Ładunek nie doleci na budowę, a prezes nie wyląduje przy nowej inwestycji. Resort infrastruktury chce bowiem zniesienia lądowisk nieewidencjonowanych – dowiedział się DGP. Chodzi o poprawę bezpieczeństwa. Przewoźnicy nie kryją jednak obaw.

Urząd Lotnictwa Cywilnego wraz z Ministerstwem Infrastruktury pracuje nad nowelizacją ustawy z 3 lipca 2002 r. – Prawo lotnicze (t.j. Dz.U. z 2020 r. poz. 1970 ze zm.; dalej: p.l.), w której jest planowane m.in. uchylenie art. 93 ust. 6 p.l.
To przepis umożliwiający statkom powietrznym (czyli np. śmigłowcom) lądowanie na terenie nieewidencjonowanym, pod warunkiem że zostaną zachowane warunki bezpieczeństwa i robi się to nie częściej niż 14 dni w ciągu kolejnych 12 miesięcy. A start i lądowanie wykonywane są za zgodą posiadacza nieruchomości, na której znajduje się lądowisko.
– Proponowana zmiana oznacza, że zanim gdziekolwiek się wyląduje, trzeba będzie przejść przez kilkumiesięczne postępowanie o założenie lotniska – tłumaczy radca prawny Mikołaj Doskocz, prowadzący kancelarię prawa lotniczego oraz blog latajlegalnie.com.
Prawnik dodaje, że przewoźnik lotniczy korzystający ze śmigłowca nie mógłby wylądować w polu, przewożąc inwestora chcącego obejrzeć budowę nowej fabryki, albo przed ośrodkiem wypoczynkowym, który obsługuje kilka lądowań śmigłowców w ciągu roku. Operatorzy nie mogliby też osiąść w miejscu, gdzie zajmują się patrolowaniem linii energetycznych czy dowożą ładunek do budowanego gazociągu. Tak samo pilot właściciel maszyny nie mógłby wylądować na swojej łące przy domu, nawet pomimo upewnienia się, że taka operacja jest całkiem bezpieczna.
O ocenę propozycji zmian zapytaliśmy firmy, które m.in. wynajmują śmigłowce i oferują loty specjalistyczne. Ich przedstawiciele nie kryją oburzenia. Zapowiadają wspólny sprzeciw wobec planowanych zmian.
– Plany uniemożliwiające lądowanie w terenie przygodnym bardzo negatywnie wpłyną na naszą działalność. Kilka tysięcy osób może stracić pracę – ostrzega Robert Kisiel, właściciel firmy Sky Poland. Dopowiada, że w ciągu 15 lat swojej aktywności w branży nie spotkał się z przypadkiem wystąpienia zagrożenia wynikającego z lądowania w terenie przygodnym.
Inni przedsiębiorcy przekonują, że osiadania w wielu miejscach nie da się bowiem zaplanować z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem. Ponadto włodarze robią olbrzymie problemy z uzyskaniem pozwolenia na utworzenie lotniska.
Potrzeba bezpieczeństwa
Ministerstwo Infrastruktury w odpowiedzi na pytania DGP tłumaczy, że nowelizacja przepisów jest potrzebna w związku z coraz częstszymi wypadkami i incydentami na lądowiskach. A także z powodu stale rosnącej liczby skarg na uciążliwość operacji z nich wykonywanych dla ludzi. Są też „licznie zgłaszane obawy o bezpieczeństwo w otoczeniu lądowisk niezgłoszonych do ewidencji”. Konieczne jest więc – zdaniem MI – „wprowadzenie nowych mechanizmów umożliwiających zapewnienie bezpieczeństwa (…) przez zastosowanie szeregu obowiązków dla zakładających lądowiska i zdefiniowanie wymagań techniczno-eksploatacyjnych dla lądowisk”. Oczekiwanym skutkiem proponowanych rozwiązań ma być również zmniejszenie negatywnego oddziaływania operacji lotniczych na środowisko.
W podobnym tonie wypowiada się Urząd Lotnictwa Cywilnego. Od jego przedstawicieli słyszymy, że art. 93 ust. 6 p.l. jest nadużywany. Zapytaliśmy ULC o to, jak często łamany jest przepis. A także o to, jak wiele wypadków lotniczych związanych było z osiadaniem statków powietrznych na lotniskach nieewidencjonowanych. Jak się jednak okazało, urząd takich danych nie ma.
Nie tędy droga
Eksperci mówią nam, że w praktyce z dobrodziejstwa art. 93 ust. 6 p.l. chętnie korzystają niektórzy użytkownicy śmigłowców, zwłaszcza zamożni biznesmeni. Lądują oni tam, gdzie jest im wygodnie. Bywają też lądowiska nieewidencjonowane, które mają pasy startowe, oświetlenie, obsługę kontroli lotów i funkcjonują jak normalne lotniska. Wykorzystywane są na nich komercyjnie szybowce, helikoptery czy paralotnie.
– Takie miejsca nie są oficjalnie ewidencjonowane, bo uzyskanie decyzji środowiskowej oraz zgody włodarzy na założenie lotniska bywa skomplikowane, a często z powodu protestów sąsiadów wręcz niemożliwe. Albo przedsiębiorcom nie opłaca się rejestracja, ponieważ za lotnisko naliczany będzie znacznie wyższy podatek od nieruchomości – opisuje dr Jakub Sznajder, adwokat i specjalista od prawa lotniczego. Jego zdaniem resort infrastruktury słusznie chce walczyć z takimi nadużyciami.
– Niewłaściwy wydaje się być jednak kierunek polegający na całkowitym zakazie lądowań w miejscach nieewidencjonowanych – dodaje dr Sznajder. Według niego trzeba zwiększyć nadzór nad naruszycielami, nie godząc jednocześnie w biznes firm, które wykonując różnego rodzaju usługi lotnicze, dbają o odpowiedni poziom bezpieczeństwa.
Podobnego zdania jest Mikołaj Doskocz. – Prezes ULC ma narzędzia, którymi może pilnować bezpieczeństwa, wcale nie jest potrzebna likwidacja lądowisk nieewidencjonowanych. Ci, którzy nie przestrzegają przepisów, i tak to będą robić. Potrzeba większego nadzoru ze strony urzędu – ocenia mec. Doskocz. Projekt zmian przepisów dotyczących lądowisk znajduje się w fazie wstępnej opracowywania. Propozycja będzie przesłana do uzgodnień społecznych, co pozwoli zainteresowanym podmiotom na zgłaszanie uwag.
Od przedsiębiorców, którzy wynajmują śmigłowce i oferują loty specjalistyczne, słyszymy, że zniesienie lądowisk nieewidencjo-nowanych zrujnuje ich działalność
Zakładanie lądowiska