Firmy i prawnicy mają zastrzeżenia do tego, jak Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów interpretuje przepisy dotyczące prezentowania obniżek. Nawołują o wypracowanie wspólnych wytycznych.
Spór dotyczy interpretacji przepisów wdrażających dyrektywę Omnibus, które weszły w życie z początkiem 2023 r. Nakazują one m.in. informować konsumentów o najniższej cenie w okresie 30 dni poprzedzających promocję na towary i usługi. Prezes UOKiK postanowił skontrolować 40 sklepów internetowych i dopatrzył się wielu jego zdaniem niewłaściwych praktyk. Na swej stronie opublikował komunikat ze wskazówkami, jak rozumieć nowe regulacje.
- Komunikat wywołał wiele dyskusji i emocji w biznesie oraz wśród praktyków prawa konsumenckiego. Słychać głosy, że organizacje reprezentujące przedsiębiorców planują apelować do prezesa UOKiK o podjęcie dialogu z rynkiem i wydanie oficjalnych wytycznych - mówi nam radca prawny Dorota Karczewska, partner w Kancelarii WKB i była wiceprezes UOKiK.
Oliwy do ognia dolewa to, że na początku roku resort rozwoju opublikował w mediach społecznościowych grafikę wyjaśniającą, jak zmienią się informacje o obniżkach cen. I ta interpretacja, według ekspertów, jest niezgodna z tą zaprezentowaną kilkanaście dni później przez UOKiK.
- Choć to tylko komunikat prasowy, to jednak nikt go nie prostował. Ta rozbieżność pomiędzy informacjami pochodzącymi od instytucji publicznych sprawia, że firmy mogą czuć się zakłopotane - przyznaje Michał Strzelecki, autor bloga Praworeklamy.pl.
Jak oznaczać
Sprawa rozbija się o interpretację art. 4 ustawy o informowaniu o cenach towarów i usług (t.j. Dz.U. z 2019 r. poz. 178; ost. zm. Dz.U. z 2022 r. poz. 2581). Stanowi on, że w przypadku informowania o obniżeniu ceny towaru lub usługi, obok informacji o obniżonej cenie, uwidacznia się też informację o najniższej cenie tego towaru lub usługi w okresie 30 dni przed wprowadzeniem obniżki. Jeżeli towar jest w sprzedaży krócej niż 30 dni, wówczas obok informacji o obniżonej kwocie pokazuje się najniższą cenę obowiązującą od dnia rozpoczęcia sprzedaży. A w przypadku towarów szybko się psujących obok obniżonej ceny umieszcza się ofertę sprzed pierwszego zastosowania obniżki.
Przepis pozostawia firmom pewną dowolność, więc wiele z nich wypracowało własne formy jego przestrzegania. Prezes UOKiK uznał jednak, że duża część z tych rozwiązań jest niedopuszczalna.
Przykładowo UOKiK wskazał, że nieprawidłowe jest posługiwanie się przez firmy sformułowaniami innymi niż „najniższa cena towaru w okresie 30 dni przed wprowadzeniem obniżki”. Skarcił użycie innych wyrażeń, np.: „cena referencyjna”, „poprzednia/ostatnia najniższa cena”, albo „cena z 30 dni przed promocją”. W przypadku sprzedaży internetowej UOKiK uznał zaś za niepoprawne umieszczanie opisu ceny wyznaczonej przez regułę omnibusową w rozwijanym komunikacie.
Są wątpliwości
Dorota Karczewska ma zastrzeżenia do tego podejścia. Jej zdaniem, jeśli sklep podaje dwie ceny: cenę promocyjną oraz cenę wyznaczoną przez regułę omnibusową, to nie ma potrzeby opisywania tej drugiej ceny.
- Przepisy nie nakazują też użycia konkretnego sformułowania. Przekaz, który płynie z konkretnej kreacji na etykiecie, powinien być natomiast zrozumiały dla konsumenta. W przeciwnym razie istnieje ryzyko wprowadzenia w błąd - zaznacza mec. Karczewska.
Podobnego zdania jest Michał Strzelecki. Według niego użycie sformułowania „cena z 30 dni przed promocją” powinno być wystarczające, jeżeli nie ma wątpliwości, o jaką promocję chodzi. Rodzima regulacja nie nakazuje bowiem zacytowania treści jej przepisu w reklamie.
- Dyrektywa Omnibus w ogóle nie wymaga zamieszczenia takiego zastrzeżenia, bo przepisy ustanawiają swoiste domniemanie, że np. zaprezentowana przy cenie promocyjnej cena odniesienia jest najniższą, za jaką można było nabyć towar w okresie 30 dni przed ogłoszeniem obniżki - wskazuje mec. Strzelecki.
A co, gdy prezentowane są trzy ceny: promocyjna, regularna lub inna, którą chce uwidocznić przedsiębiorca jako cenę odniesienia, oraz cena wyznaczona regułą omnibusową?
- Wówczas ta druga cena powinna być odpowiednio opisana, aby konsument nie poczuł się wprowadzony w błąd - wyjaśnia mec. Karczewska.
Prezes UOKiK w swoim komunikacie wskazał również, że wielkość aktualnej obniżki należy obliczać w odniesieniu do najniższej ceny z 30 dni, a nie wobec ceny poprzedzającej tę obniżkę. Powołuje się w tym wypadku na wytyczne Komisji Europejskiej. Tyle że, jak wskazują prawnicy, z rodzimych przepisów (a także uzasadnienia do nich) to nie wynika.
Urząd poruszył także temat czytelności informacji o najniższej cenie w okresie przed promocją. Skrytykował różne próby ukrywania tego komunikatu poprzez zastosowanie np. małej czcionki albo jej słabo odróżniającego się od tła koloru. O tym też nic nie mówi implementacja dyrektywy Omnibus, choć próby ukrywania ważnych dla konsumentów informacji można rozpatrywać na podstawie przepisów dotyczących nieuczciwych praktyk rynkowych.
Potrzeba wytycznych
Zdaniem ekspertów regulator powinien podjąć dialog z rynkiem, aby razem wypracować sposób komunikowania o obniżkach.
- Dla biznesu najważniejszy jest krótki tekst reklamowy. Obawiam się, że gdyby prezes UOKiK miał samodzielnie zaprojektować cały proces sprzedażowy, to byłby on tak przeładowany treściami, że zniechęcałby konsumentów do zakupu. Optymalne rozwiązanie to wspólne wypracowanie złotego środka - uważa Michał Strzelecki.
Dorota Karczewska jest przekonana, że przy zaangażowaniu organizacji branżowych UOKiK może w bardzo krótkim czasie wypracować dokument dotyczący standardów uwidaczniania cen w przypadku informowania o obniżkach. Taki dokument mógłby być punktem odniesienia dla oceny zachowań przedsiębiorców z punktu widzenia dobrych obyczajów.
- Dialog rynku z regulatorem jest niezbędny. Pozostaje liczyć, że będzie on prowadzony w klimacie wzajemnego zrozumienia, a nie straszenia przedsiębiorców wysokimi karami - konkluduje mec. Karczewska. ©℗
opinia
Konieczny dialog z rynkiem
Cena musi być podana w sposób jednoznaczny i niewprowadzający w błąd. Niestety przez lata część przedsiębiorców oparła swoje strategie marketingowe na nieprzejrzystym manipulowaniu cenami i sposobie ich podawania. Obowiązujące obecnie prawo dotyczące informowania o obniżkach musi być więc od początku ściśle przestrzegane i konsekwentnie egzekwowane.
To dobrze, że prezes UOKiK zajął się tym aspektem. Zwłaszcza że dla znacznej grupy konsumentów cena jest najważniejszym elementem decyzji o zakupie. Niemniej trzeba zauważyć, że sklepy (niezależnie od kanału sprzedaży) mają różne metody jej podawania. Metody te mogą być elementem budowania przewagi konkurencyjnej, ale bywają też kontrowersyjne, wymagające większego zaangażowania konsumenta, jak np. sprawdzenie, co oznacza przekreślona cena.
Sądzimy, że w interesie zarówno konsumentów, jak i przedsiębiorców będzie wypracowanie swojego rodzaju wytycznych służących wyznaczeniu standardów. Wytyczne mógłby wydać prezes UOKiK (takie pojawiły się w kontekście influencerów). Wydaje nam się, że wskazanie praktyk zakazanych to za mało, a dialog z rynkiem - o ile rynek podejdzie do niego uczciwie - spowoduje powszechniejszą pozytywną zmianę niż masowe nakładanie kar. ©℗