Sejm postanowił umożliwić spółdzielcom szybszą zmianę władz w kooperatywach. Kłopot w tym, że uchwalony przepis jest na tyle niejasny, iż może prezesów raczej wzmocnić, niż osłabić

Pandemia uspokoiła się na tyle, że nie ma już żadnego powodu, by nie zwoływać walnych zgromadzeń w spółdzielniach. Do takiego wniosku doszli posłowie, którzy znieśli specjalny przepis wydłużający kadencje spółdzielczym władzom. Szkopuł w tym, że zrobili to w sposób daleko niedoskonały. Ustawa właśnie leży w Senacie, można więc ją jeszcze poprawić.

Nadzwyczajny tryb

Specustawa covidowa (czyli ustawa z 31 marca 2020 r. o zmianie ustawy o szczególnych rozwiązaniach związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19, innych chorób zakaźnych oraz wywołanych nimi sytuacji kryzysowych oraz niektórych innych ustaw; Dz.U. z 2020 r. poz. 568 ze zm.) pozwoliła, by w okresie pandemii doroczne walne zgromadzenia w spółdzielniach nie odbywały się i mogły zostać zwołane dopiero po upływie sześciu tygodni od końca stanu zagrożenia epidemicznego. Nie oznaczało to zakazu ich organizowania, więc w niektórych spółdzielniach się one odbywały. Ale tam, gdzie zarządzający nie mieli pewności wygrania kolejnych wyborów, najczęściej tłumaczono, że zgodnie z prawem walnego może nie być.
Efekt? Spółdzielcy coraz częściej skarżyli się na tę regulację, bo zabetonowała ona prezesów i rady nadzorcze, nie tylko uniemożliwiając odwołanie tych źle zarządzających, lecz także wydłużając im kadencje. W praktyce zdarzało się tak, że choć kadencja rady nadzorczej powinna trwać maksymalnie trzy lata, w niektórych spółdzielniach trwa już pięć.
Posłowie przyznali spółdzielcom rację, że nie ma sensu utrzymywać już tej regulacji. Podczas prac nad projektem ustawy o zmianie niektórych ustaw w zakresie sposobu finansowania programów mieszkaniowych parlamentarzyści Prawa i Sprawiedliwości wnieśli stosowną poprawkę. Stanowi ona, że w art. 25 uchyla się nadzwyczajne przepisy pandemiczne, a w art. 42 określa, że kadencja rady nadzorczej lub zarządu spółdzielni, która uległa przedłużeniu, upływa w dniu zwołania pierwszego walnego zgromadzenia po dniu wejścia w życie ustawy. W przepisach końcowych zaznaczono, że regulacja ta wejdzie w życie w sześć tygodni od dnia ogłoszenia ustawy. W tym brzmieniu przepisy zostały uchwalone przez Sejm.

Galimatias z terminami

Co uchylenie przepisów stworzonych na czas pandemii oznacza w praktyce? Nie wiadomo, bo do poselskiej poprawki nie przygotowano żadnego uzasadnienia. W toku prac sejmowej komisji nikt też nie poświęcił temu zagadnieniu uwagi. Stwierdzono jedynie, że posłowie są za i rząd też jest za. Wiadomo tylko, że w założeniu chodziło o przyspieszenie przeprowadzenia walnych zgromadzeń, a tym samym dokonanie w większości spółdzielni wyborów do rad nadzorczych (co z kolei może mieć wpływ na zmianę prezesów).
Efekt jednak może być odwrotny od zamierzonego. Eksperci wskazują bowiem, że prawdopodobny jest wariant, w którym zarządzający spółdzielniami zwołają walne dopiero w połowie 2023 r. Czyli zapewne później, niż wynikałoby to ze specjalnych przepisów pandemicznych, gdyż zniesienie stanu zagrożenia epidemicznego jest prawdopodobne jeszcze w tym roku.
- Ponownie znajdzie zastosowanie art. 83 ust. 2 ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych, zgodnie z którym zarząd zwołuje walne zgromadzenie przynajmniej raz w roku, w ciągu sześciu miesięcy po upływie roku obrachunkowego - wyjaśnia dr Piotr Pałka, radca prawny i wspólnik w Derc Pałka Kancelaria Radców Prawnych.
Jego zdaniem, jeżeli nowa ustawa wejdzie w życie po 30 czerwca 2022 r. (a jest to niemal pewne, bo Senat zajmie się nią najwcześniej 29 czerwca), będzie to oznaczać - co do zasady - obowiązek zwołania walnego zgromadzenia nie później niż do 30 czerwca 2023 r.
Dlaczego co do zasady? Bo, jak wyjaśnia dr Pałka, nadal obowiązuje art. 15zzh ust. 1 i 2 ustawy covidowej, który uprawnia ministra finansów do określenia innych terminów wypełniania obowiązków sprawozdawczych niż standardowe. Minister mógłby więc określić termin na zatwierdzenie sprawozdania finansowego przez walne zgromadzenie spółdzielni, co wymusiłoby zwołanie zgromadzenia.
- Obecnie nie możemy więc być pewni terminu na zwołanie walnego zgromadzenia w spółdzielniach mieszkaniowych - twierdzi Piotr Pałka.
Trochę inaczej do sprawy podchodzi Grzegorz Jakubiec, prezes Zarządu Spółdzielni Mieszkaniowej „Służew nad Dolinką” w Warszawie.
- Dla mnie jest jasne, że te spółdzielnie, które nie organizowały walnych zgromadzeń lub głosowań w formie pisemnej, muszą je zwołać w ciągu sześciu tygodni od dnia ogłoszenia ustawy o sposobach finansowania programów mieszkaniowych. Te zaś, które w tym roku zorganizowały walne zgromadzenia, mają czas na zwołanie posiedzenia do końca czerwca 2023 r. - twierdzi.
Dodaje, że podobnie jest z wyborami. - Jeśli skończyła się kadencja rady nadzorczej przedłużona na podstawie ustawy covidowej, a w tym roku spółdzielnia nie zwołała walnego zgromadzenia, należy je zwołać w ciągu sześciu tygodni od ogłoszenia niniejszej ustawy. Jeśli roczne walne zgromadzenie odbyło się w tym roku i nie było wyborów do rady nadzorczej, to w moim przekonaniu spółdzielnia nie jest zobowiązana do zwołania walnego w ciągu sześciu tygodni od ogłoszenia ustawy, ale dopiero w przyszłym roku - uważa Grzegorz Jakubiec.
Problem w tym, że żaden z przepisów nie wskazuje wprost, że zarząd spółdzielni musi zwołać walne, na którym odbędą się wybory, jeszcze w tym roku. Taka zapewne była intencja posłów, ale paradoksalnie mogą oni zarządzającym spółdzielniami przedłużyć rządy, a nie skrócić.
ikona lupy />
Polska spółdzielcza / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe
Etap legislacyjny
Ustawa w Senacie