Branża sprzedaży detalicznej to obszar, którym wyraźnie interesuje się prezes UOKiK. W ubiegłym tygodniu na celowniku znalazła się firma Jeronimo Martins Polska. Postępowanie UOKiK dotyczy istotnych naruszeń?
Bartłomiej Sordyl, radca prawny z Kancelarii Prawnej Schampera, Dubis, Zając i Wspólnicy sp. j.
ikona lupy />
Bartłomiej Sordyl, radca prawny z Kancelarii Prawnej Schampera, Dubis, Zając i Wspólnicy sp. j. / Materiały prasowe / fot. Materiały prasowe

Tak, stosowania mylących (niezrozumiałych dla konsumentów) oznaczeń promocyjnych przy produktach sprzedawanych w zestawach (tzw. wielosztukach), potencjalnie nieprawidłowego obliczania rabatów – nie od najniższej ceny z 30 dni, lecz od ceny regularnej – oraz nieczytelnego informowania o tej najniższej cenie. Urząd uznał, że takie działania mogły wprowadzać konsumentów w błąd co do rzeczywistej wartości promocji, co może naruszać zbiorowe interesy konsumentów.

Istotne jest to, że sprawa dotyczy nie tylko samej spółki, ale też jej zarządu – co sygnalizuje, że osobista odpowiedzialność menedżerska za politykę cenową staje się realnym ryzykiem prawnym.

Warto zaznaczyć, że same zarzuty nie przesądzają o ostatecznej decyzji UOKiK. Kwestie te zostaną jeszcze zbadane w postępowaniu prowadzonym przez UOKiK, a ewentualna decyzja urzędu będzie podlegała zaskarżeniu do sądu.

Przytoczone przykłady naruszeń mogą posłużyć do analizy prawidłowego sposobu prowadzenia polityk cenowych w punktach sprzedaży.

Na czym, w ocenie UOKiK, polegał problem z oznaczaniem promocji wielosztukowych?

Organ podniósł, że sposób prezentacji cen w promocjach typu „1+1 gratis” lub „kup 2 w cenie 1” mógł sugerować niższą cenę jednostkową, niż w rzeczywistości. Przykładowo: przy promocji „1+1 gratis” eksponowano cenę 3 zł, co mogło sugerować, że jedna sztuka promocyjnego produktu kosztuje 3 zł, a druga jest dodawana bezpłatnie.

Tymczasem rzeczywista cena jednej sztuki produktu bez promocji wynosiła 5,99 zł. Informacja ta podana była mniejszym drukiem na etykiecie. W efekcie eksponowana cena mogła wprowadzać w błąd, bo dotyczyła ceny przeliczeniowej w zestawie, a nie pojedynczego produktu. W opinii UOKiK, działania te były przedmiotem licznych skarg konsumentów. Taka praktyka zaburza przejrzystość informacji o cenie, a co za tym idzie – narusza zbiorowe interesy konsumentów.

W opinii UOKiK były też źle wyliczane obniżki – zamiast najniższej ceny z 30 dni, brano za podstawę cenę regularną. Jakie przepisy zostały w ten sposób naruszone?

Obowiązek odniesienia się do najniższej ceny z 30 dni przed obniżką wynika bezpośrednio z implementacji dyrektywy Omnibus. Jego celem jest zapobieganie tzw. fałszywym promocjom, czyli takim, gdzie cena najpierw zostaje sztucznie podniesiona, by później „obniżkę” zaprezentować jako większą niż jest w rzeczywistości. Jeśli obniżka jest liczona od wyższej ceny regularnej – mimo że wcześniej obowiązywała niższa cena – konsument otrzymuje nieprawdziwą informację o skali korzyści. Takie działanie może naruszać przepisy o informowaniu o cenach i wprowadza w błąd.

Wyrok Trybunału Sprawiedliwości UE w sprawie ALDI SÜD (C-330/23) potwierdza podejście prezesa UOKiK. TSUE wyraźnie w nim wskazuje, że obniżki cen muszą być obliczane w odniesieniu do „wcześniejszej ceny”, czyli najniższej ceny stosowanej w ciągu co najmniej 30 dni przed obniżką. Gdy cena sprzedaży jest wyższa niż najniższa cena z 30 dni, to nie ma obniżki, a przedsiębiorca, który stosuje taką komunikację, narusza prawo.

Kwestie te prezes UOKiK dokładniej opisuje również w swoich praktycznych wyjaśnieniach dostępnych bezpłatnie na swojej stronie. Wielkość obniżki (np. „dziś kozaki -20 proc.”) musi być obliczana w odniesieniu do najniższej ceny z 30 dni przed obniżką, tak, aby pokazywała konsumentom rzeczywiste korzyści płynące z oferty. Prezentowanie promocji względem ceny regularnej jest dopuszczalne jedynie dodatkowo i w sposób podobny do informacji o najniższej cenie z 30 dni przed obniżką (np. przez podanie dwóch procentowych wartości obniżki). Prezentowanie rabatów obliczonych wyłącznie w odniesieniu do cen regularnych może naruszać przepisy.

UOKiK podnosi też zarzut, że informacja o cenie z 30 dni przed promocją była mało czytelna. Czy ma to znaczenie?

Oczywiście. Sposób prezentowania informacji cenowej nie może być przypadkowy. Obowiązek wskazania najniższej ceny z 30 dni to nie formalność, tylko istotny element ochrony interesów konsumenta. Informacje o obniżce i najniższej cenie z 30 dni przed obniżką nie powinny budzić wątpliwości. Muszą być jednoznaczne i widoczne oraz umożliwiać porównanie cen.

Jeśli taka informacja drobnym drukiem znajduje się na samym dole etykiety lub jest słabo widoczna, to nie spełnia wymogu czytelności i przejrzystości. Może tym samym ograniczać zdolność konsumenta do świadomego wyboru. A ten musi być w stanie bez trudu zidentyfikować tę cenę i porównać ją z bieżącą ofertą. Niedopełnienie tego obowiązku może być kwalifikowane jako naruszenie zbiorowych interesów konsumentów.

Jak Pan podkreślił na początku, UOKiK po raz pierwszy w takim postępowaniu postawił też zarzuty członkom zarządu. Co to oznacza?

To bardzo ważny sygnał dla rynku. UOKiK ustalił, że wygląd i treść etykiet cenowych nie były wynikiem błędów w poszczególnych sklepach, ale efektem centralnej decyzji spółki, nad którą czuwa zarząd. Dlatego trzem członkom zarządu postawiono indywidualne zarzuty. Grozi im kara do 2 mln zł. To pokazuje, że osobista odpowiedzialność kierownictwa za strategię cenową to nie teoria, lecz realna konsekwencja błędów systemowych.

Czy mógłby Pan wymienić inne błędy najczęściej popełniane przez firmy przy informowaniu o promocjach?

To:

  • brak wskazania najniższej ceny z ostatnich 30 dni lub jej nieczytelna forma,
  • prezentowanie promocji w sposób mylący – np. eksponowanie ceny zestawu jako ceny jednostkowej,
  • posługiwanie się pojęciami typu „cena regularna” bez wyjaśnienia, co to znaczy i kiedy obowiązywała,
  • niezgodność ceny na półce z ceną przy kasie,
  • brak dokumentacji potwierdzającej, jak została wyliczona obniżka.

W praktyce każda z tych sytuacji może skutkować interwencją UOKiK i – w skrajnych przypadkach – zarzutami.

Jakie działania powinny dziś wdrożyć firmy, by zgodnie z prawem informować o promocjach i nie narażać się na sankcje?

Podstawą jest pełne wdrożenie dyrektywy Omnibus w procedurach sprzedażowych i marketingowych. To oznacza m.in.:

  • prowadzenie ewidencji najniższych cen z ostatnich 30 dni dla każdego towaru,
  • zapewnienie czytelnych i zrozumiałych etykiet (także offline),
  • przeszkolenie pracowników marketingu i handlu z zasad informowania o obniżkach,
  • konsultowanie formatów cenówek z działem prawnym lub compliance.

Warto też zapoznać się z wyjaśnieniami prezesa UOKiK, o których już wspomniałem. ©℗

Rozmawiała Izabela Rakowska-Boroń