Zakwestionował postanowienia umowne, w których przedsiębiorcy przerzucali na dostawców ryzyko wystąpienia siły wyższej, czyli zjawisk, takich jak: susza, przymrozki czy gradobicia. Jak wskazał w komunikacie, wyglądało to tak, że dostawca, który nie był w stanie zrealizować zobowiązania polegającego na dostarczeniu umówionej partii towaru z przyczyn od siebie niezależnych (np. siły wyższej), musiał zapłacić karę umowną na rzecz odbiorcy. W konsekwencji rolnicy nie otrzymywali zarobku, a dodatkowo byli obciążani finansowo na rzecz koncernów.
Uznał, że tego rodzaju postanowienia prowadzą do nieproporcjonalnego rozłożenia ryzyka między stronami. Rolnik nie ma realnych możliwości, by w pełni zabezpieczyć się przed zjawiskami pogodowymi, dlatego ponoszenie przez niego pełnych skutków takich zdarzeń jest nieuczciwe i narusza jego istotny interes ekonomiczny.
Nie, a przynajmniej nie w relacjach, gdzie występuje przewaga kontraktowa, czyli sytuacja, w której widoczna jest znacząca dysproporcja w potencjale ekonomicznym między dostawcą a nabywcą. Ustawodawca przyjął, że rolnik jest ekonomicznie słabszą stroną i potrzebuje dodatkowej ochrony, i wprowadził szczególne regulacje o przeciwdziałaniu nieuczciwemu wykorzystywaniu przewagi kontraktowej w obrocie produktami rolnymi i spożywczymi. Rozłożenie ryzyka w umowie musi być proporcjonalne. Postanowienia umowne, które obciążają wyłącznie rolnika skutkami zjawisk losowych, są sprzeczne z dobrymi obyczajami i mogą naruszać jego istotny interes.
Tym samym UOKiK wskazuje, że uzgodnienia między rolnikiem a nabywcą płodów rolnych powinny przewidywać możliwość zwolnienia tego pierwszego z części lub całości dostaw w przypadku wystąpienia okoliczności nadzwyczajnych.
Przede wszystkim jednostronną zmianę warunków umowy przez nabywcę, nieterminowe płatności, anulowanie zamówienia tuż przed terminem dostawy łatwo psujących się produktów, a także żądanie rekompensaty za pogorszenie się jakości towaru już po jego przejęciu przez nabywcę. Przy czym katalog określony w ustawie ma charakter otwarty, więc UOKiK może uznać za nieuczciwą także inną praktykę, jeśli spełnia ona kryteria zagrożenia interesu drugiej strony i sprzeczności z dobrymi obyczajami.
Choćby taką, w której nabywca narzuca rolnikowi zapisy umowy, które uzależniają przyjęcie dostawy od aktualnej sytuacji rynkowej lub zapotrzebowania zakładu przetwórczego. W praktyce pozwala to jednostronnie ograniczyć odbiór towaru bez żadnej rekompensaty dla rolnika.
Maksymalna kara wynosi 3 proc. obrotu osiągniętego w roku poprzedzającym wydanie decyzji. Jest więc wysoka, zwłaszcza dla dużych podmiotów z sektora przetwórstwa czy handlu produktami rolnymi. Dla mniejszych firm bardziej dotkliwa może być sama decyzja administracyjna i jej publikacja. Oznaczają bowiem konieczność zmiany modelu współpracy z dostawcami.
Przede wszystkim przez weryfikację odbiorcy: sprawdzenie jego danych w KRS, sytuacji finansowej, opinii w internecie czy wśród innych dostawców. Kolejny krok to dobrze sporządzona umowa precyzyjnie określająca terminy płatności, zasady odbioru towaru i odpowiedzialność stron. I koniecznie w formie pisemnej – to kluczowe w razie sporu.
Najpierw trzeba próbować polubownie wyjaśnić sprawę – często wystarczy wezwanie do zapłaty lub odbioru towaru. Jeśli to nie skutkuje, można dochodzić swoich roszczeń na drodze sądowej lub dodatkowo zwrócić się do UOKiK. Warto też poinformować inne organizacje branżowe, które pomagają w typowaniu spraw do kontroli.
Raczej realna reakcja. Ostatnio w mediach coraz częściej przedstawiane są historie rolników, którzy nie mogli sprzedać towaru lub byli zmuszeni zostawić plony na polu z powodu niskich cen skupu. Takie przypadki pokazują, jak ważne jest, by organy państwa aktywnie chroniły słabszych uczestników rynku. Urząd wysyła więc jasny sygnał: rynek rolny nie jest poza kontrolą i obowiązuje tu ta sama uczciwość kontraktowa, co w innych sektorach gospodarki. ©℗