- Obecnie największym wyzwaniem, które stoi przed Polską, jest walka z unikaniem opodatkowania przez duże międzynarodowe koncerny - mówi dr hab. prof. SGH Dominik J. Gajewski, kierownik Zakładu Prawa Podatkowego SGH, sędzia Naczelnego Sądu Administracyjnego. W poprzedniej kadencji zasiadał w Radzie ds. Przeciwdziałania Unikaniu Opodatkowania przy MF

Polski Nowy Ład, którego ogłoszenia spodziewamy się w ten weekend, ma przewidywać likwidację lub znaczne zmniejszenie odliczenia w PIT składki zdrowotnej. Drugim ruchem ma być podwyżka kwoty wolnej do 30 tys. zł, a trzecim – podniesienie progu podatkowego z 85 tys. zł do 120 tys. zł. Czy propozycje te są adekwatną reakcją na bolączki naszego systemu podatkowego? Często słyszy się np. o jego degresywności.

Od dłuższego czasu postulowane są systemowe zmiany podatkowe, które wychodziłyby naprzeciw nie tylko interesom najuboższych, ale również aktywnych przedsiębiorców, którzy – jako ważna grupa kreująca wzrost gospodarczy – szczególnie teraz potrzebują realnego wsparcia, chociażby właśnie w formie rozwiązań podatkowych. Takie zmiany powinny jednak następować w efekcie dyskursu z samymi zainteresowanymi. Trzeba też pamiętać, by nie obciążać tylko jednej grupy - klasy średniej, przedsiębiorców, która niejednokrotnie stanowi motor napędowy gospodarki.

Warto również wspomnieć o grupie najbogatszych podatników, zarówno osób fizycznych, jak i osób prawnych – korporacji, którzy również powinni być sprawiedliwie traktowani podatkowo, nie tylko poprzez brak kwoty wolnej od opodatkowania, ale i zastosowanie właściwej stawki podatkowej.

Jak ocenia pan zatem te propozycje?

Co do składki zdrowotnej, musimy dokonać systemowych, a nie wybiórczych, zmian obejmujących również finansowanie systemu zdrowia. Te propozycje oceniane są przez przedsiębiorców, szczególnie średnich jako niezbyt atrakcyjne. Warto więc zastanowić się, czy okres popandemiczny jest dobrym momentem do ich wprowadzenia.

Jeżeli chodzi o podwyższenie kwoty wolnej, to jest oczekiwane od dłuższego czasu i jestem jego zwolennikiem. Nie bez znaczenia jest tu również fakt, że Polska, na tle innych państw, zaczęła znacznie odstawać pod względem jej wysokości.

Podniesienie progu podatkowego również jest uzasadnione. Nasza skala progresji w PIT wyznacza próg 85 tys. zł dla drugiej stawki podatkowej. W sytuacji inflacji i wzrostu średniej krajowej coraz więcej osób zaczęło przekraczać ten próg. Podniesienie go jest nie tylko uzasadnione, ale i konieczne.

Kwota wolna powinna być podniesiona dla wszystkich?

Ma ona charakter degresywny, a najlepiej zarabiający nie korzystają z tej konstrukcji. Niewątpliwie należy utrzymać ten degresywny charakter. Należy też zdecydowanie podnieść kwotę wolną dla osób najuboższych. Szczególnie w dobie pandemii i okresu popandemicznego, kiedy wiele osób znajdzie się w trudnej sytuacji, taki ruch zasługuje na poparcie.

Choć zwiększenie kwoty wolnej dla najbardziej potrzebujących jest konieczne, nie można oczekiwać, że w znaczący sposób zmieni ono sytuację takich osób. Dlatego potrzebne są rozwiązania podatkowe, które będą premiowały osoby aktywne, takie, które chcą podejmować działania zmierzające do zmiany swojej sytuacji finansowej.

Jakie mogłyby to być rozwiązania?

Np. Obniżenie stawki podatkowej lub wprowadzenie ulg. Jednak muszą one być w sposób przemyślany skierowane do tej właśnie grupy podatników.

Czy dobrze zrozumiałam, że uważa pan za celowe wprowadzenie kolejnej stawki podatkowej dla najzamożniejszych?

Polska jest stosunkowo mało zamożnym krajem na tle większości państw starej Unii. Skutkuje to tym, że grupa najbogatszych osób fizycznych nie jest u nas liczna. Na pewno za bogatą nie można uznać osoby, która przekracza drugi próg podatkowy. Z kolei osoby fizyczne, które osiągają dochód roczny powyżej 1 mln zł, już dzisiaj obciążone są podatkiem solidarnościowym.

Możliwości agresywnej optymalizacji opodatkowania przez osoby fizyczne na gruncie polskiego prawa podatkowego też są znacznie ograniczone. Należy jednak pamiętać, że osoby dysponujące dużym kapitałem osobistym mają możliwości dość swobodnego zmieniania rezydencji podatkowej na taką, gdzie stawki podatkowe są symboliczne. Myślę tu o rajach podatkowych, a szczególnie „inteligentnych” rajach, za które można uznać niektóre państwa Unii Europejskiej. Stąd należy z dużym wyczuciem i precyzją dokonywać ewentualnego podwyższania podatków. Wprowadzenie nowej stawki podatkowej poprzedziłbym szerszymi konsultacjami.

Od lat specjalizuje się pan w kwestii przeciwdziałania unikaniu opodatkowania, kiedyś mówiło się, że niepłacenie podatków to w Niemczech powód do wstydu, a w Polsce powód do chluby. Czy w ostatnich latach coś się u nas w tej sprawie zmieniło?

Tak. Rzeczywiście w Niemczech niepłacenie podatków jest czymś nagannym i takie osoby poddaje się napiętnowaniu. Oczywiście nie oznacza to, że nie dochodzi tam do agresywnej optymalizacji, czy wręcz unikania opodatkowania. Tak jak i w wielu innych rozwiniętych państwach. Znamy wiele przykładów bogatych osób (sportowców, gwiazd show biznesu), które przenoszą się do rajów podatkowych.

W Polsce percepcja społeczna w zakresie unikania opodatkowania całkowicie się zmieniła. Wynika to również z narracji prowadzonej od kilkunastu lat, że agresywna optymalizacja i unikanie opodatkowania jest nagannym zachowaniem. Stąd dzisiaj w Polsce nikt nie chce epatować unikaniem opodatkowania, nawet jeżeli tego dokonuje.

Można określić skalę unikania opodatkowania w Polsce?

Kwestię osób fizycznych przed chwilą opisałem, zdecydowanie inaczej sytuacja ma się natomiast z dużymi międzynarodowymi korporacjami. Od lat wiemy, że ta grupa podatników w sposób niezwykle skuteczny potrafi unikać opodatkowania poprzez transferowanie zysków – wypracowanych np. w Polsce – do państw, gdzie realna stawka podatkowa jest nawet o kilkanaście procent (!) niższa. Niewątpliwie ta grupa podatników powinna płacić wyższe podatki, a przynajmniej należy spowodować, by sztucznie nie obniżała ona sobie opodatkowania. Szczególnie w pandemii, kiedy niejednokrotnie właśnie ta grupa zyskała najwięcej, np. sektor farmaceutyczny.

Jak widzi pan bilans obecnych rządów, jeżeli chodzi o radzenie sobie ze zjawiskiem unikania opodatkowania. Przypomnijmy, że jeśli chodzi o VAT, działania ws. jego uszczelnienia rozpoczął już minister finansów w rządzie PO-PSL Mateusz Szczurek.

Problem „walki” z unikaniem opodatkowania należy rozpatrywać w dwóch aspektach – zwalczania wyłudzeń podatku VAT oraz przeciwdziałania unikaniu opodatkowania przez międzynarodowe korporacje.

Problem luki VAT związanej z działalnością grup przestępczych, które wyłudzały VAT, dotknął wiele państw unijnych. Polska odczuła to niezwykle boleśnie, ponieważ luka VAT w naszym kraju w pewnym momencie była bardzo wysoka. Pierwsze działania, które zmierzały do zmniejszenia tego zjawiska, zostały podjęte jeszcze przez resort finansów kierowany przez ministra Szczurka (chociażby prace nad JPK). Jednak nie udało się zmniejszyć luki VAT. Powód? Może zabrakło czasu, determinacji? Energiczne działania wdrożył minister Szałamacha. Zaczęły one przynosić skutki w zwiększających się wpływach budżetowych. Trzeba jednak dostrzegać fakt, że działaniom tym towarzyszyła świetna koniunktura, która napędzała gospodarkę, a więc i konsumpcja, która znacznie zwiększała budżetowe wpływy z VAT. Luka VAT została znacznie zmniejszona, co należy uznać za niezwykle korzystne nie tylko dla finansów publicznych, ale i dlatego, że jest to jasny sygnał, że nie ma tolerancji dla działań przestępczych. W dalszym ciągu sfera ta wymaga jednak udoskonaleń i dalszego monitorowania zjawiska, które wprawdzie jest już znacznie mniejsze, ale wciąż odczuwalne dla interesów budżetowych.

Obecnie jednym z największych problemów i wyzwaniem, które stoi przed Polską, jest walka z unikaniem opodatkowania przez duże międzynarodowe koncerny. Wymaga to zdecydowanych i kreatywnych działań, które mogłyby znacznie zwiększyć dochody z podatku CIT. Jest to konieczne, bo szczególnie w dobie zwiększonych potrzeb budżetowych, uszczelnienie tego obszaru jest najbardziej pożądane.

Jak pan ocenia działania w tej sprawie?

Odczuwam bardzo duży niedosyt. Dostrzegam zbyt intensywne wprowadzanie nowych obowiązków i obostrzeń podatkowych w stosunku do małych i średnich przedsiębiorstw, które reprezentują głównie krajowy kapitał. Szczególnie, że odbywa się to w okresie pandemii. Mam tu na myśli np. nowe rozwiązania wobec spółek komandytowych, które mają służyć przeciwdziałaniu unikaniu opodatkowania. Wielki międzynarodowy biznes nie korzysta z tego typu rozwiązań optymalizujących opodatkowanie. Natomiast największy potencjał uszczelnienia systemu tkwi właśnie w obszarze koncernów międzynarodowych. Dotyczy to biznesu cyfrowego, farmaceutycznego, finansowego czy handlu wielkopowierzchniowego itd. Ciągle ma on swobodę transferowania zysków do państw o niskim opodatkowaniu. Wpływy z podatku CIT od takich podmiotów mogłyby być zdecydowanie wyższe. Tak więc postulat zdecydowanych działań na gruncie przeciwdziałania unikaniu podatku CIT jest wciąż aktualny.

Jeśli chodzi o przedsiębiorstwa technologiczne, moglibyśmy, pańskim zdaniem, zrobić coś z tym problemem samodzielnie, czy powinniśmy czekać na rozwiązanie na poziomie unijnym?

Optymalne byłoby oczywiście działanie na poziomie unijnym. Niestety aktywność Komisji w tej sprawie w sposób niezrozumiały przeciąga się. Pamiętajmy też, że uzyskanie jednomyślności w tak złożonym i trudnym, a może niewygodnym temacie nie jest łatwe. Nadszedł więc moment na samodzielne kroki. Zrobiły tak Wielka Brytania, Austria, Hiszpania i inne państwa, które dały sygnał, że są w tej kwestii zdeterminowane. Przejmują inicjatywę, dlatego, że odczuwają w tym obszarze niedosyt działań KE, w efekcie czego koncerny te funkcjonują w Europie z minimalnym albo zerowym opodatkowaniem.

Z drugiej strony, „ambasadorem” firm cyfrowych są USA i mieliśmy już przykłady interwencji administracji amerykańskiej blokujących wprowadzenie podatku cyfrowego. Pierwotnie we Francji udało się zablokować wprowadzenie go pod groźbą ceł sankcyjnych na wina i sery. My również od ponad dwóch lat zapowiadamy wprowadzenie tego podatku, ale czy nie wstrzymujemy się z tym w imię dobrych relacji polsko-amerykańskich?

Teraz jednak jesteśmy w momencie, gdy bardzo musimy dbać o swój budżet. Stąd podjęcie również w Polsce stosownych działań jest konieczne. Kondycję finansów państwa należy poprawić poprzez zdecydowane zwiększenie efektywności płacenia podatku CIT przez największy międzynarodowy biznes. Odpowiedzialność podatkową powinno rozkładać się sprawiedliwie. Nie może bez końca być tak, że wszystkie ciężary przerzuca się na barki małych i średnich polskich przedsiębiorców. Uważamy się za pionierów w działaniach w zakresie zmniejszania luki VAT. Dlaczego więc nie możemy być w tej mierze zdecydowanie bardziej kreatywni?

A widzi pan szanse na sukces w eliminacji rajów podatkowych? Od lat na forum międzynarodowym postuluje to premier Morawiecki.

Największym problemem w tej kwestii nie są „mityczne” raje podatkowe umiejscowione na Karaibach i innych dalekich, egzotycznych małych wyspach. Z tymi rajami większość administracji podatkowych potrafi sobie już skutecznie radzić. Wyzwaniem są wspomniane „inteligentne” raje podatkowe, które potrafią – mimo wysokich nominalnych stawek podatkowych – umiejętnie, często bez większego rozgłosu, zaproponować drastyczne obniżenie opodatkowania poprzez ulgi, zwolnienia i inne nadzwyczajne rozwiązania. Z takimi zjawiskami mieliśmy/mamy do czynienia w Irlandii, Holandii czy Luksemburgu. Szczególnie razi to w świetle solidarności podatkowej w UE. I to ten problem należy uznać za kluczowy. Należy mu się zdecydowanie przeciwstawić, a wręcz napiętnować.

Jest pan optymistą w tej kwestii?

Głęboko wierzę w ideę integracji i wspólną unijną politykę przeciwstawiającą się tak niepożądanym zjawiskom, często płynącym ze środka Wspólnoty. Jestem zwolennikiem bardzo twardych działań w tej sprawie. Myślę, że w tym przypadku konsekwentne działania KE, nawet jeżeli są zbyt wolno podejmowane, odniosą pożądany skutek. Kropla drąży skałę. Dodatkowo solidarności podatkowej szkodzi obecny czas kryzysu gospodarczego. Podobnie było z poprzednim kryzysem finansowym, kiedy nasiliły się praktyki szkodliwej konkurencji podatkowej w UE. W perspektywie ostatnich dwóch dekad świat zachodni poczynił jednak ogromne postępy ws. walki z rajami podatkowymi, dlatego jestem optymistą, że prędzej czy później uda się znacznie ograniczyć ten globalny problem.