Rekompensata za opóźnione płatności należy się od każdej pojedynczej dostawy z osobna, nawet jeśli towary lub usługi były sukcesywnie dostarczane na podstawie jednej umowy – uznał Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Dłużnicy muszą więc płacić min. 40 euro za każde odrębne opóźnienie.

Pytania o interpretację dyrektywy 2011/7 w sprawie zwalczania opóźnień w płatnościach w transakcjach handlowych skierował Sąd Rejonowy dla m.st. Warszawy. Mierzy się ze sprawą przeciwko publicznemu szpitalowi pozwanemu przez firmę dostarczającą produkty medyczne. Strony zawarły ze sobą w trybie zamówień publicznych umowę, na podstawie której przedsiębiorca sukcesywnie dostarczał szpitalowi towary w miarę potrzeb. Szpital każdorazowo informował spółkę o zamawianej ilości towaru i wskazywał datę dostawy. Za każdą partię produktów szpital płacił oddzielnie. Umowa dawała mu na to maksymalnie 60 dni.
Płatności za 12 dostaw opóźniły się, więc dostawca zażądał rekompensaty. Takie uprawnienie przysługuje mu na podstawie dyrektywy 2011/7 i implementującej ją ustawy o przeciwdziałaniu nadmiernym opóźnieniom w transakcjach handlowych (t.j. Dz.U. z 2022 r. poz. 893). W przypadku transakcji o wartości do 5 tys. zł przepisy ustalają wysokość świadczenia na równowartość 40 euro. Spółka zażądała 480 euro, uznając, że rekompensata przysługuje jej za każde opóźnienie oddzielnie. Szpital twierdził natomiast, że powinien zapłacić tylko 40 euro, bo wszystkie dostawy wynikały z jednej umowy, a więc także opóźnienia dotyczyły pojedynczej transakcji.
Warszawski sąd zauważył, że zgodnie z polską ustawą świadczenie należy się wierzycielowi za opóźnienie dłużnika w realizacji jego części „transakcji handlowej”. Taką transakcję ustawa definiuje jako „umowę, której przedmiotem jest odpłatna dostawa towaru lub odpłatne świadczenie usługi”. W świetle polskich przepisów transakcja równa się więc umowie, nawet jeśli na podstawie jednej umowy realizowano wiele dostaw. Dyrektywa nie jest już tak jednoznaczna i pojęcia transakcji nie zrównuje z umową ani też nie tłumaczy go wyraźnie w żaden inny sposób. Zadający pytanie prejudycjalne asesor podkreślił, że strony nie zawierały ze sobą żadnych dodatkowych umów – wszystkie dostawy były wykonywane na podstawie pojedynczego kontraktu.
Trybunał w uzasadnieniu orzeczenia zaznaczył, że dyrektywa 2011/7, mówiąc o transakcjach handlowych, nie odsyła do prawa krajowego, więc należy interpretować ten termin autonomicznie na gruncie prawa unijnego i jednolicie w całej UE. Wykładnia musi uwzględniać „zarówno brzmienie i kontekst przepisu, w którym znajduje się to pojęcie, jak i cele tego przepisu oraz aktu prawa Unii, którego ów przepis stanowi część” – wyjaśnili sędziowie, dochodząc do wniosku, że pojęcie transakcji handlowej w rozumieniu prawa UE nie musi wcale pokrywać się z pojęciem umowy. Zgodnie z dyrektywą za taką transakcję trzeba uznać każdą odpłatną dostawę towarów lub świadczenie usług.
„W związku z tym, jeżeli strony uzgodniły, że w ramach tej samej umowy realizowane będą kolejne dostawy towarów lub kolejne świadczenia usług, przy czym każda z tych dostaw lub każde z tych świadczeń rodzi obowiązek zapłaty po stronie dłużnika, to spełnione są oba przewidziane w art. 2 pkt 1 tej dyrektywy warunki, aby każdą dostawę towarów lub każde świadczenie usług w wykonaniu tej umowy uznać za transakcję handlową w rozumieniu tego przepisu” – skonkludował trybunał.

orzecznictwo

Wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z 1 grudnia 2022 r. w sprawie C 419/21 www.serwisy.gazetaprawna.pl/orzeczenia