Choć jest pewne, że nasza ustawa wdrażająca się spóźni, sprzedawcy już dziś powinni zacząć weryfikować i nierzadko na nowo ustalać wewnętrzne procedury wprowadzania obniżek cen. Szczególnym wyzwaniem będzie to w sieciach sklepów. Autorami artykułu są Mateusz Restel i Konrad Biskup, aplikanci adwokaccy Affre i Wspólnicy sp.k.

Wyobraźmy sobie, że sieć sklepów postanowiła zorganizować promocję na odkurzacz. W połowie kwietnia urządzenie kosztowało 400 zł. Sprzedawca 10 maja podniósł jego cenę do 500 zł, by dwa dni później w gazetce sklepowej wyeksponować tę kwotę z przekreśleniem i ogłosić, że właśnie rusza promocja na ten produkt z obniżką o 10 proc. i kosztuje już „tylko 450 zł”. Do tej pory taka polityka promocyjna była dopuszczalna. Po wejściu w życie dyrektywy Omnibus przedsiębiorca będzie musiał wskazać w reklamie najniższą cenę odkurzacza w ciągu ostatnich 30 dni – a więc cenę 400 zł. Jeśli tego nie zrobi, to wprowadzi konsumentów w błąd.
Takie i inne rewolucyjne zmiany niesie ze sobą dyrektywa Omnibus, która od 28 maja 2022 r. powinna obowiązywać we wszystkich krajach członkowskich UE. W Polsce ma ją wdrożyć nowelizacja ustawy o prawach konsumenta. I choć ustawa jeszcze nie trafiła do Sejmu (projekt nowelizacji jest obecnie na etapie prac rządowych), to z uwagi na powyższą zmianę wielu sprzedawców powinno już dziś zacząć się przygotowywać do jej wejścia w życie.
Najniższa, czyli spojrzenie 30 dni wstecz
Najważniejsze i najbardziej skomplikowane zmiany dotyczą właśnie sposobu pokazywania cen promocyjnych. Wraz z nowelizacją, sprzedawcy będą musieli przy każdej promocji pokazać:
a) cenę promocyjną produktu, oraz
b) poprzednią, najniższą cenę produktu (tzw. cenę przekreśloną).
Wyzwaniem w tym przypadku będzie określenie poprzedniej najniższej ceny produktu. Będzie ona wyłaniana różnie w zależności od tego, czy sprzedawca oferował dany produkt co najmniej przez 30 dni, czy krócej; inaczej będzie też przy produktach łatwo się psujących.
Sytuacja 1: gdy produkt był oferowany co najmniej przez 30 dni. W takim przypadku przedsiębiorca będzie musiał pokazać, obok ceny promocyjnej, poprzednią najniższą cenę produktu, jaka obowiązywała w okresie 30 dni przed wprowadzeniem promocji. Ponadto skala obniżki będzie ustalana w stosunku do najniższej wskazanej ceny.
Sytuacja 2: gdy produkt był w ofercie krócej niż 30 dni. W takiej sytuacji przedsiębiorca będzie musiał pokazać, obok obniżonej ceny, najniższą dotychczasową cenę produktu. Innymi słowy, jeżeli produkt był dostępny jedynie przez 10 dni, to należy pokazać najniższą cenę z tego okresu.
Sytuacja 3: gdy produkt należy do łatwo psujących się. Kategoria ta będzie obejmować produkty ulegające szybkiemu zepsuciu lub mające krótki termin przydatności. Wymagają one, ze względu na swoją specyfikę, dużo bardziej dynamicznej polityki cenowej niż pozostałe produkty. W kategorii tej znajdą się przede wszystkim produkty spożywcze, takie jak mięso, owoce, warzywa czy sery. W przypadku obniżki ceny takiego produktu przedsiębiorca będzie musiał poinformować o jego cenie sprzed pierwszego zastosowania obniżki – w tym wypadku nie trzeba będzie pokazywać najniższej ceny z ostatnich 30 dni.

Przykład

Jeśli ceny się wahają
Przedsiębiorca oferował buty po cenie regularnej 100 zł. W ciągu ostatnich 30 dni obniżył ich cenę o 20 zł. Cena butów wynosiła 80 zł. Następnie sprzedawca podniósł cenę butów o 20 proc. – do 96 zł. Następnie ponownie ją obniżył o 10 proc.
Obecnie sprzedawca może wskazać cenę regularną 96 zł, następnie poinformować konsumenta o 10-proc. promocji i wskazać nową promocyjną cenę, czyli 86,40 zł.
Po zmianach sprzedawca będzie musiał sprawdzić najniższą cenę, jaka obowiązywała w ciągu ostatnich 30 dni przed promocją (w tym wypadku 80 zł). Sprzedawca, chcąc obniżyć cenę regularną o 10 proc., nie będzie mógł tej obniżki odnosić do ostatniej ceny (tutaj 96 zł), ale do najniższej ceny obowiązującej w ciągu 30 dni przed startem promocji (tutaj 80 zł). W wielu przypadkach taki mechanizm przedstawiania i kalkulowania ceny promocyjnej spowoduje, że pokazywanie „promocji” nie będzie miało sensu.
Co z franczyzą?
Nowe przepisy będą mieć również zastosowanie do sieci franczyzowych. Jeżeli franczyzodawca zamierza przeprowadzić akcję promocyjną w całej sieci, np. pod hasłem „minus 10 proc. na wszystkie produkty”, to musi uprzedzić o tym franczyzobiorców odpowiednio wcześniej – tak aby zdążyli się do niej przygotować.
Dla franczyzobiorcy przystępującego do akcji promocyjnej wiążącą ceną, od której będzie musiał ustalić cenę promocyjną w swojej placówce, będzie najniższa zastosowana w ciągu 30 dni w jego sklepie. W praktyce ceny produktów w poszczególnych sklepach franczyzobiorców będą się różnić.
Kiedy nie trzeba informować o ostatniej najniższej cenie?
Przedsiębiorcy nie będą zobowiązani do stosowania powyższych zasad, w tym pokazywania cen z ostatnich 30 dni, w następujących sytuacjach:
  • spersonalizowanych promocji i programów lojalnościowych,
  • przyznawania punktów konkretnym konsumentom, do wykorzystania przy kolejnych zakupach,
  • wiązanych sprzedaży produktowych (np. pod hasłem „Kup trzy produkty, a dostaniesz czwarty gratis”).
Obowiązek informowania o najniższej cenie będzie istnieć w przypadku materiałów reklamowych skierowanych do „ogółu klientów”. Jeśli natomiast kampania promocyjna jest przewidziana do zamkniętego kręgu odbiorców, to nie trzeba będzie informować o najniższej cenie sprzed 30 dni.
Kary pieniężne
Z projektu polskiej ustawy wynika, że niewłaściwe prezentowanie ceny produktu, którego dotyczy obniżka, będzie mogło skutkować karą pieniężną ze strony inspekcji handlowej lub prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Inspekcja Handlowa będzie mogła nałożyć na przedsiębiorcę karę w wysokości do 20 000 zł. Jeżeli w przeciągu 12 miesięcy od pierwszej decyzji stwierdzającej naruszenie przedsiębiorca pokaże co najmniej trzykrotnie niewłaściwą cenę produktu objętego promocją, to maksymalna kara wzrośnie do 40 000 zł.
Prezes UOKiK będzie mógł przystąpić do działania, jeśli przedsiębiorca naruszy zbiorowe interesy konsumentów poprzez niewłaściwe prezentowanie obniżonych cen. Będzie mógł wymierzyć karę w wysokości do 10 proc. jego rocznego obrotu.
Jak handlowcy mogą przygotować się do nadchodzących zmian?
Wszystko wskazuje, że polska ustawa zostanie przyjęta w najbliższych kilku tygodniach. Istnieje spore prawdopodobieństwo, że przedsiębiorcy z dnia na dzień będą musieli dostosować się do nowych zasad organizowania promocji. Projekt przewiduje bowiem, że ustawa wejdzie w życie 28 maja 2022 r. Warto już dziś rozpocząć przygotowania – w przeciwnym razie ryzykujemy po 28 maja wizytę inspekcji handlowej. Przed sporym wyzwaniem stoją w szczególności duże przedsiębiorstwa dysponujące większą liczbą placówek. Nic nie stoi na przeszkodzie temu, aby nowe zasady uwidoczniania cen zacząć wprowadzać stopniowo już od dziś – ponieważ są one bardziej korzystne dla konsumenta. Warto również:
  • opracować i wdrożyć system monitorowania ceny regularnej i cen promocyjnych; w praktyce może to polegać na wyznaczeniu osoby odpowiedzialnej w centrali (sieci) oraz osób odpowiedzialnych w poszczególnych sklepach za monitorowanie cen;
  • opracować wewnętrzne zasady organizowania promocji obejmujących większą liczbę sklepów przedsiębiorcy (sieci); promocje takie będą powodować najwięcej trudności praktycznych, ryzyko wskazania nieprawdziwej wcześniejszej ceny jest w takim przypadku największe;
  • przeanalizować i w razie potrzeby zmodyfikować politykę promocyjną; po wejściu w życie nowych przepisów pewne akcje promocyjne będą obarczone większym ryzykiem niż inne, np. zorganizowanie przez sieć franczyzową ogólnopolskiej akcji promocyjnej polegającej na obniżce może powodować więcej ryzyk niż oferta drugiego czy trzeciego produktu „gratis” lub indywidualny bon podarunkowy.
Inne nowe obowiązki i obostrzenia
To nie wszystkie zmiany, jakie niosą za sobą dyrektywa i planowana polska ustawa. Oprócz zmian w zasadach informowania o promocjach wprowadzą one m.in.:
  • zakaz wprowadzania do obrotu produktów o podwójnej jakości,
  • zakaz wykorzystywania botów do zakupu biletów (aby wykupić całą pulę i odsprzedać po zawyżonej cenie),
  • obowiązek czuwania nad rzetelnością opinii w internecie,
  • obowiązek informowania konsumentów o profilowaniu ceny na podstawie jego danych osobowych.
Oznaczanie produktów o podwójnej jakości
Problem produktów podwójnej jakości nie jest dla mieszkańców państw „nowej Unii” niczym nowym. W subiektywnym odczuciu wielu Polaków produkty „na zachodzie” były od dawna postrzegane jako lepszej jakości: zachodnia kawa smakowała lepiej, a proszek lepiej prał. „Nie zaakceptuję, że w niektórych częściach Europy sprzedaje się żywność niższej jakości niż w innych krajach mimo identycznego opakowania i marki” – powiedział w 2017 r. przewodniczący Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker. Od tamtego momentu stało się jasne, że wkrótce coś się zmieni.
Lista nieuczciwych praktyk handlowych zostanie uzupełniona. Nową zakazaną praktyką stanie się „wprowadzanie na rynek pozornie identycznych produktów, które różnią się składem lub właściwościami, a różnicy tej nie da się obiektywnie uzasadnić”.
Nie oznacza to jednak, że produkty oferowane przez jednego przedsiębiorcę muszą być identyczne w całej UE. Przedsiębiorcy dalej będą mogli produkować i sprzedawać towary o różnym składzie lub o różnych właściwościach. Nie to jest istotą nowego zakazu. Kluczowa jest jasna informacja przekazana konsumentom. Jeżeli więc producent sprzedaje określony produkt w różnych państwach UE w identycznych opakowaniach oraz pod tą samą marką, ale różni się on składem lub właściwościami, to konsument powinien o tym wiedzieć. Producent kawy mrożonej może ją np. sprzedawać w państwie A w wersji zawierającej wyższą zawartość kofeiny niż w państwie B lub zastąpić cukier aspartamem, ale powinien o tym poinformować na opakowaniu kawy mrożonej.
Przedsiębiorcy będą mogli dalej dostosowywać swoje produkty pod preferencje konsumentów. Czynnikami, które mogą uzasadniać zdaniem Komisji Europejskiej różnicę składu lub właściwości produktów, będą:
  • przepisy krajowe,
  • miejsce wytworzenia, dostępność lub sezonowość danego produktu,
  • preferencje konsumentów w danym państwie,
  • strategie, których celem jest poprawa dostępu do zdrowej i bogatej w składniki odżywcze żywności,
  • oferowanie towarów tej samej marki w opakowaniach o różnej wadze lub rozmiarze w różnych państwach.
Z projektu polskiej ustawy wynika, że przedsiębiorcy oferujący produkty o podwójnej jakości będą musieli liczyć z sankcjami ze strony prezesa UOKiK (kary pieniężne do 10 proc. rocznego obrotu przedsiębiorcy za naruszenie zbiorowych interesów konsumentów) oraz ze strony sądów cywilnych (pozwy cywilne składane przez konsumentów). Konsument będzie mógł w takim pozwie zażądać np. wycofania takiego produktu z obrotu i naprawy szkody lub obniżenia ceny produktu.
Zakaz zakupów przez boty
Nieuczciwą praktyką rynkową będzie również wykorzystywanie przez przedsiębiorców oprogramowania pozwalającego na obejście ograniczeń w zakupie biletów. Szkodliwy proceder polega tutaj na tym, że takie oprogramowanie generuje bardzo dużą liczbę „botów” (podszywających się pod ludzi) po to, aby wykupić całą pulę biletów. Konsument nie może wówczas kupić biletu bezpośrednio od organizatora wydarzenia, a jedynie z drugiej ręki. Przedsiębiorcy wykorzystują tę strategię, aby odsprzedać bilety po zawyżonej cenie.
Praktykę tą najlepiej zobrazuje przykład z życia wzięty. W 2019 r. w San Francisco miał odbyć się koncert zespołu Metallica. Krótko po rozpoczęciu przedsprzedaży biletów wszystkie zostały wykupione. Niedługo później pojawiły się na jednej ze znanych platform sprzedażowych, jednak ich cena wzrosła do… 16 tys. dol. Od 28 maja br. tego rodzaju praktyki będą zakazane w państwach członkowskich UE.
Wykupienie wszystkich biletów u organizatora po to, aby sprzedać je znacznie drożej na rynku wtórnym, będzie naruszać zbiorowe interesy konsumentów. W takich sytuacjach prezes UOKiK będzie mógł nałożyć na przedsiębiorcę karę pieniężną do 10 proc. obrotu, jaki osiągnął on w roku poprzedzającym wydanie decyzji.
Rzetelne opinie w internecie
Konsumenci często kierują się opiniami zamieszczonymi w internecie, zanim podejmą decyzję o zakupie określonego produktu. Jeżeli produkt nie ma negatywnych opinii, to konsument jest bardziej skłonny do jego zakupu. Co jednak w sytuacji, gdy produkt nie ma negatywnych opinii, ponieważ przedsiębiorca wszystkie tego typu komentarze usuwa? Albo gdy pozytywne opinie nie zostały zamieszczone przez osoby, które faktycznie kupiły ten produkt (np. gdy przedsiębiorca zleca pisanie pozytywnych komentarzy agencjom reklamowym)?
Zmiany, jakie przewiduje nowelizacja, mają zapobiegać takim nadużyciom. Listę nieuczciwych praktyk uzupełnią:
1) twierdzenie, że opinie na stronie internetowej sprzedawcy pochodzą od osób, które używały/kupiły produkt, mimo że sprzedawca nie zweryfikował, czy wystawiający opinię rzeczywiście kupił lub używał tego produktu;
2) zamieszczanie lub zlecanie zamieszczania nieprawdziwych opinii albo zniekształcanie opinii w celu promowania produktów.
Przedsiębiorca będzie więc musiał czuwać nad rzetelnością opinii, które znajdują się na jego stronie internetowej. Powinien on na stronie udostępnić informację, w jaki sposób weryfikuje rzetelność opinii. Chodzi o to, by możliwość zamieszczenia opinii mieli jedynie ci konsumenci, którzy faktycznie zakupili produkt, a nie każda osoba, która odwiedza sklep internetowy przedsiębiorcy. Najprostszym rozwiązaniem wydaje się udostępnienie konsumentowi, który zakupił produkt, indywidualnego linku umożliwiającego zamieszczenie opinii.
Przedsiębiorcy, którzy współpracują z agencjami reklamowymi, powinni ponadto przyjrzeć się umowom z nimi. Warto skonsultować z prawnikami, czy przedsiębiorca musi aneksować umowę (tj. wykreślić z niej postanowienia sprzeczne z nowelizacją). Jeżeli przedsiębiorca nie zapewni rzetelności opinii o swoich produktach w internecie, to może naruszyć zbiorowe interesy konsumentów. Wiązać się to będzie z karą pieniężną w wysokości nawet do 10 proc. jego rocznego obrotu.
Profilowanie ceny tylko z informacją
Stosowanie algorytmów ustalających cenę produktu na podstawie cech konsumenta to profilowanie. Tego rodzaju praktyki nie należy mylić z tzw. dynamicznym profilowaniem cen, które opiera się na czynnikach rynkowych – takich jak np. popyt, podaż albo ceny konkurentów.
Nowelizacja obciąży przedsiębiorcę, który profiluje ceny na podstawie danych osobowych konsumenta, obowiązkiem poinformowania o tym klienta. Przy czym obowiązek będzie dotyczył sprzedaży produktów w internecie. Wystarczające, zgodnie z nowymi przepisami, będzie zamieszczenie informacji, że cena została indywidualnie dostosowana na podstawie zautomatyzowanego podejmowania decyzji. ©℗
Podstawa prawna
• dyrektywa Parlamentu Europejskiego I Rady (UE) 2019/2161 z 27 listopada 2019 r. zmieniająca dyrektywę Rady 93/13/EWG i dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady 98/6/WE, 2005/29/WE oraz 2011/83/UE w odniesieniu do lepszego egzekwowania i unowocześnienia unijnych przepisów dotyczących ochrony konsumenta (Dz.Urz. UE z 2019 r. L 328, s.7; dyrektywa Omnibus)