Czy biblioteki publiczne będą mogły wypożyczać elektroniczne książki podobnie jak papierowe? Resort kultury wypowiada się na ten temat ostrożnie. Zapowiada jedynie, że rozważy taką możliwość.

Na brak możliwości bezpłatnego wypożyczania e-booków przez publiczne biblioteki zwróciło uwagę w niedawnej interpelacji pięciu posłów Koalicji Obywatelskiej. Odwołując się do wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z 2016 r., przypomnieli oni, że prawo unijne umożliwia wypożyczanie e-booków. Problemem są polskie przepisy, które mówią o użyczaniu egzemplarzy (patrz: ramka). Termin „egzemplarz” jest rozumiany wąsko – jako materialny nośnik, którym plik z książką w formie cyfrowej już nie jest. To zaś oznacza, że tej ostatniej biblioteki nie mogą wypożyczać.
– Wydaje się, że jest już najwyższa pora, aby szanse i możliwości, jakie omawiany wyrok oraz prawo unijne stworzyły, zostały wzięte pod uwagę także przez polskiego ustawodawcę – zaapelowali posłowie do Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego (MKiDN).
Z odpowiedzi udzielonej przez sekretarza stanu Jarosława Sellina wynika jedynie, że resort „rozważy możliwość rozszerzenia w przyszłości dozwolonego użytku bibliotecznego o użyczanie elektronicznych kopii utworów w sposób zapewniający ochronę przed niedozwolonym rozpowszechnianiem takich kopii”. Poprosiliśmy MKiDN o wyjaśnienie, jak należy rozumieć tę zapowiedź, ale nie doczekaliśmy się reakcji. Nie wiadomo więc, czy postulowana w interpelacji zmiana przepisów rzeczywiście ma szansę zostać przedstawiona, a jeśli tak, to kiedy.
Prawo unijne pozwala
Wydawać by się mogło, że po dwóch latach pandemii nikogo nie trzeba przekonywać do wprowadzenia możliwości wypożyczania e-książek. Zwłaszcza że wiele bibliotek poniekąd to umożliwia, z tym że na podstawie współpracy z komercyjnymi wypożyczalniami e-booków dzięki specjalnym kodom dającym ograniczony bądź testowy dostęp do ich serwisów. Tymczasem chodzi o to, by biblioteki mogły kupować e-booki i same je wypożyczać.
– W Polsce powszechne korzystanie z e-booków jest niestety blokowane przez zachowawcze prawo autorskie. Twórcy są tym samym pozbawieni istotnej części wynagrodzenia, a korzystający z e-booków powszechnego dostępu do książek – zauważa Janusz Piotr Kolczyński, partner zarządzający w Kancelarii C.R.O.P.A.
– Wprawdzie niektóre biblioteki publiczne udostępniają już e-booki, nie odbywa się to jednak w ramach wyjątku bibliotecznego. Nie jest to więc zjawisko powszechne, wymaga zgody uprawnionych itd. Udostępniane są głównie katalogi firm prywatnych, e-booki, do których majątkowe prawa autorskie wygasły itd. W ten sposób rynek się monopolizuje i fragmentaryzuje, tworzą się zależności między sektorem publicznym a prywatnym. Niestety nic w tym zakresie nie robimy jako państwo – ubolewa.
Tymczasem możliwość rozszerzenia wyjątku bibliotecznego również na e-booki została przesądzona przez TSUE już we wspomnianym wyroku z 2016 r. w sprawie C-174/15. Sprawę tę zainaugurowała holenderska organizacja skupiająca biblioteki publiczne, która przed tamtejszym sądem zażądała wydania oświadczenia prawnego potwierdzającego, że przepisy pozwalają na wypożyczanie e-książek. TSUE, do którego trafiło pytanie prejudycjalne, uznał, że jest to jak najbardziej dopuszczalne przez prawo unijne, choć postawił pewne warunki. Dotyczą one przede wszystkim wprowadzenia zabezpieczeń, które uniemożliwią niekontrolowane powielanie cyfrowych kopii książek. Tylko jedna taka kopia może być użyczona jednemu czytelnikowi na określony okres, po upływie którego musi on utracić możliwość czytania utworu. Kopia ta musi pochodzić z legalnego źródła, a samo wypożyczenie być darmowe.
– Prawo unijne od lat zachęca kraje członkowskie do większej aktywności w zakresie e-wypożyczeń przez biblioteki publiczne. Skorzystał z tego np. ustawodawca holenderski, o czym mowa w ww. wyroku TSUE. Zamierzają z tego skorzystać Niemcy – w planach nowej koalicji rządowej. Także nowa dyrektywa o prawie autorskim na jednolitym rynku cyfrowym (prace nad nią wciąż trwają) nakłania państwa członkowskie, aby tworzyły własne rozwiązania prawne – podkreśla Janusz Piotr Kolczyński.
– Niestety odpowiedź ministra na interpelację posłów potwierdza status quo i brak myślenia strategicznego – dodaje.
Piractwo nie takie groźne
Wyjątek biblioteczny obejmuje fizyczne egzemplarze, a nie pliki. Bibliotekom publicznym nie wolno więc po prostu „kupić” cyfrowej kopii, a następnie zamieścić jej na swym serwerze i udostępniać użytkownikom, nawet po spełnieniu warunków wynikających ze wspomnianego wyroku TSUE.
– Mimo tego zastrzeżenia biblioteki publiczne mogą nieodpłatnie udostępniać e-booki, z tym że działalność ta nie mieści się w zakresie wyjątku bibliotecznego przewidzianego w art. 28 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Udostępnianie e-booków może się odbywać na zasadzie licencji (dla biblioteki) i sublicencji (udzielanej użytkownikowi przez bibliotekę), co pozostaje zgodne z zadaniami i celem działania bibliotek publicznych – komentuje Bartosz Jóźwiak, radca prawny i partner w kancelarii Kolegial.
Upraszczając, biblioteka „kupując” e-booka, musiałaby w rzeczywistości zawrzeć umowę licencyjną, z której wynikałoby uprawnienie do udzielania dalszych sublicencji czytelnikom. To jednak jest możliwe tylko wówczas, gdy wydawca się na to zgodzi. Tymczasem wyjątek biblioteczny nie wymaga takiej zgody.
Paradoksalnie zachowanie obecnego stanu rzeczy nie musi być korzystne dla samych twórców. Za bezpłatne wypożyczanie ich książek przez biblioteki publiczne przysługuje im bowiem rekompensata, która jednak nie obejmuje e-booków.
MKiDN największe zagrożenie zdaje się wiązać z możliwością niekontrolowanego kopiowania e-booków. Tyle że technologicznie nie ma problemu, by dostęp do cyfrowej książki był udostępniany jedynie czasowo.
– Tłumaczenie utrzymywania obecnego stanu rzeczy zagrożeniami piractwa internetowego jest nieporozumieniem. Zwłaszcza w kontekście zarysowanego przez wyrok TSUE w sprawie C-174/15 modelu realizacji e-wypożyczeń na zasadzie modelu: „jedna kopia – jeden użytkownik” – zaznacza Bartosz Jóźwiak.©℗
Co mówi polskie i unijne prawo
Art. 6 ust. 1 dyrektywy 2006/115/WE w sprawie prawa najmu i użyczenia oraz niektórych praw pokrewnych prawu autorskiemu w zakresie własności intelektualnej:
Państwa członkowskie mogą ustanowić odstępstwa od wyłącznego prawa przewidzianego w art. 1 w zakresie publicznego użyczenia, o ile przynajmniej twórcy otrzymają wynagrodzenie za takie użyczenie. Państwa członkowskie mają swobodę przy ustalaniu wynagrodzenia, biorąc pod uwagę swoje cele promocji kultury.
Art. 28 ust. 1 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych (t.j. Dz.U. z 2021 r. poz. 1062 ze zm.):
Instytucje oświatowe, uczelnie, instytuty badawcze prowadzące działalność, o której mowa w art. 2 ust. 3 ustawy z dnia 30 kwietnia 2010 r. o instytutach badawczych (Dz.U. z 2020 r. poz. 1383), instytuty naukowe Polskiej Akademii Nauk prowadzące działalność, o której mowa w art. 50 ust. 4 ustawy z dnia 30 kwietnia 2010 r. o Polskiej Akademii Nauk (Dz.U. z 2020 r. poz. 1796), biblioteki, muzea oraz archiwa mogą:
• użyczać, w zakresie swoich zadań statutowych, egzemplarze utworów rozpowszechnionych,
• zwielokrotniać utwory znajdujące się we własnych zbiorach w celu uzupełnienia, zachowania lub ochrony tych zbiorów,
• udostępniać zbiory dla celów badawczych lub poznawczych za pośrednictwem końcówek systemu informatycznego (terminali) znajdujących się na terenie tych jednostek – jeżeli czynności te nie są dokonywane w celu osiągnięcia bezpośredniej lub pośredniej korzyści majątkowej.