiszpanii dla tego typu spraw jest to zaledwie rok, podczas gdy w Polsce trzy i 20 lat – w zależności od rodzaju szkody. Inne są także kwoty oferowane przez ubezpieczycieli np. z tyłu śmierci osoby bliskiej. Na przykład w Wielkiej Brytanii jest zaledwie 10 tys. funtów do podziału dla najbliższych, tj. małżonka i dzieci, w porównaniu z 50–100 tys. zł na osobę dla szerokiego katalogu osób bliskich w Polsce. W przypadku utraty zdrowia – zaledwie kilkanaście tysięcy w Czechach i ponad pół miliona złotych, gdy do wypadku dojdzie na terenie Polski.

Należy także pamiętać, że w przypadku zagranicznych wakacji, zwłaszcza tych poza UE, np. w Albanii, Czarnogórze albo Serbii, obowiązkowe OC może nie wystarczyć, konieczne będzie także AC.

– Bez autocasco lub assistance naprawa auta za granicą lub pomoc w drodze mogą się okazać prawdziwym wyzwaniem, np. ze względu na nieznajomość przepisów danego kraju czy barierę językową. Problemem na pewno będą też koszty – tłumaczy Monika Chłopik, analityk Polskiej Izby Ubezpieczeń (PIU).

Jak temu zaradzić

Zapytaliśmy ekspertów o ich propozycje zmian w prawie, które mogłyby uspójnić system wewnątrz UE. Według prezesa PBUK nie ma na to jednak realnych szans, ze względu na konieczność przekształceń w kodeksach cywilnych wszystkich krajów członkowskich. Przy wyliczaniu podstawy przyznanego odszkodowania brane są pod uwagę straty uznane w prawie poszczególnych państw za szkody majątkowe albo osobiste.

– Pewną nadzieję na wypracowanie wspólnych zasad daje orzecznictwo TSUE, któremu zawdzięczamy choćby wypracowanie definicji ruchu pojazdów – dodaje Mariusz Wichtowski.

Chodzi o wyrok z 28 listopada 2017 r. (sprawa C-514/16), w którym unijny trybunał stwierdził, że co prawda co do zasady ciągnik rolniczy jest pojazdem służącym jako środek komunikacyjny, jednak niekiedy należy traktować go jako narzędzie do wykonywania pracy. Oznacza to zatem, że szkody spowodowane przez koparki, betoniarki itp. nie zawsze będą rozpatrywane jako następstwo wypadków w ruchu drogowym. To stanowisko znalazło odzwierciedlenie również w dyrektywie UE 2021/2118 w sprawie ubezpieczania od odpowiedzialności cywilnej za szkody powstałe w związku z ruchem drogowym.

O czym trzeba pamiętać

Według specjalistów z PIU nie wystarczy samo posiadanie AC i polisy assistance. Przed wyjazdem za granicę warto sprawdzić zakres terytorialny ich obowiązywania.

– Upewnijmy się, czy polisa assistance zawiera potrzebne za granicą świadczenia, takie jak holowanie pojazdu, dostarczenie samochodu zastępczego czy organizacja noclegu. Czy holowanie pojazdu obejmuje sytuację po wypadku, czy również w razie awarii? – apeluje Monika Chłopik.

W przypadku, gdy posiadamy zarówno AC, jak i assistance, możemy liczyć na pomoc polskiego ubezpieczyciela – niezależnie od tego, kto jest sprawcą wypadku. Ekspertka z PIU radzi, by w razie kolizji wypełnić oświadczenie, korzystając z polsko-angielskiego oświadczenia o zdarzeniu drogowym. Ważne jednak, by nie podpisywać żadnych innych dokumentów, zwłaszcza tych, których treści nie rozumiemy.

– Od jakiegoś czasu można u nas jeździć bez dowodu rejestracyjnego i prawa jazdy, jednak przed zagraniczną podróżą dokumenty trzeba zapakować do portfela. Dołóżmy do tego też potwierdzenie ubezpieczenia oraz zieloną kartę – dodaje Monika Chłopik. ©℗

ikona lupy />
Najwięcej zdarzeń w Niemczech / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe