W ustawie, jak mówi rzecznik MSP Adam Abramowicz, wystarczy uregulować dwie kwestie – krótki okres wypowiedzenia i ograniczony zakaz konkurencji, a także warunki, jakie powinna spełniać umowa franczyzy.
A Michał Wójcik, minister członek Rady Ministrów, zaznacza: – W obowiązujących rozwiązaniach najbardziej kontrowersyjna jest kwestia terminów wypowiedzeń oraz konstrukcja umów. Często franczyzobiorcy nie mają prawa nawet ujawnić treści umowy. Sprawia to, że Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów ma bardzo ograniczone możliwości kontroli tego rodzaju umów.
Ustawa to ostateczność
Według ministra Wójcika uregulowanie umowy franczyzy na poziomie ustawy to ostateczność. Okaże się jednak niezbędne, jeśli organizacje franczyzodawców i franczyzobiorców nie wypracują satysfakcjonujących dla obu stron rozwiązań. Tymczasem, ocenia Michał Wójcik, obecne „miękkie” działania – które podejmuje rzecznik małych i średnich przedsiębiorców, w postaci prób przyjęcia kodeksu dobrych praktyk – nie przynoszą rezultatu.
– W tej chwili kodeks dobrych praktyk franczyzodawcy napisali sami dla siebie. Nie ma w tej sprawie konsensusu z franczyzobiorcami. Zwłaszcza z organizacjami zrzeszającymi pokrzywdzonych – potwierdza Adam Abramowicz.
Wójcik dodaje, że legislatorzy przygotowują konkretne przepisy dla tego rynku, a prace w tym zakresie są „dość zaawansowane”. – Analizujemy prawo, które reguluje funkcjonowanie rynku franczyzowego we Włoszech, w Hiszpanii, Belgii, Stanach Zjednoczonych czy też, niedawno przyjęte, przepisy w Brazylii. Będziemy również posiłkowali się rekomendacjami Instytutu Wymiaru Sprawiedliwości zawartymi w raporcie o franczyzie – wyjaśnia.
– Liczymy na kompromis, ponieważ franczyzobiorcy i franczyzodawcy są sobie wzajemnie potrzebni. Niestety na rynku funkcjonują podmioty wykorzystujące swoją przewagę finansową nad tysiącami drobnych franczyzobiorców – podkreśla minister.
Postulaty rzecznika MSP
Zdaniem Adama Abramowicza kluczowe kontrowersje dotyczące kodeksu dobrych praktyk wiążą się z terminem, w którym niezadowolony franczyzobiorca może zrezygnować z umowy. – Franczyzobiorcy opowiadali się za miesiącem, a franczyzodawcy – za sześcioma miesiącami. Zaproponowałem kompromis – trzy miesiące. Jednak franczyzodawcy uparcie obstają przy sześciu miesiącach – opisuje.
Uważa, że taki sześciomiesięczny okres to jednak „zdecydowanie za długo w przypadku firmy o nietrafionej lokalizacji czy takiej, której nagle wyrosła konkurencja”. – Po sześciu miesiącach można skończyć z ogromnymi długami. Dlatego absolutnie będę obstawał przy trzech miesiącach, jeżeli jako rzecznik mam być „ojcem chrzestnym” tego kodeksu – podkreśla.
Jak wymienia rzecznik MSP, druga kluczowa sprawa to zakaz konkurencji. W tej chwili, dodaje, zdarza się, że trwa on nawet rok po rozwiązaniu umowy. – To zdecydowanie za długo. Zakaz konkurencji powinien kończyć się wraz z umową. Zupełnie czym innym jest nakaz zachowania tajemnicy – ten może być dłuższy – akcentuje.
Według Abramowicza jednym z argumentów franczyzobiorców są ponoszone nakłady. Opowiada się za tym, by były one wycenione na początku jako opłata wejściowa. Jak przyznaje, nie wie, „czy franczyzodawcy zrozumieją, że zabezpieczone powinny być interesy wszystkich stron, że nie można dopuszczać do tak drastycznych sytuacji, jak samobójstwa franczyzobiorców z długotrwałymi umowami, którym nie wychodził biznes, a nie mogli się z niego wyplątać”.
I konkluduje: – Jeżeli nie uda się dojść do porozumienia w sprawie kodeksu dobrych praktyk, wtedy faktycznie nie pozostanie już nic innego jak zmiana przepisów.
Nie ma leku na wszystko
Jak podkreśla Monika Dąbrowska, prezes Polskiej Organizacji Franczyzodawców, rynek franczyzy obejmuje szeroki wachlarz branż i ponad tysiąc firm o zróżnicowanym modelu współpracy franczyzowej. – Każdy model biznesowy wymaga innych nakładów finansowych, co determinuje różny okres zwrotu inwestycji. Z tego powodu trudno przyjąć dla wszystkich sztywne ramy czasowe wypowiedzenia umowy franczyzowej – przekonuje.
Jak argumentuje, np. przy wysokich nakładach inwestycyjnych – od kilkuset tysięcy do kilku milionów złotych – krótki okres wypowiedzenia jest wręcz niebezpieczny dla biorcy licencji, bo stwarza pokusę przejmowania przez centralę dobrze prosperujących lokalizacji franczyzo biorców. Zdaniem Dąbrowskiej we franczyzie wysokonakładowej najlepiej dla obu stron, gdy umowa jest terminowa (na konkretny długi okres), a ewentualne przyczyny rozwiązania umowy przed czasem – wyjątkowe i dokładnie zdefiniowane w umowie.
– Skąd więc się wziął pomysł na tak krótki okres? Z rynku niskonakładowych sklepików spożywczych i budek usługowych, gdzie w ostatnich latach zdarzały się konflikty na linii biorca–dawca i gdzie szybkie rozstanie może być lekiem na taki konflikt. Nie ma jednak jednego leku na wszystko – akcentuje.
Jeśli chodzi o ustanie zakazu konkurencji wraz z zaprzestaniem umowy franczyzowej, to – w ocenie prezes POF – przy tak krótkim okresie wypowiedzenia pomysł ten stwarza ryzyko kopiowania modelu franczyzowego i know-how.
Dąbrowska uważa, że ustawa może pomóc w regulacji rynku pod warunkiem, że będzie dobrze przygotowana przy uwzględnieniu stanowisk obu stron – franczyzodawców i franczyzobiorców. – Ustawa musi przyjąć rozwiązania wspierające rozwój franczyzy. W przeciwnym razie firmy zaczną poszukiwać innej drogi ekspansji lub nawet przeniosą się do krajów, gdzie prawo franczyzowe będzie przyjaźniejsze dla przedsiębiorców – dowodzi prezes POF.
Placówki franczyzowe, podział branżowy