– Ta reforma przygotowana jest z biznesem i dla biznesu. Jestem przekonany, że adekwatnie odpowiada na jego zapotrzebowanie. Bardzo szeroko ją skonsultowaliśmy, w efekcie zgłoszonych uwag wprowadziliśmy do niej cały szereg zmian. Jestem przekonany, że nowe
prawo będzie dużo bardziej przejrzyste od obecnego – mówi DGP inicjator projektu, wiceprzewodniczący komisji ds. reformy nadzoru właścicielskiego, były wiceminister aktywów, poseł Janusz Kowalski.
Rozwiązanie tylko dla chętnych
– Podam przykład – jeżeli np. duża spółka Skarbu Państwa zdecyduje się na założenie grupy spółek, to spółka dominująca będzie mogła realizować wspólną strategię i np. wydawać polecenie wiążące w zakresie np. wspólnych zakupów, realizacji wspólnych projektów informatycznych dla wszystkich spółek grupy czy wspólnych inwestycji – opisuje Janusz Kowalski.
Zwraca zarazem uwagę, że grupa spółek to rozwiązanie tylko dla chętnych. – Nikogo do niczego nie zmuszamy. Spółki dominujące będą mogły, ale nie będą musiały skorzystać z proponowanych przez nas narzędzi. Co więcej, nawet w grupie spółek – na mocy
umowy spółki – będzie można zmodyfikować stosowanie pewnych rozwiązań – tłumaczy były wiceminister.
Przyznaje jednocześnie, że nieraz zdarzy się tak, że będzie realizowane coś, co jest niekorzystne dla danej spółki zależnej, ale bardzo korzystne dla grupy spółek, akcjonariuszy. – Oczywiście stratna spółka dostanie rekompensatę. Eliminujemy więc przeszkody dla realizacji wspólnej strategii biznesowej – zaznacza.
W ocenie Janusza Kowalskiego na poziomie grup rozwiązania te pozwolą na ograniczenie kosztów, zwiększenie zysków dla akcjonariuszy i przyspieszenie inwestycji. – To doskonałe narzędzie dla menedżerów z wizją – przekonuje.
Zupełnie inne zdanie ma prof. Romanowski: – Jeżeli chodzi o prawo holdingowe, to podstawowa jego wada polega na tym, że jest ono oparte na założeniu przeciwstawienia interesu grupy spółek interesowi każdego z członków grupy. Oznacza to założenie, że interes spółki matki i interes spółki córki są w naturalnym konflikcie – mówi prawnik.
Jak dodaje, stąd pojawia się w projekcie koncepcja wydawania wiążących poleceń, których celem ma być to, żeby spółka córka realizowała interesy spółki matki. – Jednak zarząd spółki córki będzie miał prawo do swoistego weta, w sytuacji gdyby to polecenie miało naruszać interes spółki córki. To z kolei prowadzi do dezintegracji zarządzania grupą kapitałową jako jednolitym organizmem gospodarczym – dowodzi.
Jego zdaniem pomysł ten abstrahuje też od istniejącego obowiązku lojalności zarządu spółki zależnej w stosunku do właścicieli, czyli w tym wypadku spółki matki. – Sama koncepcja wiążących poleceń świadczy więc o całkowitym niezrozumieniu idei
prawa spółek. Ideą prawa spółek jest mitygowanie konfliktów, czyli przedkładania własnych interesów nad interesami innego interesariusza – np. spółki córki nad interesami spółki matki etc. – akcentuje.
Silniejsze rady nadzorcze
– Drugie kluczowe rozwiązanie to – wynikające również z moich osobistych doświadczeń – wzmocnienie kompetencji rad nadzorczych. Wprowadzamy instytucję profesjonalnego doradcy rady nadzorczej i eliminujemy asymetrię między zarządem a radą, jeżeli chodzi o dostęp do informacji. Celem jest to, by nadzór nad majątkiem był zdecydowanie bardziej efektywny – podkreśla Janusz Kowalski.
Jak dodaje, projekt zamyka również przestępcom – skazanym za przestępstwa łapówkarskie, płatną protekcję czy nadużywanie uprawnień – możliwość zasiadania w radach nadzorczych i zarządach spółek kapitałowych.
Ta część projektu – podkreśla Kowalski – to odpowiedź na takie bulwersujące historie jak afera GetBacku. – Rady nadzorcze powinny kierować się zasadą „ufaj, ale sprawdzaj”, a do tej pory obowiązywała tylko zasada zaufania. W efekcie mieliśmy wiele przypadków, w których rady nadzorcze twierdziły, że nie wiedziały, co działo się w spółce. Teraz będą miały znacznie lepszy dostęp do informacji, a – co za tym idzie – większą odpowiedzialność – argumentuje.
Oceny inicjatora projektu również w tej sprawie nie podziela jednak prof. Romanowski. Jak mówi, w kwestii rad nadzorczych projekt jest równie zły i absurdalny. – Tworzy skomplikowaną konstrukcję rad nadzorczych w całkowitym oderwaniu od struktury spółek kapitałowych w Polsce – przekonuje. Jak wyjaśnia, konstrukcja rady nadzorczej historycznie jest wymyślona w odniesieniu do spółek, które mają masowy akcjonariat, czyli notowanych na giełdzie, a tych – wśród spółek kapitałowych – mamy w Polsce zdecydowaną mniejszość.
Zdaniem Romanowskiego chybiony jest też pomysł aktywizowania rad nadzorczych przez zarządy. – Stworzono go, kierując się odwrotnością zasady „pańskie oko konia tuczy” – stwierdza. Jak dodaje, żadnym novum nie jest też umożliwienie radom nadzorczym korzystania z doradców.
Do tego, kontynuuje, dochodzi formalizowanie relacji między radą a zarządem – znów, tak jak w przypadku grupy spółek, na wszystko trzeba będzie mieć papier.
W ocenie Romanowskiego wskutek noweli k.s.h. wzrosną koszty prowadzenia spółki i ryzyko z tym związane. – Spółki będą pełne nieufności i wzajemnego zbierania haków. Niechybnym efektem tych pomysłów będzie też powstawanie, w ramach grupy, całkowicie samodzielnych księstw. W szczególności ma to znaczenie w spółkach z udziałem Skarbu Państwa. Będzie to świetne podglebie do rozwijania zjawiska nepotyzmu, handlowania stanowiskami – uważa ekspert.
I podsumowuje: – Projekt jest fatalny, definitywnie sprawi, że nie będziemy już mieli kodeksu spółek handlowych – będzie narodowy kodeks spółek handlowych. Jeżeli tylko będą ku temu sprzyjające okoliczności polityczne, przepisy te czym prędzej powinny być uchylone. Trzeba będzie wykonać olbrzymią pracę nad gruntownym wyczyszczeniem k.s.h. z tych wszystkich „chwastów”, które w ostatnich latach do niego wprowadzono. Jeżeli będę miał na to jakikolwiek wpływ, będę optował za tym, by te przepisy usunąć – zapowiada prof. Romanowski.
Z kolei Janusz Kowalski zapewnia, że twórcy projektu są otwarci na jego merytoryczną krytykę, bo pozwala im ona na to, by finalny projekt był lepszy. – Mamy natomiast nadzieję, że projekt ten, jako projekt gospodarczy, odpowiadający na potrzeby działających w naszym kraju przedsiębiorców i wzmacniający naszą gospodarkę, będzie wyłączony z bieżącego sporu politycznego – mówi.
Jak zaznacza, jest pewien, że Polska powinna mieć nowoczesne prawo koncernowe uregulowane bardziej szczegółowo niż obecny art. 7 k.s.h. – Wierzę, że koledzy posłowie i senatorowie podzielą moje zdanie. Dzięki czemu będziemy mieli najnowocześniejsze prawo holdingowe w Europie. Czerpiące z doświadczeń państw takich jak: Niemcy, Włochy, Słowenia, Portugalia i Czechy, ale też z bogatych doświadczeń pracujących nad projektem ekspertów – konkluduje były wiceszef MAP.
Nowe prawo o grupie spółek
Projekt przyjęty przez Radę Ministrów