Ministerstwo Infrastruktury chce ułatwić rozwój polskiej branży lotniczej. Straciliby na tym mieszkańcy nieruchomości leżących nieopodal lotnisk. Nie brakuje przeciwników tego pomysłu.

Artykuł 129 prawa ochrony środowiska (t.j. Dz.U. z 2021 r. poz. 1973 ze zm.) to przepis, który w ostatnich latach był wielokrotnie interpretowany i w Sądzie Najwyższym, i w Trybunale Konstytucyjnym, i - rzecz jasna - w sądach powszechnych. Stanowi on bowiem podstawę do przyznawania odszkodowań za zmniejszenie wartości nieruchomości leżących w pobliżu lotnisk. W ocenie Ministerstwa Infrastruktury sądy przyznają je zbyt chętnie, przez co branża ma kłopoty, których można by uniknąć.

Realna szkoda

Projekt nowelizacji prawa lotniczego, który właśnie jest w konsultacjach, przewiduje doprecyzowanie przepisów stanowiących podstawę roszczeń odszkodowawczych.
Zgodnie z art. 129 par. 1 i 2 prawa ochrony środowiska, jeśli w związku z nałożonymi ograniczeniami korzystanie z nieruchomości w dotychczasowy sposób stało się niemożliwe lub istotnie ograniczone, właściciel może żądać jej wykupienia lub domagać się odszkodowania.
„Nierzadko praktyka orzecznicza przejawiająca się w wątpliwej wykładni i stosowaniu tych przepisów prowadzi do wątpliwego i, jak się wydaje, sprzecznego z celem regulacji rozszerzenia zakresu roszczeń odszkodowawczych możliwych do dochodzenia na ich podstawie” - przekonuje Ministerstwo Infrastruktury w uzasadnieniu projektu.
Chodzi o to, że zdaniem resortu odszkodowania powinny przysługiwać wyłącznie w sytuacjach, gdy na właściciela danej nieruchomości nałożone zostaną konkretne zakazy lub nakazy, w efekcie czego wartość domu, mieszkania lub samego gruntu spadnie. Przykładowo gdy nałożony zostanie zakaz rozbudowy nieruchomości bądź przeznaczania terenów pod zabudowę na konkretne rodzaje działalności, m.in. związane z czasowym pobytem dzieci i młodzieży bądź placówki medyczne.
Tymczasem - jak tłumaczy resort - dziś sądy zobowiązują porty lotnicze do płacenia odszkodowań już za samo objęcie danej nieruchomości obszarem ograniczonego użytkowania (o ustanowieniu obszaru ograniczonego użytkowania decyduje sejmik województwa lub rada powiatu - w zależności od skali ograniczeń; do 2007 r. decydował wojewoda). To, w ocenie projektodawcy, nie musi przecież oznaczać ani uciążliwości, ani spadku wartości majątku.
Dla jasności: w sądach orzecznictwo jest różne. Niedawno wydana uchwała SN (patrz: grafika) może ograniczyć zakres odpowiedzialności odszkodowawczej ponoszonej przez porty lotnicze. Jednakże przez lata w sądach właściciele nieruchomości wiele spraw wygrywali - orzecznictwo im sprzyjało.
Popularny jest choćby pogląd, że przyczyną spadku cen nieruchomości jest już sama obawa nabywców związana z tym, że w związku z ustanowieniem obszaru ograniczonego użytkowania muszą liczyć się z hałasem lotniczym, któremu nie mogą skutecznie się sprzeciwić (tak np. Sąd Apelacyjny w Warszawie w wyroku z 25 lutego 2022 r., sygn. akt V ACa 272/20).
Choć właściciele portów lotniczych przekonują, że w wypadku mieszkań wartość nieruchomości z powodu bliskości lotniska przecież nie musi spadać - w dobie coraz powszechniejszego wynajmu krótkoterminowego takie lokale są bardzo pożądane.

Prawo Kowalskiego i korporacji

Nie wiadomo jeszcze, czy propozycja Ministerstwa Infrastruktury wejdzie w życie. Powód? Stanowczo protestuje przeciwko niej resort klimatu i środowiska.
W złożonej w toku uzgodnień opinii MKiŚ przypomina, że już samo objęcie danej nieruchomości obszarem ograniczonego użytkowania stanowi ograniczenie. Obszar taki jest bowiem tworzony w przypadku braku zapewnienia dotrzymania standardów środowiska.
Przykładowo właściciel nieruchomości znajdującej się w obszarze ograniczonego użytkowania pozbawiony jest możliwości wystąpienia z żądaniem usunięcia ponadnormatywnego hałasu.
„Poprzez szkodę podlegającą roszczeniom należy wówczas rozumieć przymus funkcjonowania w środowisku, w którym nie są zachowane dopuszczalne poziomy hałasu, co skutkuje również obniżeniem wartości nieruchomości” - zaznacza resort klimatu.
Prawnicy, z którymi rozmawialiśmy, uważają, że rację ma MKiŚ, a nie resort infrastruktury.
Adwokat Radosław Płonka, wspólnik w kancelarii Płonka Ozga, ekspert prawny BCC, przypomina, że dziś sąd rozstrzygający kwestię zasadności roszczenia musi uwzględnić wiele okoliczności. W tym także - ale nie wyłącznie - kwestie ewentualnych zakazów lub nakazów administracyjnych obowiązujących wobec nieruchomości w związku z ruchem lotniczym.
- Ograniczenie oceny zasadności roszczenia do zbadania kwestii tego, czy w stosunku do danej nieruchomości obowiązuje administracyjny zakaz lub nakaz, stanowić będzie nieuzasadnione i znaczące ograniczenie możliwości dochodzenia roszczeń - uważa mec. Płonka.
Jego zdaniem sąd, oceniając sprawę, powinien mieć możliwość wzięcia pod uwagę wszelkich istotnych okoliczności.
- Możliwe są bowiem takie stany faktyczne, gdzie pomimo braku administracyjnego zakazu czy nakazu odszkodowanie czy zadośćuczynienie będzie niewątpliwie zasadne, np. w przypadku uciążliwego hałasu. Należy pamiętać także, iż na kanwie obecnie obowiązujących przepisów nie jest rzadkością to, że powództwo podlega oddaleniu - zaznacza Radosław Płonka.
Pomysł zmian krytykuje także Łukasz Ptak, radca prawny reprezentujący właścicieli nieruchomości leżących w obszarach ograniczonego użytkowania.
- Minister planuje zmiany, mając na myśli ochronę korporacji prowadzących porty lotnicze - twierdzi prawnik. Dodaje, że przecież sprawa w świetle prawa ochrony środowiska jest klarowna: ograniczeniem w korzystaniu z nieruchomości jest to, że właściciel musi znosić zanieczyszczenia środowiska.
Do tego - na co zwraca uwagę mec. Ptak - zmiana proponowana przez resort infrastruktury dotyczyłaby nie tylko sąsiadów lotnisk, lecz także osób mieszkających w pobliżu wielkoskalowych śmietnisk, kompostowni czy tras kolejowych.
- Czy prawo własności zwykłego Kowalskiego jest mniej znaczące od prawa własności korporacji zanieczyszczających środowisko? - pyta retorycznie Łukasz Ptak. ©℗
Co wynika z orzecznictwa / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe
Etap legislacyjny
Projekt w konsultacjach