Jakub Styczyński rozmawia z Anną Gonerą, sustainability consultant i partnerką w Natural Innovations Lab.

1 stycznia 2022 r. weszła w życie Taksonomia, czyli unijne rozporządzenie stanowiące fundament dla przepisów określających, jakie aktywności firm można uznawać za proekologiczne. W Polsce tej regulacji wciąż nie poświęca się zbyt wiele uwagi. Jaki to może mieć skutek dla rodzimych podmiotów?
Faktycznie niewiele mówi się w Polsce o tej regulacji. Firmy nic o niej nie wiedzą, lekceważą ją albo nie rozumieją. Myślę, że jedną z przyczyn takiego stanu może być brak jasnego sygnału od rządu do przedsiębiorców - że idzie nowe i trzeba będzie się transformować, by móc konkurować z podmiotami w Europie Zachodniej.
Taksonomia już teraz zmienia warunki gospodarcze. I wszyscy, którzy nie odnajdą się na czas w nowej rzeczywistości, będą tracić: inwestorów, partnerów biznesowych albo możliwości rozwoju przedsiębiorstwa. Pokazując to na przykładzie: Niedawno media podały nieoficjalnie, że fabryka półprzewodników Intela nie zostanie wybudowana w Polsce (inwestycja warta 80 mld euro). Na negatywną ocenę Polski jako miejsca pod inwestycję wpłynął jej niekorzystny miks energetyczny. Przez to fabryka Intela powstanie najprawdopodobniej w Niemczech.
Gwoli wyjaśnienia, Taksonomia jest narzędziem prawno-ekonomicznym, które ma w taki sposób wpłynąć na działanie przedsiębiorstw funkcjonujących na rynku UE, aby to działanie nie pozostawiało śladów na klimacie i środowisku naturalnym. W znaczącym stopniu reformuje logikę metod zarządzania przedsiębiorstwem i działania instrumentów finansowych. Daje zarządom spółek i rynkom finansowym jasną instrukcję, jak firmy powinny być zarządzane oraz jakie inwestycje przedsiębiorstw będą finansowane na zasadach preferencyjnych z publicznych oraz prywatnych środków.
Czy Taksonomia dotyczy również firm spoza Unii Europejskiej?
Tak, działa wobec wszystkich firm oferujących produkty i usługi w UE. Ten zapis miał dwa cele. Po pierwsze - rozszerzenie logiki zrównoważonego działania na przedsiębiorstwa z krajów spoza UE, które nie mają tak ambitnych celów klimatycznych i środowiskowych. Po drugie - jest to zastosowanie zabezpieczenia, wobec potencjalnego odpływu kapitału poza granice Unii. Wpisuje się to w politykę Europejskiego Zielonego Ładu, która zakłada, że produkty oferowane w UE nie powinny być obciążone ryzykiem niekorzystnych zjawisk, np. wylesiania, nadmiernej emisji gazów cieplarnianych itp.
Od 2026 r. Taksonomia ma dotyczyć również sektora MŚP. Jak miałoby to wyglądać? Czy mniejsze firmy miałyby takie same obowiązki, jak duże?
W każdym roku obowiązki związane ze zbieraniem danych oraz raportowaniem niefinansowym i taksonomicznym będą kaskadować na coraz mniejsze przedsiębiorstwa. Zakłada to projekt dyrektywy CSRD - kolejnej zielonej regulacji, oprócz rozporządzenia i aktów delegowanych Taksonomii.
W praktyce jednak największe przedsiębiorstwa, zobowiązane do raportowania od stycznia 2022 r., już teraz będą przerzucać swoje obowiązki sprawo zdawcze na mniejszych partnerów. Te przedsiębiorstwa, także z sektora MŚP, które szybko się zorientują, jakie dane niefinansowe są cenne dla ich kontrahentów i instytucji finansowych, będą miały przewagę nad konkurencją.
Już dziś takie firmy jak Siemens czy Porsche stawiają cele klimatyczne i środowiskowe wobec wszystkich swoich partnerów w całym łańcuchu dostaw. Kiedy stare kontrakty wymagają odnowienia albo pojawiają się nowe możliwości współpracy, są preferowani ci kontrahenci, którzy są w stanie realizować politykę klimatyczną i środowiskową nakreśloną przez gigantów.