Rzecznik finansowy w ciągu ostatnich 12 miesięcy odnotował ze strony konsumentów blisko 500 wniosków o interwencję dotyczących tzw. kredytów „na klik” – informuje nas Biuro RF. Chodzi o pożyczki zaciągnięte z wykorzystaniem bankowości elektronicznej czy aplikacji mobilnych. Ten przyrost sprawił, że RF wystąpił do banków o przedstawienie informacji związanych z takimi kredytami.

RF argumentuje, że w sytuacji, gdy przestępcy uzyskają dostęp do konta klienta banku, oprócz tego, że mogą okraść go ze zgromadzonych środków, to jeszcze mogą zaciągnąć właśnie kredyt „na klik”. Zabezpieczeniem się przed takim ryzykiem mogłoby być wyłączenie takiej opcji przez klienta. Jednak – według rzecznika finansowego – nie wszystkie banki umożliwiają rezygnację z tego rodzaju oferty.
– W zależności od przedstawionych stanowisk ze strony banków, kształtu postanowień umownych oraz wniosków płynących z raportu rozważone zostaną kolejne działania ze strony rzecznika, włącznie np. z wystąpieniem do właściwych organów z wnioskami o wydanie stosownych rekomendacji w zakresie funkcjonowania tzw. kredytów na klik – wskazuje Joanna Łagowska, dyrektor wydziału klienta rynku bankowo -kapitałowego RF.
Przyznaje, że takie kredyty to ułatwienie: zarówno dla banków – oszczędzają czas pracowników i koszty obsługi kredytu – jak i konsumentów – kredyt można wziąć szybko i bez zbędnych procedur. – Problem pojawia się wtedy, gdy do naszego konta dostęp uzyska niepowołana do tego osoba – tłumaczy Joanna Łagowska. Według niej dochodzi do tego najczęściej w wyniku działań przestępców, „którzy w tym celu korzystają z szerokiego wachlarza metod socjotechnicznych”. – Jeśli dostaną się na nasze konto, mogą je wyczyścić nie tylko z bieżących środków finansowych, ale również w naszym imieniu zaciągnąć kredyt i go przywłaszczyć. Oszukany klient zostaje nie tylko bez środków do życia, ale również ze zobowiązaniem kredytowym, które może spłacać latami – zaznacza.
Tadeusz Białek, wiceprezes Związku Banków Polskich mówi nam, że kredyty „na klik” (zaznacza, że „nie ma takiego pojęcia nawet w żargonie bankowym”), nie są automatyczne, jak sugeruje RF. Są one udzielane przez banki z wykorzystaniem uproszczonych zasad oceny zdolności kredytowej, której stosowanie w określonych przypadkach jednoznacznie dopuszcza Rekomendacja T, wydana przez Komisję Nadzoru Finansowego. – W praktyce znajdują one zastosowanie w relacjach z klientami, z którymi współpraca trwa co najmniej kilka miesięcy. Czas trwania współpracy z danym klientem wpływa na to, do jakich produktów można zastosować uproszczone zasady oceny zdolności kredytowej przewidziane w rekomendacji – tłumaczy.
Do takiego kredytu, dodaje Białek, stosuje się przepisy ustawy o kredycie konsumenckim, w związku z czym klientowi przysługuje prawo do odstąpienia od takiej umowy w terminie 14 dni od jej zawarcia.
– Nieustannie przypominamy klientom, że ustawa o usługach płatniczych, jak również umowy zawierane z klientami, nakładają na nich obowiązek dochowania należytej staranności polegającej w szczególności na nieujawnianiu osobom trzecim danych do logowania w bankowości elektronicznej, a także nieinstalowania żadnego oprogramowania typu zdalne pulpity oraz uważania na podszywających się pod pracowników banków przestępców – podkreśla Tadeusz Białek. Dodaje, że jeżeli klient zorientuje się, że np. udostępnił zdalny pulpit przestępcom i na jego rachunek zawarto umowę o kredyt konsumencki, powinien zgłosić sprawę do organów ścigania i skierować reklamację do banku, która zostanie rozpatrzona zgodnie z obowiązującymi przepisami.
O komentarz do inicjatywy RF poprosiliśmy KNF. Jej rzecznik Jacek Barszczewski odpowiedział nam: „Nie komentujemy działań innych organów państwa”.