Walka z nieuczciwym promowaniem suplementów jest potrzebna. Nie może jednak odbywać się przez ustanowienie nieprecyzyjnych przepisów, za których naruszenie mają grozić ogromne kary – uważa środowisko aptekarskie.

Ocena znajdującego się w konsultacjach projektu nowelizacji ustawy o bezpieczeństwie żywności i żywienia połączyła zwaśnionych na ogół przedstawicieli samorządu aptekarskiego i sieci aptecznych. Mówią jednym głosem: projekt Ministerstwa Zdrowia w zaprezentowanym kształcie jest nie do zaakceptowania.
Resort zdrowia chce ucywilizować reklamowanie suplementów diety. Dziś odbiorcy są bowiem zasypywani nieprawdziwymi informacjami o rzekomych właściwościach tych specyfików. Środowisko aptekarskie pomysł uregulowania rynku reklamy parafarmaceutyków co do zasady popiera. Gorzej jest ze szczegółami.

Zbyt duża ingerencja

Opublikowany na początku lutego projekt przewiduje, że prezentowanie suplementów diety w aptekach i punktach aptecznych możliwe będzie jedynie „w wydzielonych miejscach umieszczonych w polu widzenia kupującego, które muszą być oddzielone od miejsc, na których są prezentowane produkty lecznicze, wyroby medyczne i kosmetyki, i nie mogą znajdować się w bezpośrednim sąsiedztwie punktu obsługi klienta”.
Co to oznacza? W tym rzecz, że zdaniem aptekarzy oraz prawników nie wiadomo.
– W przypadku przyjęcia nieprecyzyjnej propozycji temat ograniczenia dopuszczalnej prezentacji może budzić wątpliwości nie tylko prawne, lecz także praktyczne. Przykładem może być ocena, co mieści się w polu widzenia kupującego, oraz ustalenie, czy produkt znajduje się w „bezpośrednim sąsiedztwie punktu obsługi klienta”. Może to być trudne szczególnie w przypadku małych aptek, gdzie izby ekspedycyjne są niewielkie – wskazuje Michał Tracz, radca prawny, senior associate w kancelarii KRK Kieszkowska Rutkowska Kolasiński.
Dodaje, że w tym kształcie zaproponowane przepisy zbyt mocno ingerowałyby w prowadzenie działalności aptek. Podkreśla, że zdają się one także nie uwzględniać tego, że przepisy prawa farmaceutycznego już dziś regulują przechowywanie i sprzedaż suplementów diety w aptekach. – Prawnym wymogiem obecnie jest, aby sprzedaż była prowadzona na wydzielonych stoiskach, a przechowywanie i sprzedaż tych produktów nie przeszkadzały podstawowej działalności apteki – przypomina Michał Tracz.

Udzielne księstwa

Ekspert wskazuje, że trzeba liczyć się także z ryzykiem różnego podejścia organów w różnych częściach Polski do wymogów dotyczących reklamy i prezentowania suplementów diety w aptekach. Różnice w podejściu poszczególnych wojewódzkich inspektorów farmaceutycznych są widoczne już dziś przy okazji kwestii zakazu reklamy aptek.
– Wojewódzkich inspektorów jest tylko 16, a decyzje i kary wynikające z ograniczeń w zakresie reklamy i prezentacji suplementów diety nakładałoby ponad 300 różnych państwowych powiatowych inspektorów sanitarnych – zauważa mec. Tracz.
– Dziś mamy 16 udzielnych księstw, bo na terenie każdego wojewódzkiego inspektoratu farmaceutycznego jest inna interpretacja przepisów – zgadza się z przedmówcą Marcin Piskorski, prezes Związku Pracodawców Aptecznych PharmaNET.
Dodaje, że warto, by projektodawca w kolejnej wersji projektu doprecyzował, co będzie uznane za prezentowanie suplementów, bo w tej chwili jest to niejasne.

Drakońskie kary

Marek Tomków, wiceprezes Naczelnej Rady Aptekarskiej, uważa, że Ministerstwo Zdrowia podeszło do walki z nieprawidłowościami przy reklamowaniu suplementów diety bardzo poważnie.
– Choć projekt co do zasady jest sensowny, trudno nam zrozumieć wysokość kar przy tak nieprecyzyjnych określeniach, jak „w pobliżu stanowiska sprzedaży” albo „zasięg wzroku”. Wystarczy w aptece położyć koło siebie dwie witaminy jednego producenta – jedną zarejestrowaną jako lek, a drugą jako suplement diety – i mamy 10 tys. zł kary – wskazuje.
Projekt określa bowiem, że za prezentację lub reklamę niezgodną z określonymi wymogami grozi kara pieniężna w wysokości od 10 tys. zł do 1 mln zł.
– Aptekarzom powinny grozić mandaty. Zaproponowana w projekcie wysokość kar powinna dotyczyć wydawców i stacji telewizyjnych, które masowo rozpowszechniałyby przekaz niezgodny z wymogami ustawy – proponuje Marek Tomków.
Podkreśla, że projekto dawca nie określił, co w ogóle oznacza prezentacja. – Czy to pokazanie czegoś pacjentowi przez 10 sekund? Z może eksponowanie produktu przez dwa dni? Czy może dojść do sytuacji, że sanepid nałoży karę, bo osoba rozkładająca towar położy opakowanie suplementów na kilkanaście minut na widoku i pójdzie zjeść śniadanie? – rozważa przedstawiciel samorządu aptekarskiego.
– Proponowana wysokość kar jest nieadekwatna do potencjalnych przewinień. W taki sposób można zabić każdą aptekę. Zanim właściciel apteki przejdzie wszystkie procedury odwoławcze i doczeka się po kilku latach korzystnego dla siebie rozstrzygnięcia sądu, zapewne będzie już bankrutem – potwierdza Marcin Piskorski.©℗
Etap legislacyjny
Projekt ustawy w konsultacjach