W pewnym momencie fundusz zaczął jednak kierować do sądów pozwy, w których domaga się od przedsiębiorców zwrotu udzielonej subwencji. U ich podłoża leżą rekomendacje Centralnego Biura Antykorupcyjnego (CBA). Z jednej strony dbałość spółki Skarbu Państwa o środki publiczne i zaufanie do służb specjalnych wydają się w pełni zrozumiałe. Z drugiej jednak wątpliwości budzą faktyczne przyczyny kryjące się pod tymi rekomendacjami.
Jakie zarzuty formułowało CBA?
Pisma CBA załączane do pozwów operują poważnie brzmiącymi zarzutami, takimi jak ryzyko korupcji, prania pieniędzy, przestępstw ekonomicznych czy działania na szkodę interesu ekonomicznego państwa – we wszystkich sprawach pisma te mają jednakową treść, zmianie podlegają wyłącznie daty oraz dane podmiotu, którego dotyczą. Jak się okazuje w toku postępowań, często rzeczywiste powody odbiegają od poważnie brzmiących zarzutów.
Z samej treści pozwów oraz pism CBA nie wynikają konkretne przyczyny żądania zwrotu. Zdarza się, że sądy w ramach toczącego się sporu zobowiązują CBA do ujawnienia bardziej szczegółowych przyczyn rekomendacji. Nierzadko na jaw wychodzą wtedy przypadki, które nigdy nie powinny trafić na salę sądową. Dla przykładu – w jednej ze spraw CBA jako przyczynę żądania zwrotu wskazało karalność prokurenta spółki. Problem w tym, że prokurent nie był nigdy karany. Mimo przedstawienia w toku postępowania zaświadczenia o niekaralności PFR w dalszym ciągu popiera powództwo, stojąc na stanowisku, że skoro CBA wskazało na karalność, subwencja musi być zwrócona, niezależnie od przedstawionych dowodów. Takie podejście jest nie do obrony.
W innej sprawie podstawą żądania zwrotu było dawne zajęcie komornicze oraz zajęcie na rachunku przedsiębiorcy dokonane przez urząd skarbowy. Obecnie spółka nie ma żadnych zaległości, członkowie jej organów są niekarani, a subwencja została wykorzystana zgodnie z przeznaczeniem. CBA stoi na stanowisku, że historyczne zajęcie rachunku uzasadnia odebranie pomocy publicznej, która została udzielona przez PFR ponad 5 lat temu. Jest to podejście zupełnie niezrozumiałe – brak zajęć komorniczych lub zajęć rachunku przez organy skarbowe nie był bowiem warunkiem do uzyskania subwencji finansowej.
Kolejnym kuriozum było wskazanie jako naruszenia warunków programu faktu, że przedsiębiorca wskazał do wypłaty subwencji rachunek z limitem odnawialnym. Subwencja, zgodnie z mechanizmem działania takiego rachunku, w pierwszej kolejności pokryła zadłużenie, a po jej odnowieniu została wydatkowana na cele programu. Problem w tym, że sam PFR w wielu materiałach informacyjnych dopuszczał wskazywanie takich rachunków. Wyciąganie negatywnych konsekwencji wobec przedsiębiorców, którzy zastosowali się do rekomendacji PFR, jest nie tylko sprzeczne z prawem, ale prowadzi do dalszej erozji zaufania do instytucji publicznych.
W kolejnej sprawie, pod hasłem „korupcji i prania pieniędzy” kryła się grzywna w wysokości 5 tys. zł nałożona na prezesa zarządu za opóźnienie w składaniu sprawozdań finansowych, co ważne – innych podmiotów niż beneficjent i to na kilka lat przed pandemią. Poza tym incydentem przedsiębiorca dający zatrudnienie kilkudziesięciu osobom był niekarany, terminowo regulował zobowiązania publicznoprawne, a subwencja została przez niego przeznaczona głównie na wynagrodzenia. Sąd I instancji uznał, że sama grzywna nałożona na prezesa nie uzasadnia odebrania pomocy. PFR nie zgodził się z decyzją sądu i złożył apelację.
Co powinien zrobić Polski Fundusz Rozwoju?
Zarządzanie tak dużym podmiotem jak PFR oraz tak złożonym projektem jak Tarcza Finansowa wymaga bieżącego dostosowywania się do zmieniających okoliczności. Jeżeli w toku postępowań sądowych wychodzi na jaw, że pozwy zostały skierowane wobec przedsiębiorców niekaranych, którzy prawidłowo wykorzystali subwencje, a rekomendacje CBA okazują się nieuzasadnione lub oparte na błędnych przesłankach, należałoby oczekiwać odstąpienia od dochodzenia zwrotu pomocy publicznej lub przynajmniej rezygnacji ze składania apelacji.
Kontynuowanie sporów w takich okolicznościach generuje zbędne koszty dla przedsiębiorców i obciąża sądy, a jednocześnie podważa zaufanie do programu, który cieszył się olbrzymią popularnością. Skutek finansowy również nie jest bez znaczenia – sama opłata sądowa od apelacji wynosi 5 proc. wartości przedmiotu sporu, nie licząc kosztów zewnętrznej obsługi prawnej. W sprawach opartych na rekomendacjach CBA PFR korzysta bowiem z usług czołowych warszawskich kancelarii. ©℗